To największe na świecie promy napędzane wodorem. Powstaną tuż pod naszym nosem

Kiedy myślimy o ekologicznym transporcie XXI wieku, automatycznie myślimy o samochodach elektrycznych oraz wodorowych. Nie zmienia to jednak faktu, że transformacji na paliwa odnawialne muszą przejść także inne środki transportu niż samochody. Choć dużo mniej o tym słychać, to już się dzieje. Dotyczy to także transportu morskiego.
To największe na świecie promy napędzane wodorem. Powstaną tuż pod naszym nosem

Jak donoszą media, w jednej z norweskich stoczni trwają właśnie prace nad stworzeniem największych jak dotąd na świecie promów, które będą napędzane wodorem. Nie są to bynajmniej prace czysto teoretyczne, bowiem promy zostały zamówione przez przedsiębiorstwo Torghatten Nord, które zamierza je wykorzystywać do usług transportowych.

Za budowę nowatorskich jednostek odpowiedzialna będzie stocznia Myklebust w Norwegii. Według specyfikacji każdy z promów będzie w stanie zabrać na pokład 120 pojazdów w najdłuższą norweską wyprawę promową w wodach fjordu Vestfjordstrekninga za kołem podbiegunowym.

Czytaj także: To pierwszy taki samolot na ciekły wodór. Oszukuje grawitację, a jego zasięg jest imponujący

Torghatten Nord planuje wykorzystywać obie jednostki do transportu między Bodø a Lofotami i z powrotem. Jednostki te będą po każdej trasie w obie strony tankowane wodorem produkowanym właśnie w Bodø. Każdy ze 117-metrowych promów będzie wykorzystywany do transportowania pojazdów i pasażerów na 278-kilometrowej trasie z Bodø przez Røst, Værøy do Moskenes i z powrotem.

Jak przyznają przedstawiciele operatora, wprowadzenie obu jednostek do pracy na tej trasie będzie stanowiło prawdziwą rewolucję. Jakby nie patrzeć, w tak trudnych warunkach pogodowych i na tak długiej trasie nigdy nie realizowano jakichkolwiek rejsów pasażerskich na pokładzie jednostek zasilanych wodorem.

Czytaj także: Pociąg na wodór, czyli jak polska kolej zaskakuje… i to pozytywnie

Obie jednostki będą powstawały w Stoczni Myklebust w miejscowości Gursken. To spore wyzwanie dla operatora stoczni, który nie tylko będzie musiał zwiększyć zatrudnienie na najbliższe lata, ale także musi opracować od postaw procedury oraz standardy bezpieczeństwa dla statków należących do zupełnie nowej kategorii jednostek pływających, które przez 85 proc. czasu będą musiały zmagać się z lodowatymi wodami Arktyki, przemierzając je z średnią prędkością 17 węzłów.

Obydwa promy stanowią kolejny istotny krok na drodze do przejścia na odnawialne źródła energii. Wykorzystanie ich na trasie z Bodø do Moskenes pozwoli ograniczyć emisję dwutlenku węgla na trasie o ponad 26000 ton rocznie. A trzeba tutaj podkreślić, ze stworzone w stoczniach Myklebust technologie przyczynią się do budowy kolejnych zeroemisyjnych jednostek pływających także w innych rejonach świata.