– Uważam, że model służby zdrowia… może być interesującym sposobem na rozwiązanie tego problemu – powiedział Charney. Na myśli miał konkretnie amerykańskie rządowe instytucje, takie jak Departament Usług Medycznych czy Departament Zdrowia – obydwie te jednostki prowadzą programy opieki zdrowotnej, kwalifikujące Amerykanów. Oczywiście programy te są fundowane z kieszeni podatników.
Plan internetowej służby zdrowia miałby badać komputery, a zawirusowane jednostki przenosić w stan kwarantanny. Według Charneya, taki plan byłby idealny, ponieważ kiedy złośliwe oprogramowanie infekuje komputer, to nie tylko dotyka użytkownika, ale również jego znajomych i rodzinę – podobnie jak epidemia.
Jednakże, żeby taki plan mógł wejść w życie, potrzebne są na to środki pieniężne. Charney widzi na razie dwa rozwiązania – albo zainteresują się tym dostawcy Internetu, albo zakwalifikować ten problem jako dobro publiczne i nałożyć na społeczeństwo podatki, w postaci dodatkowej opłaty za łącze internetowe. Tak pozyskane pieniądze miałyby się zwrócić jako dostarczane przez dostawców Internetu zestawy oprogramowania, w tym ochronę przed złośliwym oprogramowaniem, antywirusy oraz firewalle.
W tej chwili wielu dostawców już oferuje swoim klientom swoje lub cudze oprogramowanie za darmo. Instalacja takiego oprogramowania nie jest jednak obowiązkowa.