Gra w numerki

Gadu-Gadu zaczyna trochę przypominać Windows. Niekoniecznie jest najlepszą aplikacją, ale i tak wszyscy jej używają. Producent na swojej stronie internetowej chwali się, że GG stało się w Polsce synonimem komunikatora internetowego. Chyba nie ma w tym wiele przesady, bo skupia on więcej użytkowników niż wszyscy jego konkurencji razem wzięci.

Pierwszy polski komunikator internetowy powstał w sierpniu 2000 roku – cztery lata po tym, jak czterech młodych Izraelczyków stworzyło ICQ. W tym czasie firma SMS-Express założona przez Łukasza Foltyna, która dotychczas oferowała darmową aplikację do wysyłania SMS-ów, wypuściła na rynek program nazwany Gadu-Gadu. Już na starcie cieszył się on dużą popularnością – według danych producenta pierwszego dnia zarejestrowało się aż 10 tys. użytkowników.

Giganci polskiego Internetu: WP.pl i Onet.pl, zaspali. Pierwsza firma stworzyła WPKontakt (dzisiaj Spik) rok po pojawieniu się GG, a OnetKonekt pojawił się dopiero w 2002 roku. W tym czasie niewielkie przedsiębiorstwo O2.pl, oferujące wówczas darmowe skrzynki e-mailowe, wprowadziło na rynek komunikator Tlen, z którego dziś korzysta już 1,1 mln użytkowników.

GG jak komórka

Co drugi polski internauta ma zainstalowane Gadu-Gadu, a wszystkie konkurencyjne programy umożliwiają rozmowę z osobami korzystającymi z usług lidera. Zdarza się, że młodzież wymienia się już nie tylko numerem telefonu, ale także numerem GG. Stało się to do tego stopnia popularne, że niektóre sklepy internetowe wychodzą naprzeciw zapotrzebowaniom rynku i oferują koszulki z numerem GG ich właścicieli.

Ale korzystanie z komunikatorów internetowych już dawno przestało być jedynie domeną nastolatków. Wiele firm początkowo zakazywało wykorzystywania programów typu IM. Dziś pozwala na to pracownikom. W ten sposób mogą się oni sprawniej komunikować i czasami jest to tańsze, niż gdyby mieli do siebie dzwonić.

Tylko dla wybranych

Od jakiegoś czasu Gadu-Gadu zagościło także w telewizji i radiu. Z prowadzącym audycje “Piękni Trzydziestoletni” w Radiu PIN, Marcinem Sobestą, porozmawiamy pod specjalnym numerem GG – 102, redaktorzy radia TOK FM korzystają z 977, a z prowadzącymi program “Kontra” w MTV skontaktujemy się, wykorzystując 9090.

Skąd takie numery? Przecież zwykli użytkownicy nie mogą sobie wybrać cyfr znajdujących się w ich identyfikatorze. Firma Gadu-Gadu, widząc coraz większe zainteresowanie swoim produktem, postanowiła przyznawać specjalne numery. Wystarczy zwrócić się do producenta z prośbą o przyznanie takiego. Im bardziej jesteśmy medialni, tym większe są nasze szanse.

Pierwsi beneficjanci usług mieli bogaty wybór – 102 to nie tylko numer komunikatora dziennikarza radia PIN, ale także częstotliwość, na której można odbierać stację. Z kolei Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, która w tym roku również miała swój numer, dostępna była pod 1414 (w związku z XIV finałem).

Symboliczny identyfikator otrzymał także były prezydent Lech Wałęsa, który rozmawia z internautami pod numerem 1980. “Od dawna interesuję się Internetem, mam kilka komputerów, laptopa zabieram ze sobą w dalekie podróże i uznałem, że w końcu warto skorzystać z komunikatora, porozmawiać z ludźmi, a ponieważ z GG korzysta ponad 5 milionów osób, to chyba to był dobry pomysł” – wyjaśnia prezydent Wałęsa. Na jego numer przychodzi kilka wiadomości na sekundę. “Staram się rozmawiać z każdym, ale przy tak masowej liczbie wiadomości nie zawsze jest to możliwe” – tłumaczy. Nawet jeśli komuś nie uda się porozmawiać z prezydentem osobiście, to przynajmniej poczyta sobie opisy, w których Lech Wałęsa relacjonuje swój dzień.

Za co stracisz numer GG
  • za korzystanie z Gadu-Gadu za pomocą aplikacji innych niż domyślna oraz używanie zmodyfikowanych wersji komunikatora,
  • za nielogowanie się na konto przez sześć miesięcy; za niezalogowanie się na nowo założone konto przez dwa miesiące,
  • za próbę odsprzedania numeru GG,
  • za naruszenie prawa z użyciem komunikatora (np. rozsyłanie za jego pośrednictwem gróźb),
  • za rozsyłanie spimu (czyli spamowanie za pośrednictwem komunikatora).
  • Zainteresowanie komunikatorem byłego prezydenta może bardzo przysłużyć się jego popularności. Każdy młodszy internauta wie, co to jest Gadu-Gadu. Jednak wiele starszych osób, które wprawdzie często korzystają z Internetu, ale nigdy nie zdecydowały się na instalowanie komunikatora, teraz może zmienić zdanie. Wszystko to prezentuje się bardzo pięknie, ale od jakiegoś czasu nad kwestią numerów GG zaczęły pojawiać się czarne chmury.

    Komuś trzeba zabrać

    Niedawno okazało się, że sprawa specjalnych numerów Gadu-Gadu nie wygląda różowo. Przed kilku bowiem laty Łukasz Foltyn, twórca i ówczesny prezes spółki SMS-Express sp. z.o.o., przydzielił 55 osobom specjalne trzycyfrowe numery w ramach uznania za popularyzowanie komunikatora wśród internautów. Niedawno użytkownicy ci otrzymali listy od wiceprezesa zarządu GG z informacją, że 20 lutego 2006 roku numery te zostaną im odebrane, a w zamian mogą otrzymać nowe numery czterocyfrowe.

    Jako powód podano konieczność zwolnienia wszystkich trzycyfrowych numerów, by można je było wykorzystać w celach marketingowych. Pytanie brzmi: czy GG nie realizowało tychże celów z nadmiernym zapałem? Odbierając numery, nawet te przyznane poza standardowym trybem, firma podważa przecież swoją wiarygodność jako poważnego usługodawcy.

    Prezes kontra regulamin

    Twórcy ICQ, pierwszego komunikatora na świecie, przyjęli zasadę, że numery przyznawane są na stałe. GG prowadzi inną politykę, wbrew pozorom nie tylko wobec tych 55 numerów. Choć niewiele osób o tym wie, to każdy może utracić swój numer. Zaprzecza temu wiceprezes Jarosław Rybusa. W liście do redakcji Dziennika Internautów oświadczył: “Zarząd Gadu-Gadu sp. z o.o. nigdy nie będzie podejmował działań zmierzających do odebrania numeru GG, który został przydzielony automatycznie przez system podczas procesu rejestracji w sieci Gadu-Gadu. Zgodnie z Regulaminem numer GG przydzielany jest automatycznie przez system w sposób losowy i pozostaje do dyspozycji Użytkownika”. Problem polega na tym, że to nie wszystko, co mówi regulamin. Na stronie internetowej producenta można znaleźć informację, że użytkownik utraci swój numer w razie złamania regulaminu (patrz: ramka “Za co stracisz numer GG”). To, czy wypadki odbierania numerów będą podyktowane postępowaniem zgodnie z regulaminem czy też doraźnymi potrzebami, w świetle ostatnich wydarzeń wcale już nie pozostaje takie oczywiste.

    Trudno podejrzewać, aby “afera” związana z odebraniem 55 numerów mogła w jakikolwiek sposób wpłynąć na popularność Gadu-Gadu. Wręcz przeciwnie: działania marketingowe najprawdopodobniej przyciągną do komunikatora kolejnych użytkowników. Jednak sposób, w jaki sprawa została załatwiona, z pewnością nie poprawi wizerunku marki, i tak już nadszarpniętego częstymi problemami z serwerem oraz funkcjonalnością aplikacji. A to może się kiedyś zemścić. Telekomunikacja Polska przez wiele lat nie musiała przejmować się brakiem klientów, dlatego traktowała ich po macoszemu. Gdy poczuła na karku (niemrawy, ale zawsze) oddech konkurencji, zaczęła inwestować pieniądze w kampanie mające poprawić jej wizerunek.

    Rośnie konkurent

    Gadu-Gadu nie musi się jeszcze obawiać konkurencji, bo jego pozycja jest po prostu zbyt silna. Inni polscy producenci komunikatorów nie potrafili stawić mu czoła, a giganci tacy jak ICQ w ogóle nie stanowią konkurencji na polskim rynku. Nie znaczy to jednak, że poważny gracz, który byłby w stanie odebrać Gadu-Gadu pozycję lidera lub realnie się do niego zbliżyć, nigdy się nie pojawi. A być może już tak się stało, tylko na razie jeszcze do końca nie wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę. Nie jest wykluczone, że za kilka lat zamiast numerów GG na koszulkach pojawią się np. identyfikatory Skype’a.