Jak mnie widzą…
Acer chwali się modelem w kolorze czerwonym, pochodzącym jednak z poprzedniej generacji serii Ferrari, który był jednak raczej drogą landrynką niż prestiżowym gadżetem. W najnowszym wydaniu czerwieni jest już jak na lekarstwo. Ot, nieco po bokach i na grzbiecie. Do budowy pokrywy ekranu najnowszego laptopa ze stajni Ferrari zamiast plastiku użyto wytrzymalszych włókien węglowych. W samochodzie króluje skóra i aluminium, w notebooku na razie takich luksusów nie ma. Przyznać jednak trzeba, że materiał, z jakiego wykonano wnętrze przenośnego “bolida”, może się podobać. Jest przyjemny w dotyku i sprawia wrażenie luksusu.
Asus dopiero raczkuje na rynku prestiżowych notebooków. Jego najnowsze dzieło jest tak tajne, że producent nie wspomina o nim niemal nigdzie. Typowa tajemnica poliszynela – wiadomo, że jest, ale na wszelki wypadek się o nim nie mówi. Czyżby nieśmiałe sondowanie rynku? W kwestii koloru Asus zachował się bardzo asekuracyjnie, ale poprawnie. Oczywiście żółci nie brakuje, niemniej w ofercie znajduje się też odmiana o ciemnym charakterze: całkowicie czarna. Ciekawym akcentem jest umieszczona na pokrywie ekranu listwa, pod którą kryją się diody zamaskowane kratownicą. Podobny element znajduje się też w tylnej części nadwozia jednego z modeli Lamborghini.
11 sekund, 200 km/h
Wybór sportowego bolidu jednej z wymienionych marek wiąże się z koniecznością podjęcia bardzo ważnej decyzji: o liczbie cylindrów. Osiem, dziesięć, dwanaście… Do tego pojemność pięciu lub sześciu litrów i w efekcie otrzymujemy pojazd rozpędzający się do ponad 300 km/h, który setkę osiąga po mniej niż 4 sekundach. Pod względem prędkości działania oba notebooki nie są słabeuszami.
W Ferrari Acera zainstalowano pod maską 64-bitowy układ taktowany zegarem 2 GHz. I choć to już nie najnowsze dzieło AMD, nieźle radzi sobie z codziennymi wyboistymi zadaniami. Szkoda tylko, że 64-bitowego CPU nikt na razie nigdzie nie wykorzysta – brakuje programów, które są zoptymalizowane do działania w takim środowisku. Asus postawił na najnowszą platformę Intela – całą płytę podłogową, którą jest nowy Intel Centrino Duo. Podobnie jak u konkurenta, taktowanie zainstalowanego procesora ustalone zostało na 2 GHz. Zabrakło jednak owych niewykorzystywanych 64 bitów, za to otrzymujemy więcej pamięci cache i co najważniejsze – dwa rdzenie! Gdyby tak samochody mogły mieć dwa silniki…
Efekt nie był trudny do przewidzenia – laptop Lamborghini Asusa dostarcza dwa razy więcej czystej mocy obliczeniowej niż maszyna Ferrari Acera. Co więcej, wykorzystanie pamięci operacyjnej DDR2 zamiast starszych DDR sprawia, że także pamięć RAM pod żółtą maską pracuje szybciej.
Widoczność zza szyby
Pozostaje jeszcze ocena tego, co widać podczas pracy, czyli ekranu. Pod tym względem zdecydowanie dominuje Acer. Jego panoramiczny wyświetlacz oferuje większą rozdzielczość, a zarazem powierzchnię roboczą. Standardowe proporcje ekranu Asusa nie przeszkadzają zmieścić na nim dość sporej rozdzielczości, niemniej… czy ktoś widział prawie kwadratowe okno w samochodzie? Za szybkość wyświetlania obrazu odpowiadają karty graficzne ATI Mobility Radeon X700 w Ferrari i Nvidia GeForce Go 7400 w Lamborghini. Pierwszy układ to niemal staruszek, drugi – choć młodziutki – do najszybszych nie należy. 20-procentową przewagę ma jednak młodzian.
Drobne dodatki
Pozostałych elementów porównywać nie trzeba. W tej klasie urządzeń tylko bardzo roztargniony projektant zapomniałby o jakimś ważnym dodatku. Modem, gigabitowy LAN, szybka sieć bezprzewodowa 802.11g i Bluetooth to standard. Z opcji komunikacyjnych w obu przypadkach znajdziemy jeszcze port podczerwieni (IrDA). Stare, szeregowe i równoległe porty to niczym epoka gaźników w silnikach, więc na próżno ich szukać.
Asusowi trzeba wytknąć trzy potknięcia:umieszczenie gniazd USB po jednej stronie, brak wyjścia TV oraz cyfrowego złącza DVI! To drugie dyskwalifikuje notebooka jako odtwarzacz DVD/DivX. To ostatnie uniemożliwi wykorzystanie cyfrowej technologii podczas korzystania z zewnętrznego monitora.
Wiem, wiem… pewnie już sobie myślicie, ile to kosztuje. Portfel trzeba mieć bardzo gruby, ale nie każdy jeździ codziennie Ferrari czy Lamborghini. Dojrzalszego Acera producent wycenia na 9,5 tys. złotych, choć można go kupić już za 8 tys. zł. Cena Asusa wzięta jest z kosmosu. Sugerowane 12 tys. złotych to zdecydowanie za dużo i nie odzwierciedla jego wydajności. Na pocieszenie w obu przypadkach w pakiecie znajdziemy stylizowaną mysz optyczną. Ot tak, zamiast kluczyków.
Dane techniczne | |||
Model | Acer Ferrari 4005 WLMi | Asus Lamborghini VX1 | |
Cena | 9465 zł | 12 000 zł | |
Ocena ogólna (POWER) | 65 | 66 | |
Opłacalność (ECONO) | 50 | 32 | |
Zalety | wydajny procesor i układ graficzny, wyjście DVI, wytrzymała obudowa z włókien węglowych | duża wydajność, rozbudowane opcje komunikacyjne | |
Wady | mały klawisz [Enter], bardzo wysoka cena | wyjątkowo wysoka cena, brak wyjścia TV | |
Procesor/cache L2 | AMD Turion 64 2 GHz/1 MB | Intel Core Duo T2500 2 GHz/2 MB | |
Pamięć RAM | DDR 1024 MB | DDR2 1024 MB | |
Pojemność dysku twardego | 100 GB | 100 GB | |
Napęd optyczny | DVD±RW DL | DVD±RW DL | |
Wyświetlacz | 15,4″ (1680×1050 pikseli) | 15,1″ (1400×1050 pikseli) | |
Układ graficzny | ATI Mobility Radeon X700 128 MB | Nvidia GeForce Go 7400 512 MB | |
Karty sieciowe | 1000 Mb/s, Wi-Fi: 802.11g, Bluetooth | 1000 Mb/s, Wi-Fi: 802.11g, Bluetooth | |
Wymiary (szer.xdł.xwys.) | 363x266x34,3 mm | 330x272x34 mm | |
Masa notebooka z baterią/zasilacza | 3,04 kg/432 g | 2,6 kg/432 g | |
System operacyjny | Windows XP Professional | Windows XP Professional | |
Gwarancja | 24 miesiące | 24 miesiące | |
Dostawca | www.acer.pl | pl.asus.com |