Dyski SSD wykorzystują do magazynowania danych pamięć flash – taką samą jak ta stosowana w kartach pamięci do aparatów fotograficznych czy w napędach USB. Pozwala to na wyeliminowanie wszystkich ruchomych części, co z kolei oznacza niższe zużycie energii, cichą pracę oraz odporność na uszkodzenia. Co więcej, dyski SSD są też, przynajmniej teoretycznie, znacznie szybsze od dysków HDD. Czyżby więc rozwiązanie idealne? Niestety, na razie jeszcze nie. Dyski SSD są wprawdzie tańsze w eksploatacji, ale o wiele droższe i mniej pojemne od zwykłych dysków twardych. Za dysk 2,5″ o pojemności 200 GB zapłacimy około 400 zł, tymczasem największe dostępne na rynku dyski SSD mają 64 GB pojemności i kosztują prawie 5 tys. złotych! To oczywiście się zmieni – ceny spadną, a pojemności wzrosną, ale w tej chwili zastąpienie dysku twardego pamięcią stałą nie jest jeszcze możliwe dla zwykłych śmiertelników. Czy na pewno?
Nasz własny SSD
Okazuje się, że można stosunkowo niewielkim kosztem wyposażyć notebooka, peceta lub komputer mający pełnić rolę rutera w miniaturowy dysk SSD – wystarczy wykorzystać w tym celu kartę pamięci i odpowiednią przejściówkę CF-IDE. Przejściówkę kupimy w specjalistycznym sklepie elektronicznym albo, znacznie łatwiej, na aukcji internetowej – jej cena waha się od ok. 18 do 40 zł. W zagranicznych sklepach internetowych (np. www.addonics.com; cena ok. 30 dol.) można znaleźć też przejściówki ze złączem xSATA, dzięki którym moglibyśmy wyposażać we własnoręcznie skonstruowane dyski SSD również najnowsze notebooki i pecety. Jeśli jednak chcemy kupować za złotówki, będziemy musieli zadowolić się starszym standardem.
Wybierając przejściówkę, która będzie stanowiła podstawę do skonstruowania dysku SSD do notebooka, musimy pamiętać, że musi ona mieć złącze męskie IDE (44 piny) i powinna jak najlepiej imitować dysk 2,5″. A to oznacza, że nie może mieć złącza zainstalowanego prostopadle do płytki montażowej, bo po prostu nie będzie pasowała do odpowiedniego gniazda w laptopie.
Jeśli taki dysk SSD ma pracować w komputerze klasy desktop, służąc na przykład jako dysk na plik wymiany, powinniśmy wybrać przejściówkę zaopatrzoną w złącze męskie IDE i złącze zasilania. Ponieważ w obudowie peceta jest dużo miejsca, możemy użyć dowolnej dostępnej w sprzedaży przejściówki. Ciekawą propozycją mogą być niedostępne w wersji notebookowej przejściówki pozwalające na zamontowanie dwóch kart CF, a tym samym uzyskanie większej przestrzeni dyskowej.
Kolejne kroki na drodze do wyposażenia naszego notebooka w dysk flash własnej roboty to zamontowanie w przejściówce karty CF, która będzie pełniła funkcję pamięci w naszym własnej roboty dysku, a następnie zainstalowanie obu elementów w laptopie. To drugie zadanie może okazać się kłopotliwe, ponieważ wiele komputerów przenośnych ma dyski twarde montowane za pomocą specjalnych ramek utrzymujących je w obudowie. Przejściówka CF-IDE najczęściej nie pasuje do ramki, bo jest krótsza niż dysk 2,5″ i nie ma pionowych powierzchni, do których można przykręcić śruby. Bardzo możliwe, że aby stabilnie umocować nasz dysk SSD w notebooku, będziemy musieli zastosować wycięte z pianki lub gąbki wypełniacze, które będą utrzymywały przejściówkę w odpowiedniej pozycji. Uwaga! Zanim zamontujemy zestaw przejściówka-karta w notebooku, powinniśmy pamiętać o odpowiednim ustawieniu trybu pracy “dysku” (musi pracować w trybie Master) za pomocą zworki.
Solidny Pingwin
Prawdziwym wyzwaniem może okazać się próba zainstalowania na naszym dysku SSD domowej roboty systemu operacyjnego. Mimo iż dla BIOS-u naszego notebooka wszystkie testowane karty CF były widoczne jako zwykłe dyski twarde, szybko okazało się, że instalator Windows XP ma na ten temat własne zdanie. Podczas licznych prób pięć razy poinformował nas już w trakcie analizy partycji, że dysk jest uszkodzony lub nieprawidłowo podłączony, trzy razy zakończył pracę, nie mogąc utworzyć katalogu C:/Windows, dwa razy wyświetlił komunikat o uszkodzeniu dysku i przerwał instalację w środku kopiowania plików tymczasowych. Wszystko zmieniło się, kiedy postanowiliśmy spróbować szczęścia z Linuksem. Użyliśmy malutkiej dystrybucji Puppy Linux o objętości niecałych 100 MB, której instalacja okazała się banalnie prosta. Już po chwili mogliśmy cieszyć się działającym systemem operacyjnym, zawierającym w dodatku wiele pożytecznych aplikacji, na przykład pakiet biurowy Open Office.
SSD w testach: cichy, choć niezbyt szybki
Jak wykazały nasze testy, efekt zastąpienia zwykłego dysku twardego napędem SSD będzie wart podjętych starań, jeśli naszym celem było zbudowanie notebooka, który będzie cichy i odporny na niezbyt delikatne traktowanie, ponieważ pamięć flash jest nieporównywalnie bardziej wytrzymała na wstrząsy, a zbudowany na niej dysk nie ma żadnych ruchomych części, które mogłyby hałasować. Jeśli jednak oczekiwaliśmy wzrostu wydajności albo dłuższej pracy na bateriach… cóż, zawiedziemy się.
Podczas licznych testów, które przeprowadziliśmy, energooszczędność dysków SSD okazała się mitem. Podczas normalnej pracy, w porównaniu do konfiguracji z HDD zyskaliśmy zaledwie około 10 minut (czyli mniej więcej tyle, ile dałoby zmniejszenie podświetlenia matrycy o dwa, trzy stopnie), natomiast podczas intensywnie zapisujących i odczytujących dane benchmarków czasy pracy notebooka z HDD i SSD były prawie identyczne, z dokładnością równią wielkości błędu pomiaru.
W żadnym z przeprowadzonych testów nie udało się stwierdzić znaczącego wzrostu rzeczywistej wydajności notebooka po zastosowaniu dysku ze stałą pamięcią.