Maciej przelał pieniądze i otrzymał potwierdzenie zakupu z informacją, że musi poczekać. No więc czekał, ale po miesiącu jego cierpliwość się skończyła, tym bardziej że Dragonusek zaczął nagle otrzymywać negatywne oceny. Maciej złożył na policji zawiadomienie o dokonaniu oszustwa.
Mając w rękach zaświadczenie o złożonym doniesieniu, Maciej skontaktował się z Allegro, żeby skorzystać z Programu Ochrony Kupujących (POK). Ogólnie rzecz ujmując, chodzi w nim o to, że każdy allegrowicz, który zapłacił za towar, ale go nie otrzymał, może starać się o rekompensatę od serwisu do kwoty 10 000 zł. Niestety, odpowiedź, którą otrzymał, pochodziła albo od automatu, albo powstała w wyniku przeklejenia standardowej formuły, gdyż podpisana pod nią Magdalena B. nie wnikała w szczegóły. Maciej napisał więc kolejny email. Z odpowiedzi wynikało, że skorzystanie z POK wymaga zawiadomienia o wszczęciu dochodzenia.
Maciej skontaktował się z oficerem prowadzącym sprawę w Poznaniu, który wyjaśnił, że Dragonusek działa prawdopodobnie z Warszawy – tam zostały przesłane dokumenty. Mijają kolejne dni, mężczyzna wykonuje telefony i pisze podania, aż w końcu zdobywa upragnione potwierdzenia. Natychmiast przesyła je przedstawicielom Allegro. Odpowiedź, którą po dwóch dniach otrzymał, wywoła lekki szok, ponieważ poinformowano w niej Macieja, że jego konto… zostało zablokowane.
– Jednym z punktów rozpatrzenia wniosku o rekompensatę jest sprawdzenie historii konta użytkownika – wyjaśnia Patryk Tryzubiak, rzecznik prasowy Allegro. – W przypadku wykrycia złamania regulaminu użytkownik nie ma prawa skorzystać z POK.
Maciej ponownie kontaktuje się z serwisem, żeby ustalić, z jakiego powodu zablokowano mu konto. Przyczyną jest punkt 2.13 regulaminu, który zabrania korzystania z kont innych użytkowników oraz udostępniania swojego konta innym osobom. Wtedy Maciej przypomniał sobie, że wiele lat temu założył konto do celów testowych. Kiedy okazało się, że regularnie bierze udział w aukcjach, podał prawdziwe dane adresowe, aby być w porządku wobec innych.
Przez wiele lat, kiedy kupował i sprzedawał, oczywiście płacąc prowizje Allegro, nikogo to nie obchodziło. Ale teraz, gdy to Allegro miało zapłacić jemu, problem nagle stał się istotny. Maciej próbował jeszcze argumentować, że miał mnóstwo komentarzy pozytywnych, nigdy nie zalegał z opłatami na rzecz serwisu. Niestety, jego konto nie zostało odblokowane, a po Programie Ochrony Kupujących został mu tylko niesmak.
Preteksty to zła praktyka
Trudno się dziwić, że czytelnik czuje się oszukany. I to nie tylko przez nieuczciwego kontrahenta, ale i spółkę QXL Poland, prowadzącą serwis Allegro.pl. Należy podkreślić, że zgodnie z art. 354 kodeksu cywilnego strony umowy powinny wykonywać swoje zobowiązania zgodnie z ich treścią i w sposób odpowiadający społeczno-gospodarczym celom. Jak również w zgodzie z zasadami współżycia społecznego. Jedną z tych zasad jest wzajemna lojalność partnerów umowy. Zaś w niniejszej sytuacji takiej lojalności – ze strony QXL – zdecydowanie zabrakło. Trudno znaleźć usprawiedliwienie dla wykorzystywania byle pretekstu w celu uniknięcia odpowiedzialności finansowej. Tym bardziej, że podana przez QXL podstawa odmowy rekompensaty oraz zablokowanie konta czytelnika są działaniem niezrozumiałym, gdyż wskazany punkt regulaminu mówi o udostępnianiu konta innym użytkownikom, a przecież w tym przypadku tak nie było.
Zaskakująca deklaracja
Pozwą Allegro dla zasady
Tuż przed zamknięciem tego numeru warszawska kancelaria KKR nieoczekiwanie zadeklarowała, że wprowadzi sprawę Macieja na wokandę sądową, pozywając w jego imieniu właściciela serwisu Allegro.pl, spółkę QXL Poland. KKR zrobi to wyłącznie dla zasady, nie pobierając żadnych opłat od poszkodowanego. On sam wyraził już na to zgodę, a jak potoczy się sprawa, napiszemy w jednej z kolejnych odsłon rubryki Prawo.