Aparat to nie wszystko

To jeden z pierwszych dodatków, w jaki warto zaopatrzyć się po zakupie dowolnego aparatu cyfrowego. Wprawdzie wbudowane systemy stabilizacji obrazu czy dostęp do wyższych czułości ISO pozwalają obecnie wykonywać nieporuszone zdjęcia z ręki nawet przy dłuższych niż kiedyś czasach naświetlania, ale nadal jest wiele sytuacji zdjęciowych, w których statyw okazuje się wręcz niezastąpiony.
akcesoria fotograficzne

Każdy z producentów kompaktów i lustrzanek oferuje liczne akcesoria do swoich modeli aparatów

Statyw

Rachunek zysków

Warto go kupić co najmniej z dwóch względów. Pierwszy jest oczywisty: nieporuszone zdjęcia przy naprawdę długich czasach naświetlania, dzięki czemu wykonamy np. dobrze naświetlone niezwykłe fotografie miasta nocą, gwieździstego nieba czy malowniczo rozmytej wody górskiego wodospadu. Ale jest jeszcze drugi powód: ta sama pozycja aparatu podczas wykonywania kilku zdjęć lub kontrolowana zmiana tej pozycji tylko w jednej płaszczyźnie. W pierwszym przypadku chodzi oczywiście o możliwość naświetlenia tego samego kadru przy różnej korekcji ekspozycji, tak by później wybrać najlepiej naświetlone zdjęcie albo połączyć różnie naświetlone klatki za pomocą techniki HDR (zwiększania dynamiki obrazu). Jeśli ktoś oglądał niesamowicie wyglądające zdjęcia krajobrazowe z bardzo wyraźnym rysunkiem chmur i równocześnie świetnie wydobytymi szczegółami pejzażu, to z dużym prawdopodobieństwem był to właśnie efekt stosowania owej techniki. Możliwość przesuwania aparatu na statywie wyłącznie w jednej płaszczyźnie przydaje się przede wszystkim podczas wykonywania zdjęć, z których później w odpowiednim programie w prosty sposób wykonamy efektowną fotografię panoramiczną.

Rodzaje statywów

Użytkownicy kompaktów mogą wybrać kosztujący zwykle kilkanaście lub kilkadziesiąt złotych statyw stołowy, który przyda się np. na imprezie w trakcie robienia zdjęć grupowych. Posiadacze większych aparatów kompaktowych (z długim zoomem) lub tańszych lustrzanek mogą wybrać większy statyw, np. z oferty hipermarketów typu Media Markt, czy znaleźć coś w sklepach internetowych. Tego rodzaju produkty, zazwyczaj chińskiej produkcji, wykonane są z tworzyw sztucznych i aluminium. Ich zaletą jest przede wszystkim cena (ok. 100 zł) oraz zintegrowana głowica, natomiast zastrzeżenia można mieć do jakości ich wykonania i sztywności. Lepiej jednak kupić taki statyw niż nie mieć żadnego. Ci, którzy mogą przeznaczyć na zakup fotograficznego trójnoga większą ilość gotówki, powinni wybrać jeden z modeli firm specjalizujących się w produkcji tego typu wyrobów, np. Manfrotto czy Velbon. Solidna średnia półka to całkowicie aluminiowe statywy, kosztujące zwykle od 300 zł w górę. Natomiast zwolennicy najlepszej jakości i minimalnej wagi mogą wybrać któryś z modeli karbonowych. Ich ceny są jednak znacznie wyższe, często wynoszą ponad 1000 zł. Na dodatek w przypadku firmowych statywów fotograficznych musimy jeszcze oddzielnie dokupić głowicę. To znów koszt zwykle rzędu kilkuset złotych.

Na co zwrócić uwagę

Liczą się trzy rzeczy: waga statywu (wraz z głowicą), jego dopuszczalny udźwig i maksymalna wysokość. Waga ma największe znaczenie, jeśli zamierzamy zabierać statyw na dłuższe wędrówki plenerowe. Przy okazji warto wtedy zwrócić uwagę na możliwość doczepienia paska czy dokupienia specjalnej torby. Dopuszczalny udźwig powinniśmy dostosować do wagi naszego aparatu wraz z doczepionym najcięższym z naszych obiektywów (o ile to lustrzanka). Jeśli zależy nam na komforcie fotografowania (nie chcemy się pochylać), powinniśmy kupić statyw co najmniej tak wysoki (po wyciągnięciu kolumny) jak my. A jeśli nie boimy się wybrać nieco cięższego modelu, kupmy coś jeszcze dłuższego – pozorny nadmiar może się okazać pożyteczny w wielu sytuacjach zdjęciowych.

Monopod Lżejszy i wygodniejszy w użyciu jednonożny kuzyn statywu. Jeden punkt podparcia pozwala znacznie wydłużyć czas naświetlania zdjęcia, ale nie oferuje tej precyzji co statyw. Przydatny np. na koncertach albo wycieczkach plenerowych. Cena: 40—500 zł

Pasek na nadgarstek O tym, jak zwiększa on wygodę i pewność trzymania urządzenia, wie większość użytkowników kamer. Można go jednak dokupić również do wielu lustrzanek — jest przydatny np. do robienia fotografii typu reporterskiego. Cena: 15—100 zł

Grip (uchwyt pionowy) Można go podłączyć do większości zaawansowanych modeli lustrzanek. Ma dwie zalety: mieści zwykle dwa akumulatory (lub 8 paluszków AA), dzięki czemu znacznie wydłużony zostaje czas pracy aparatu, oraz zwiększa wygodę rejestrowania kadrów pionowych (zdublowany przycisk migawki i podstawowe pokrętła). Cena: 200—800 zł

Pilot W wielu sytuacjach jest nawet lepszy niż wężyk spustowy, nie wymaga też specjalnego gniazda, lecz wbudowanego łącza podczerwieni. Ma go wiele lustrzanek (również amatorskich), a nawet zaawansowanych kompaktów cyfrowych. Cena: 20—200 zł.

Lampa zewnętrzna

Prawie każdy aparat cyfrowy ma wbudowaną lampę błyskową. Nie znaczy to jednak, że wystarczy ona do wszystkich zastosowań. Większość użytkowników takich lamp nie jest zadowolona z efektów ich pracy, bo główną zaletą wykonanych za ich pomocą zdjęć jest to, że są i że coś na nich widać. Pierwszy plan bywa często prześwietlony, tło ginie w mroku, a całość wygląda płasko i nienaturalnie.

Rachunek zysków

Jeśli kupimy lampę błyskową z ruchomą głowicą (co najmniej odchylaną do góry), zyskamy jedną, ale za to bardzo ważną możliwość – odbijania światła od sufitu lub ścian. Działają one wtedy jak powierzchnie rozpraszające światło. Dzięki temu fotografowany obiekt nie jest oświetlony dość ograniczoną wiązką światła, ale cały plan naświetla się bardzo równomiernie. Fotografie wykonane tą techniką wyglądają tak naturalnie, że często trudno dopatrzyć się na nich dowodów na to, że użyta została lampa błyskowa (widać to dopiero, gdy przyjrzymy się źrenicom oczu rozjaśnionym małym, jasnym blikiem). A jednak bez lampy takie zdjęcia często nie mogłyby powstać lub z pewnością byłyby poruszone. Lampy zewnętrzne mają też przewagę nad ich wbudowanymi w aparaty odpowiednikami pod względem mocy błysku – znacznie większej w przypadku tych pierwszych. To właśnie dzięki temu możliwe jest odbijanie światła od różnych powierzchni lub stosowanie nakładek rozpraszających światło (dyfuzorów), a mimo to odpowiednie naświetlanie zdjęć. Lampa wbudowana w przeciętny kompakt ma liczbę przewodnią o wartości ok. 4-6, lustrzanki amatorskie zwykle ok. 11-13, zaś przeciętna lampa zewnętrzna – 30-60. Tę różnicę naprawdę widać na zdjęciach.

Na co zwrócić uwagę

Najwygodniej kupić lampę, która obsługuje automatyczny pomiar mocy światła błyskowego stosowany w naszym aparacie. Nie musi to więc być koniecznie oryginalna lampa tego samego producenta, ale na przykład któryś z modeli firmy Metz czy Sigma, przeznaczony np. do aparatów Canona albo Nikona i wyposażony w odpowiednią stopkę (na to powinni zwrócić uwagę zwłaszcza użytkownicy lustrzanek Sony). Znacznie tańsze są lampy z własnym pomiarem mocy światła błyskowego lub w ogóle z ręcznym doborem parametrów błysku, ale nie zapewniają one już takiego komfortu pracy. Mimo to warto na którąś z tych lamp się zdecydować, jeśli nie dysponujemy funduszami od 500 zł w górę. Raczej nie warto natomiast do lustrzanki dokupować lampy z nieruchomą głowicą (np. Nikon SB-400). Zyskamy wprawdzie większą moc błysku, ale właściwie nic poza tym. Specjalne lampy z nieruchomą głowicą (zwykle mocowane na oddzielnej listwie) można za to dokupić do dowolnego kompaktu cyfrowego – w tym przypadku ma to sens, bo zysk mocy jest tu bardziej potrzebny.

Dyfuzor Różne rodzaje dyfuzorów lub ekranów odbijających i modelujących światło można dokupić niemal do każdej lampy zewnętrznej. Pozwalają one rozproszyć światło lampy, dzięki czemu zdjęcie wygląda bardziej naturalnie. Równocześnie jednak osłabiają moc błysku, dlatego należy stosować je z rozwagą. Cena: 50—100 zł

Lampa do makro Tego typu lampy montuje się zwykle nie na gorącej stopce, lecz bezpośrednio na obiektywie. Zapewniają one bardziej naturalne oświetlenie, ponieważ składają się co najmniej z dwóch lamp po bokach obiektywu lub całej serii lamp umieszczonych na okręgu. Świecą światłem ciągłym lub błyskowym. Cena: 600—2000 zł

Blenda (ekran odbijający) Jeśli dysponujemy już jednym źródłem światła (w plenerze może być to po prostu słońce), to drugie źródło może powstać poprzez odpowiednie odbijanie światła za pomocą specjalnego ekranu odbijającego. Składane blendy są poręczne i przydają się zwłaszcza w plenerze, np. przy wykonywaniu portretów częściowo pod słońce. Cena: 20—300 zł

Filtr

Wiele osób zastanawia się, czy w epoce cyfrowej obróbki obrazu warto jeszcze używać tradycyjnych filtrów fotograficznych. Za odpowiedź niech wystarczy informacja, że efekt stosowania chyba najważniejszego z filtrów – polaryzacyjnego – jest właściwie niemożliwy do osiągnięcia w Photoshopie.

Rachunek zysków

Pojawienie się możliwości cyfrowej obróbki zdjęć spowodowało spore zmiany. Są filtry, których zastosowanie łatwo naśladować w programie graficznym (np. wszelkie odmiany koloryzujące, filtry do kilkukrotnej ekspozycji), więc ich zakup nie jest już opłacalny. Mają one przy tym tę wadę, że efekt ich działania jest nieodwracalny, w przeciwieństwie do efektu nałożonego na zdjęcie np. w Photoshopie. Są jednak filtry, których działanie nadal bardzo trudno naśladować w programie graficznym. Najważniejszy z nich to kołowy filtr polaryzacyjny. Jeśli komuś zależy na wspaniałej kolorystyce zdjęć plenerowych (np. nieba, zieleni, czerwieni dachów), powinien taki filtr kupić. To dość drogie filtry – ich cena wynosi zwykle ok. 100–400 zł, w zależności od średnicy i jakości – ale nie słyszałem, aby ktokolwiek żałował wydanych na nie pieniędzy. Działanie niektórych filtrów efektowych można symulować w programie graficznym, ale uzyskany wynik nigdy nie będzie do końca naturalny, tak jest np. w przypadku filtra gwiazdkowego, efektownie rozświetlającego wszystkie punktowe źródła światła znajdujące się w kadrze. Zwolennicy fotografii pejzażowej powinni się też zaopatrzyć w filtry połówkowe, dzięki którym świetnie wydobędą rysunek nieba i chmur. Dyskusyjne jest natomiast używanie filtrów UV czy też filtrów typu Skylight. W fotografii analogowej służyły one do odcięcia pewnego zakresu widma, jednak większość aparatów cyfrowych ma już odpowiednie filtry umieszczone przed matrycą. Można je więc traktować raczej jako ochronę przedniej soczewki obiektywu, pamiętając o tym, że każdy, nawet najlepszy filtr ma pewien wpływ na jakość zdjęć.

Na co zwrócić uwagę

Sprawa jest prosta – średnica filtra musi być dostosowana do średnicy obiektywu (odpowiednia informacja znajduje się na każdym obiektywie, a w przypadku aparatów kompaktowych na adapterze). Popularne średnice to np. 58 mm czy 67 mm. Mniej wygodną alternatywą jest kupno odpowiedniego adaptera i wsuwanie w niego filtrów (np. firmy Cokin).

Adapter W wielu kompaktach nie ma możliwości bezpośredniego zamontowania filtrów lub konwerterów na obiektywie, ale na rynku dostępne są odpowiednie adaptery do zaskakująco dużej liczby modeli, nawet do ultracienkich kompaktów typu mini. Cena: 70—150 zł

Konwerter Za pomocą odpowiedniego, wyspecjalizowanego konwertera rozszerzymy zakres ogniskowych oferowanych przez nasz aparat kompaktowy. Konwertery szerokokątne (typu Wide) jeszcze skrócą najkrótszą ogniskową (np. 0,7x) i zwiększą kąt widzenia aparatu, natomiast konwertery typu Tele wydłużą ogniskową (np. 1,4x). Cena: 100—1000 zł

Nasadka makro Wiele kompaktów cyfrowych umożliwia fotografowanie z bardzo małych odległości (np. 1 cm), a dzięki specjalnym nasadkom (np. firmy Raynox) ich możliwości makro znacznie się zwiększają. Tego typu nasadki można stosować również na obiektywach lustrzanek. Cena: 100—250 zł

Torba lub plecak fotograficzny

Tego typu dodatek tylko pozornie nie wpływa na możliwości fotograficzne naszego aparatu. Każde urządzenie rejestrujące obraz to przecież m.in. skomplikowana i dość delikatna konstrukcja optyczna obiektywu oraz szereg podzespołów elektronicznych wrażliwych na urazy mechaniczne. Dlatego odpowiednia dbałość o sprzęt fotograficzny, zwłaszcza w dłuższym okresie, ma przełożenie na jakość wykonywanych nim zdjęć.

Rachunek zysków

Odpowiednia torba lub plecak fotograficzny nie tylko chronią aparat przed upadkiem czy uderzeniami. Przede wszystkim pozwalają na jego znacznie wygodniejszy transport wszędzie tam, gdzie chcielibyśmy go ze sobą zabrać. Praktyka pokazuje, że po kupieniu torby czy plecaka nasz aparat mamy zwykle przy sobie, a nie zabieramy go z domu jedynie w wyjątkowych sytuacjach. Tym, którzy chcą być w każdej chwili przygotowani do wykonywania zdjęć, polecam zwłaszcza wielofunkcyjne plecaki fotograficzne. Tylko jedna z dwóch albo trzech głównych komór takiego plecaka przeznaczona jest na sprzęt fotograficzny. Do pozostałych można zapakować cokolwiek: książki, dokumenty, ubrania lub jedzenie. Coraz bardziej popularne są również modele z dużą komorą na notebooka. Duża torba czy plecak pozwolą nam zabrać – oprócz aparatu – również wiele innych akcesoriów, np. dodatkowe obiektywy, lampę, karty pamięci, zapasowy akumulator czy statyw przyczepiony z boku plecaka.

Na co zwrócić uwagę

Bardzo ważna jest jakość wykonania. Pozorna oszczędność w postaci kupna wyprodukowanego w Chinach plecaka mało znanej firmy może szybko okazać się stratą pieniędzy z powodu wyrwanego suwaka czy przetartego materiału. Nie znaczy to, że musimy kupować najdroższe produkty na rynku, ale po prostu trzymajmy się z dala od “superokazji”. Objętość torby czy plecaka powinniśmy dostosować do tego, co chcemy w nich nosić. Warto jednak zachować umiar – przecież będziemy nosić je na własnym ramieniu lub plecach. Torba jest poręczniejsza, bo łatwiej i szybciej wyjmuje się z niej aparat, natomiast plecak lepiej sprawdza się na długich dystansach. I jeszcze jedno – najlepiej, jeśli z zewnątrz nie widać, co to za torba czy plecak. Krzykliwe logo Canon lub Nikon to jednoznaczna informacja dla złodziei.

Futerał Zwykle zmieści się z nim tylko aparat z dodatkową kartą pamięci. Oprócz futerałów do konkretnego modelu, na rynku znajdziemy też rzeszę uniwersalnych pokrowców, w różnych rozmiarach, kolorach i technikach wykonania. Każdy znajdzie coś dla siebie. Cena: 20—200 zł

Nakładka na ekran LCD Tylny wyświetlacz zapewnia podstawową komunikację z aparatem, a w przypadku kompaktów jest to główne i często jedyne narzędzie do kadrowania ujęcia. Dlatego warto o niego zadbać, kupując specjalną nakładkę ochronną. Cena: 20—100 zł

Folia ochronna Na rynku dostępne są też specjalne folie do wyświetlaczy – nie tylko aparatów, ale także np. telefonów komórkowych czy PDA. Taka folia świetnie chroni ekran przed zarysowaniem, choć nie zapewnia lepszej odporności na uszkodzenia wywołane np. uderzeniem. Cena: 5—80 zł

Osłonka na ekran LCD Zmorą w przypadku wszystkich wyświetlaczy jest silne światło, np. słoneczne, które znacznie pogarsza widoczność prezentowanego na ekranie obrazu. Jeśli często fotografujesz na zewnątrz, rozwiązaniem może być specjalna tulejka odcinająca boczne promienie światła. Cena: 40—100

Obudowy do zdjęć podwodnych

Zacznijmy od małej ciekawostki z jakiego kraju najczęściej pochodzą turyści obecnie odwiedzający Egipt? Na drzwiach wszystkich pokoi w jednym z egipskich hoteli widniała informacja* tylko w dwóch językach: polskim i angielskim. A to właśnie Egipt chwali się, że są tu najpiękniejsze (po australijskich) rafy koralowe świata. Na pewno warto je sfotografować.

Rachunek zysków

Każdego, kto ma do czynienia z fotografią, najbardziej denerwuje sytuacja, gdy widzi coś pięknego i zdecydowanie wartego uwiecznienia, lecz z jakiegoś powodu nie może tego zrobić. To dotyczy wielu z nas, nie tylko tych, którzy nurkują w Morzu Czerwonym. Jeśli szykuje nam się wyjazd, podczas którego spodziewamy się wielu okazji do fotografowania pod wodą, warto wcześniej dokupić do naszego aparatu odpowiednią obudowę. Specjalne obudowy, a takie są najczęściej spotykane, zwykle umożliwiają zanurzanie aparatu w wodzie na głębokość do ok. 40 m (te tańsze mniej, nawet tylko 3 m), a więc przydadzą się nam do nurkowania z butlą. Odpowiednie płaszczyzny rozpraszające światło pozwalają też na użycie wbudowanej lampy błyskowej. Ceny tego rodzaju obudów nie są aż tak wysokie, by na ten sprzęt było stać tylko desperatów: najtańsze obudowy kosztują ok. 200-300 zł, przeciętnie to wydatek ok. 500-700 zł. Alternatywą jest kupno mniej lub bardziej uniwersalnej torebki do nurkowania, składającej się zawsze co najmniej z dwóch elementów: sztywnego kawałka tworzywa mocowanego do obiektywu oraz miękkiej folii, przez którą można obsługiwać aparat. Tego typu torebki nie są tak wygodne jak specjalna obudowa, ale mają kilka zalet: są dostępne w wielu sklepach turystycznych, nawet tych obok plaży, no i nadają się do różnych aparatów, więc można je kupić na spółkę z kimś innym. Zupełnie inaczej należy potraktować obudowy do lustrzanek. Ich ceny zaczynają się od ok. 5000 zł (tyle kosztuje np. obudowa do Canona EOS 450D). Ten sprzęt pozwala na zanurzanie aparatu w wodzie do głębokości 60 m, równocześnie zapewniając dostęp do wszystkich ustawień aparatu. Taka obudowa zwykle umożliwia też kadrowanie za pomocą wizjera optycznego (dzięki specjalnej soczewce powiększającej) i korzystanie z zewnętrznej lampy błyskowej (oczywiście podwodnej).

Wymienne matówki To coś dla użytkowników lustrzanek z wyższej i średniej półki. W zależności od rodzaju, niektóre matówki ułatwiają kadrowanie (pokryte są odpowiednią siatką linii) lub ręczne ustawianie ostrości. Cena: 40—150 zł

Bank danych Niezależnie od tego, jak dużo kart pamięci ze sobą weźmiemy, na długim wyjeździe i tak może nam zabraknąć miejsca na nowe zdjęcia. Rozwiązaniem jest przenośny bank danych z wbudowanym czytnikiem kart i dyskiem o wysokiej pojemności (ostatnio zwykle ok. 100 GB). Cena: 200—1500 zł

Nadajnik bezprzewodowy Ten dodatek przyda się przede wszystkim zawodowym fotoreporterom, którzy muszą błyskawicznie dostarczyć zdjęcia do agencji prasowej. Nie ma szybszej metody niż wysyłanie zdjęć bezpośrednio z aparatu do komputera, a z niego – do Internetu. Z nadajnikami współpracują jednak tylko najbardziej zaawansowane modele lustrzanek Canona i Nikona. Cena: 2500—3500 zł

Zestaw do czyszczenia A to dla odmiany coś, co przyda się każdemu użytkownikowi aparatu. Taki zestaw naprawdę warto kupić i regularnie czyścić aparat (zwłaszcza obiektyw) za pomocą dołączonego pędzelka, dmuchawki oraz specjalnych chusteczek. Użycie do tego celu rękawa bluzki czy koszuli może skończyć się porysowaniem przedniej soczewki. Cena: 15—50 zł

* Ciekawi jesteście, jaka to była informacja? “Proszę nie wynosić ręczników”…