Część osób nie widzi różnicy między zdjęciami wykonanymi komórką a tymi zrobionymi aparatem cyfrowym, inni uważają, że z przyczyn technologicznych tzw. fotokomórki nigdy nie dorównają prawdziwym kompaktom, o lustrzankach nawet nie wspominając. Prawda, jak to zwykle bywa, leży pewnie gdzieś po środku.
Mit pierwszy Rozdzielczość równa się jakość
Gdybyśmy porównali tylko rozdzielczość zdjęć, to okazałoby się, że najnowszy Sony-Ericsson C905 dogonił już niemal większość lustrzanek i kompaktów cyfrowych. Jego matryca ma rozdzielczość 8,1 mln pikseli, podczas gdy dobre aparaty oferują zwykle około 10 mln. Oczywiście można znaleźć aparaty z matrycą o większej rozdzielczości, ale właśnie 8–10 mln to obecnie wysoki standard. W telefonach komórkowych standardem powoli staje się 5 mln pikseli (jeszcze niedawno 2 mln), ale te dane zmieniają się z miesiąca na miesiąc. Dla wielu osób komunikat jest zatem prosty: taka sama lub podobna rozdzielczość, czyli taka sama lub podobna jakość zdjęć.
Fakt pierwszy Jakość zależy od matrycy i obiektywu
Rzeczywista rozdzielczość (a pośrednio także jakość zdjęć) każdego aparatu cyfrowego wynika z właściwego współdziałania tandemu: matryca plus obiektyw. Im większa rozdzielczość matrycy oraz im mniejsze jej wymiary, tym większe wymagania stawia ona w stosunku do obiektywu. On też ma określoną “rozdzielczość”, zależną od jakości użytych soczewek, sposobu zaprojektowania całej konstrukcji, sprawności działania filtra antyaliasingowego i algorytmów odszumiających, a w konkretnej sytuacji zdjęciowej także od stopnia otwarcia przysłony. To właśnie “rozdzielczość” obiektywu skutecznie ogranicza rzeczywistą wydajność podwójnego układu. Zatem zwiększanie rozdzielczości matrycy powyżej pewnego pułapu nie ma sensu. To jednak wcale nie przeszkadza producentom w kontynuowaniu megapikselowego wyścigu. Lustrzanki cyfrowe mają największe matryce, a przez to największe pojedyncze piksele, dlatego limit rozdzielczości matrycy wynosi w ich przypadku ok. 14 mln pikseli (dla matryc APS-C przy stopniu przysłony ok. f/8), kompakty mają mniejsze matryce, więc ich limit rozdzielczości to ok. 6 mln pikseli (przy ok. f/4). Jak się to ma do telefonów komórkowych? Mają najmniejsze rozmiary matryc, więc i rozmiar pojedynczych pikseli jest bardzo mały. Przez to, jak na ironię, właśnie telefony komórkowe stawiają swoim obiektywom poprzeczkę wyżej niż jakikolwiek inne urządzenia rejestrujące obraz. Cóż, jak łatwo się domyślić, obiektywy telefonów komórkowych mają spore trudności ze spełnieniem tych wymagań.
Limit realnej rozdzielczości fotokomórek jest trudniejszy do obliczenia, bo producenci nie podają wymiarów matryc, które są w nich zastosowane. Dużo zależy też od jasności obiektywu. Teoretycznie istnieje szansa, że nawet 5 czy 8 mln pikseli może zostać wykorzystanych przy przysłonie f/2,8 lub mniejszej, ale ze względu na inne czynniki (jakość soczewek itd.) nie jest ona zbyt duża. Realne optimum (nawet z górką) to więc chyba właśnie 5 mln pikseli, ale oczywiście producenci komórek na tym nie poprzestaną.
Mit drugi Fotokomórki mają już podobne możliwości, co aparaty
Przekornie sprawdziliśmy, jakim aparatem wykonywane były zdjęcia prasowe najnowszej komórki Sony Ericsson-Cybershot C905. 8,1-milionowa rozdzielczość matrycy tego telefonu teoretycznie pozwala wykonać zdjęcia w jakości wymaganej nawet przy publikacjach prasowych, więc może ktoś wziął po prostu drugi egzemplarz C905 i pstryknął nim parę fotek? Cóż, okazało się, że wszystkie zdjęcia zrobiono za pomocą profesjonalnej lustrzanki cyfrowej (Canon EOS 1Ds Mark II). Co za brak wiary we własne produkty… No dobrze, ale to przecież lustrzanka cyfrowa za kilkanaście tysięcy złotych, więc ma prawo być lepsza. Ale niewiele, bo kiedy ktoś popatrzy w menu fotograficzne nowych telefonów komórkowych, znajdzie tam mnóstwo zaawansowanych ustawień, takich jak programy tematyczne (sport, krajobraz, noc, portret itp.), regulacja balansu bieli, korekcji ekspozycji, ustawienia poziomu korekcji ostrości, kontrastu, nasycenia kolorystycznego czy poziomu czułości ISO. Są nawet zdjęcia panoramiczne. Zresztą chodzi nie tylko o ustawienia, lecz również nowe możliwości techniczne, takie jak zapis zdjęć na kartach pamięci, wbudowana lampa błyskowa (jeszcze niedawno w ogóle nie było lamp, a potem odtrąbiono pojawienie się do niczego nieprzydatnych, świecących światłem ciągłym lampek diodowych) czy nawet zoom optyczny (ostatnio w Samsungu SGH-G800), a nie – jak dotychczas – cyfrowy. W menu tego ostatniego znajdziemy nawet funkcję stabilizacji obrazu. Można więc chyba powiedzieć, że najbardziej zaawansowane komórki dorównały pod względem możliwości fotograficznych, jeśli nie lustrzankom, to przynajmniej prostszym kompaktom cyfrowym?
Fakt drugi W komórkach są możliwości, a w aparatach to działa
Funkcje telefonów komórkowych można podzielić na dwie grupy: zupełnie pozorne i prawie działające. Te pierwsze to takie, o których spece od marketingu powiedzieli, że “nawet jak się nie da, to nasz telefon musi je oferować”. Stąd mamy właśnie funkcję stabilizatora obrazu, która tak naprawdę jest tylko podwyższeniem czułości ISO, czy zoom cyfrowy, czyli inną nazwę obcinania kadru i pozostawiania tylko tego, co na środku, kosztem rozdzielczości lub jakości zdjęcia. W porównaniu z prawdziwą stabilizacją czy zoomem optycznym to tylko puste nazwy. Trzeba jednak przyznać, że większość funkcji fotograficznych rzeczywiście działa w komórkach tak, jak powinna, choć… zwykle trochę gorzej niż w kompaktach. Lampy błyskowe są często tak słabe, że potrafią oświetlić każdy obiekt, pod warunkiem że znajduje się on w odległości 1–1,5 metra od telefonu. Trzykrotny zoom optyczny w Samsungu G800 działa wolno i skokowo. Podobnie jest w wypadku systemu ustawiania ostrości (autofokusu), w jaki wyposaża się większość zaawansowanych fotokomórek: ma on niską czułość, więc łatwo się myli i dość długo ustawia ostrość.
Mit trzeci Telefony komórkowe nie nadają się do poważnego fotografowania
Pod adresem komórek padło już w tym artykule wiele nieprzyjemnych, lecz niestety prawdziwych zarzutów. Ich realne możliwości fotograficzne ukryte są za wyjątkowo gęstą zasłoną marketingowej papki i niewiele mówiących parametrów. Lepiej darować sobie fotografowanie komórką i kupić choćby najtańszy aparat kompaktowy.
Fakt trzeci Z roku na rok telefony komórkowe robią coraz lepsze zdjęcia
W pewnym sensie cały czas mamy do czynienia z urządzeniami pionierskimi. Pierwsza komórka z aparatem, potem pierwsza z lampą, pierwsza z autofokusem, pierwsza z zoomem optycznym – to wszystko pojawia się na naszych oczach i czasami, jak to bywa w przypadku nowości, nie działa jeszcze idealnie. I tak np. zoom optyczny działa wolno, ale naprawdę działa! Autofokus nie zawsze ustawia poprawnie ostrość, jednak zazwyczaj ustawia, czas reakcji na naciśniecie spustu jest dość długi, lecz z modelu na model coraz krótszy. Nowe telefony komórkowe z bardziej rozbudowanymi funkcjami fotograficznymi (np. seria Cyber-shot Sony-Ericssona, niektóre Nokie z serii N czy Samsungi z serii G) są na poziomie kompaktów sprzed kilku lat. To naprawdę wysoki poziom. Dzięki temu służą nam one do wykonywania zdjęć już dziś, już teraz – zamiast tanich kompaktów cyfrowych. Fotokomórki z roku na rok stają się coraz lepsze i bardzo prawdopodobne jest, że w przyszłości zastąpią kompakty za wyjątkiem modeli z długim zoomem optycznym.
Krótki pojedynek na jakość
Zrobiliśmy laboratoryjny test porównawczy komórek, reprezentowanych przez Samsunga G800 i Nokię N82, i kompaktów cyfrowych, reprezentowanych przez aparaty Canon Ixus 860 IS i Panasonic Lumix DMC-FX55.
Model Nokia N82 Samsung G800 Canon 860 IS Panasonic FX55 Średnie odchylenie balansu bieli* 231 K 198 K 635 K 1631 K Szumy przy najniższej i średniej czułości ISO** 0,74% 1,73% 1,03% / 1,26% 0,80% / 0,94% Nominalna rozdzielczość matrycy 5 mln pikseli 5 mln pikseli 8 mln pikseli 8 mln pikseli Najwyższa zmierzona rozdzielczość zdjęć 2,2 mln pikseli 1,6 mln pikseli 3,8 mln pikseli 5,8 mln pikseli * w stopniach Kelvina ** w Nokii ustawiliśmy tzw. niską światłoczułość, w Samsungu ISO działa tylko automatycznie
Jakość zdjęć wykonanych bardzo dobrym, “fotograficznym” telefonem komórkowym odstaje jeszcze od tego, co oferują kieszonkowe kompakty, niewiele większe od komórek. Trzeba jeszcze dodać, że wpływ na dość wysokie wyniki obu fotokomórek w teście rozdzielczości miały zaimplementowane w nich bardzo mocne algorytmy wyostrzające, ogólnie niezbyt pozytywnie odbijające się na jakości zdjęć.
Anatomia fotokomórki
- Lampa błyskowa i/lub diodowa, pomaga wykonywać zdjęcia i kręcić filmy w trudnych warunkach, a w niektórych telefonach wspomaga też ustawianie ostrości
- Małe lusterko jest pomocne w czasie wykonywania autoportretów
- Zasuwana klapka to przydatna rzecz – chroni soczewkę obiektywu, a jej odsunięcie powoduje też szybkie uruchomienie trybu aparatu
- Autofokus – system ustawiania ostrości w konkretnym punkcie pozytywnie wpływa na jakość zdjęć
- Rozdzielczość 3,2 mln pikseli w zupełności wystarczy, 5 mln to optimum, a 8 trudno już będzie wykorzystać
- Ogniskowa – przy f=5,2 mm tak naprawdę nic nam nie mówi, trzeba by znać jej przelicznik dla formatu 35 mm
- Jasność obiektywu (przy 1:2,8) dobrze, jeśli jest podana, i dobrze, jeśli jest jak najniższa – ma to wpływ na jakość zdjęć
Telefon dla fotografa
Nokia N82
5-milionowy sensor CMOS pozwala wykonywać tym telefonem zdjęcia o rozdzielczości 2592×1944 piksele, z autofokusem wspomaganym w razie potrzeby oświetleniem diodowym. Obiektyw Carl Zeiss Tessar ma jasność f/2,8 i stałą ogniskową 5,6 mm (jest tylko zoom cyfrowy 6x). W czasie testu Nokia zachwyciła nas siłą lampy błyskowej i szybkością działania, dorównując pod tym względem większości kompaktów cyfrowych. Niemniej… to nadal telefon z wbudowanym systemem A-GPS i wszystkimi najnowszymi systemami łączności bezprzewodowej. Cena: 1200 zł
Samsung SGH-G800
Jeden z kilku zaledwie telefonów z wbudowanym, całkowicie wewnętrznym 3-krotnym zoomem optycznym. Działa on trochę skokowo, ale skutecznie, natomiast pewne problemy miał G800 w czasie testu ze skutecznym ustawianiem ostrości. Ksenonowa lampa błyskowa działa sprawnie, lecz ma dużo mniejszy zasięg niż w Nokii N82. Wśród funkcji fotograficznych warto wymienić rozpoznawanie twarzy w kadrze, zdjęcia panoramiczne i stabilizację obrazu. 2,4-calowy wyświetlacz ma rozdzielczość 240×320 pikseli. Oczywiście systemy typu EDGE, UMTS i HSDPA też są na pokładzie, brak za to GPS-a. Cena: 1300 zł
Sony-Ericsson C905
Jeden z pierwszych telefonów z matrycą o rozdzielczości 8 mln pikseli, niebawem wejdzie na polski rynek. Oferuje m.in. funkcję rozpoznawania twarzy, autofokus, stabilizację obrazu i ksenonową lampę błyskową. Co ciekawe, pod pewnymi względami przewyższa współczesne aparaty — wbudowany GPS umożliwia proste geotagowanie wykonywanych zdjęć. Ekran ma rozdzielczość 320×240 pikseli i przekątną 2,4 cala. Zdjęcia zapisywane są na kartach M2 lub w pamięci wewnętrznej (160 MB). Do tego wyposażony jest w najnowsze systemy łączności bezprzewodowej Cena: bd.
Karty pamięci
Współczesne aparaty cyfrowe wykorzystują cztery główne rodzaje kart pamięci flash: CF, SD, MS Duo i xD, natomiast w telefonach komórkowych mamy dwa dominujące typy pamięci flash: microSD/SDHC (zwane także TransFlash) oraz M2 (zwane też Memory Stick Micro). Podział jest prosty – karty typu M2 (rozmiar 15×12,5×1,2 mm) używane są w telefonach marki Sony-Ericsson, natomiast karty microSD lub microSDHC (rozmiar 15×11×1 mm) – we wszystkich pozostałych. Przez jakiś czas na rynku obecny był jeszcze jeden typ maleńkich kart flash – MMC Micro, ale obecnie jest już bardzo rzadko spotykany.