Ale pomijając obciach, niebieski kolor nie wziął się znikąd – Explorer Mini Wireless to jedna z
dwóch myszek, w których Microsoft zastosował technologię BlueTrack. O co chodzi? Oczywiście o to, żeby sprzedać więcej… Znaczy, oczywiście o to, żeby użytkownikom było łatwiej i wygodniej. Macie wątpliwości? Niesłusznie! Po sprawdzeniu działania myszki na najbardziej lśniących i odblaskowych powierzchniach, jakie miałem pod ręką (pokrywa notebooka IdeaPad Y730 i obudowa zewnętrznego dysku WD Mirror) okazało się, że tam, gdzie klasyczna, laserowa myszka gubi się i traci kontakt z podłożem, blutrekowy Explorer Mini działa jakby nigdy nic. Niesamowite! To samo na włochatej wykładzinie (podziękowania dla pań z księgowości za wpuszczenie do gabinetu!). Dla użytkownika notebooka, który nigdy nie wie, gdzie będzie musiał położyć swoją myszkę to naprawdę duże ułatwienie. Ale nie pytajcie mnie, po co BlueTrack w większej, stacjonarnej wersji Explorera. Może żeby zaszpanować włochatą podkładką?