Mój czerwony miecz świetlny kupiłem na ebay, bo po drugiej stronie kałuży okazał się niemal dwa razy tańszy, niż u nas. Bez problemu znalazłem oferty (było ich sporo, również z UK, Niemiec, Włoch… z całego świata), wybrałem wiarygodnego sprzedającego, upewniłem się, że dostarcza do naszego kraju, a potem wystarczyło zapłacić (znów – prosto i łatwo, dzięki PayPal) i trochę poczekać. Do czego zmierzam? Że nawet, kiedy dolar nie jest aż tak tani, jak był jeszcze dwa miesiące temu, zbierając się do zakupu mobilnych gadżetów warto poszukać czegoś dla siebie za granicą. A poza przywiezieniem sobie samemu, najłatwiej i najpewniej można to zrobić przez ebay. Tym bardziej, że nie wszystko, czym mogą się cieszyć użytkownicy z USA lub UK jest dostępne u nas…
Ciemna strona Mocy kusi. Jest łatwa, jest wygodna. Ale pamiętaj, wszystko ma swoją cenę. Kwota, jaką trzeba zapłacić za przesyłkę może sprawić, że stracisz dech i przez dłuższy czas będziesz oddychał jak Vader. Przy zakupie notebooka za 4-5 tys zł dodatkowe 200 zł to nie problem, ale jeśli kupujesz netbooka za 400 dolarów, to nagle opłata za transport
zaczyna uwierać… Kolejna sprawa to czas oczekiwania. Jesteś cierpliwy? Nie przeraża cię czekanie na przesyłkę przez miesiąc? Świetnie, nadajesz się na mistrza Jedi. Ja nie mam cierpliwości. Słyszałem, że coś takiego istnieje, ale osobiście nie widziałem. Wreszcie, na koniec, coś, co sprawi, że ów miesiąc oczekiwania będzie pełen napięcia: loteria celna. Kupując na ebay towary spoza Unii Europejskiej musisz zapłacić VAT, a za niektóre towary również cło, co w wielu przypadkach drastycznie obniża atrakcyjność takiego zakupu. Oczywiście, możesz spróbować uniknąć takiego obrotu sprawy – tak jak robi to wiele osób, liczyć na to, że akurat do twojej paczki celnicy nie zajrzą, albo że uwierzą w deklarację, że to prezent. Nie zachęcam. Pomijając fakt łamania prawa, trzeba mieć mocną żyłkę hazardzisty….
Na szczęście, zawsze można poszukać ofert z Europy.
A teraz trochę o samej zabawce: szkoda, że nie widzieliście naszej redakcji tego dnia, kiedy przyniosłem ze sobą lightsabre’a! Nie było nikogo, kto nie chciałby go potrzymać, pomachać i poczuć przypływu Mocy. Nic dziwnego – miecz wykonany przez firmę Master Replicas należy do serii Force FX, co oznacza, że jest perfekcyjnie wykonaną (choć nieco powiększoną, ze względu na konieczność zmieszczenia elektroniki), metalową repliką miecza z kultowego filmu. Długie na niemal metr “ostrze” jest wykonane z wytrzymałego, półprzejrzystego tworzywa sztucznego (Naprawdę wytrzymałego. Sprawdzałem) i ma w środku zestaw zapalanych/gaszonych sekwencyjnie diod LED. Efekt zapalenia miecza jest niesamowity! Ostrze rozjarza się płynnie i szybko, zupełnie nie widać poszczególnych diod, całość lśni równomiernym, czerwonym światłem. Ale to tylko połowa radości! Kiedy uruchamiamy miecz, z ukrytego w rękojeści głośnika odzywa się charakterystyczny odgłos, przechodząc potem w typowe dla tej broni jednostajne buczenie. Kiedy poruszamy ostrzem, czujnik ruchu moduluje buczenie miecza, dając niesamowity, filmowy efekt!
Acha – jedyne, co jest lepsze od zabawy mieczem świetlnym jest… zabawa dwoma mieczami świetlnymi. Kiedyś miałem okazję stoczyć kilka zajadłych pojedynków z wykorzystaniem mieczy Master Replicas Force FX i powiem wam, że przeżycia są niezapomniane. Naprawdę, tego trzeba spróbować!
Ale moment… Chyba wyczułem zakłócenie Mocy… Kroki. Czyżby chodziło o ten tekst, który miałem oddać przedwczoraj?Mam złe przeczucia…
Niech Moc będzie z wami!