Neo Geo Pocket i Neo Geo Pocket Color sprzedały się łącznie w 2 milionach egzemplarzy, podczas gdy bezpośredni konkurent – Nintendo sprzedał ponad 118 milionów czarno-białych i kolorowych Game Boyów. Choć NGPC doczekał się ok. 100 gier na kartridżach (o maksymalnej pojemności 4 MB), z czego przynajmniej połowa powstała wyłącznie na potrzeby graczy z kraju kwitnącej wiśni, to do dziś stanowi dowód na to, że to właśnie Japończycy wiedzą o grach najwięcej.
Nie tylko dbają o ergonomię (NGPC na doskonały 8-kierunkowy, cyfrowy dżojstik, którego mogą tej konsolce szóstej generacji pozazdrościć współczesne zabawki), kolorystykę dopasowaną do użytkownika (na zdjęciu 3 spośród kilku dostępnych wersji), jak i drobne szczegóły (wbudowany budzik, biorytm, opcjonalne moduły do łączenia konsol NGPC przewodowo i bezprzewodowo oraz komunikacji pomiędzy NGPC i Dreamcastem), to na dodatek – japońskie gierki, choćby nawet składały się z kilku pikseli mają zawsze doskonałą grywalność. Po roku od premiery kolorowej wersji NGPC została wycofana z rynku europejskiego.
Gry do Neo Geo Pocket (oraz same konsole) można niegdyś było kupić w supermarketach w Polsce. Dziś stanowią rarytas dla koneserów rozrywki w stylu retro.
Ile rozrywki da się zmieścić na ekranie o rozdzielczości 160×152 pikseli i w RAM o pojemności zaledwie 12 KB można przekonać się pobierając emulator i kopie kartridży, albo oglądając zakończenia niektórych gier. Nic jednak nie zastąpi rozrywki na prawdziwej maszynie. Daję słowo! Dużą porcję ciekawych informacji o tej, niestety krótko błyszczącej gwieździe, można znaleźć na stronie S:NGP.