O ile pod względem wygody i możliwości rolki V550 lekko przewyższa “tylko” bardzo dobrą
w tym zakresie mysz MS Explorer Mini Wireless, bijąc przy okazji na głowę słabszą w kółku MS Arc Mouse, o tyle w kategoriach ogólnej ergonomii pozostaje kilometry za gryzoniami MałychMiękkich. Co tu dużo kryć – wystarczy rzut oka, żeby przewidzieć to, co staje się oczywiste po położeniu na niej ręki: V550 jest po prostu niemal zupełnie płaska, a moja dłoń lubi pełne, okrągłe kształty… zresztą, założę się, że wasze dłonie też. Kwestia anatomii. 😉
Gryzoń Logitecha nie podpiera wnętrza dłoni (w tym najlepszy jest Arc), zmuszając użytkownika do ciągłego napięcia mięśni i ścięgien. 5 minut takiej pracy? Phi, żaden problem! 15 minut? Z uśmiechem. 45? No… zaczyna się robić nie za fajnie…
V550 nie jest myszą, z którą moglibyście komfortowo spędzić 8 godzin pracy. Po prostu nie. Jest za to świetną myszką do używania w trakcie wędrówek po biurze lub domu – to tu, to tam, gdzie wypadnie. Dlaczego? Po pierwsze, dzięki naprawdę mikroskopijnemu odbiornikowi. Wpinany w złącze USB reciver jest tak mały, że spokojnie, bez obawy o wyłamanie można zaryzykować zostawienie go z gnieździe również na czas przenoszenia notebooka. To naprawdę duża zaleta – odbiorniki lubią się gubić, a poza tym, kiedy wystają z USB po prostu przeszkadzają. Warto jednak pamiętać (Logitechu, to do ciebie!), że jest jeszcze lepszy sposób: zastosowanie montowanego nawet w najtańszych notebookach łącza Bluetooth…
Ale wróćmy do chodzenia po biurze. Dlaczego po biurze, a nie na przykład z domu do pracy czy na odwrót? Otóż w komplecie z V550 otrzymujemy niewielki, metalowy uchwyt, który za pomocą dołączonej taśmy można nakleić na przykład na pokrywie notebooka. Do uchwytu pasuje klips zainstalowany pod spodem myszki… Domyślacie się już? Tak, V550 można przypiąć do notebooka! To doskonały pomysł – wiele razy widziałem, jak ludzie wybierając się na zebranie dokonywali cudów zręczności, żeby nie pozwolić zsunąć się myszce położonej na klapie laptopa. Małego Logitecha wystarczy wpiąć w klips i po kłopocie. Niestety, takie rozwiązanie sprawdzi się tylko podczas chodzenia po biurze – no bo jak włożyć do torby czy plecaka notebooka z myszowatą naroślą?
Prawdziwe baty należą się jednak Logitechowi za brak klawisza [wstecz] pod kciukiem. Brak pod kciukiem i brak w ogóle. Gdyby nie zaprogramowane w systemie gesty myszy, wśród których mam też tą funkcję, chyba bym nie przetrwał dni testowania V550. Albo, co bardziej prawdopodobne, nie przetrwała by ich myszka…
V550 to mysz średniej klasy, więc może nie powinienem porównywać jej do produktów Microsoftu z najwyższej półki ( MS Explorer Mini Wireless, MS Arc). Nie, jednak powinienem. V550 kosztuje niemal dokładnie tyle samo, co każda z wymienionych konkurentek, a nie da się ukryć, że dostajemy zdecydowanie mniej. Czy MałeMiękkie myszki byłyby w stanie wyjść obronną ręką ze starcia z którymś z lepiej wyposażonych braciszków przetestowanego Logitecha? Nie wiem, ale nie postawiłbym na to pieniędzy… Może się o tym przekonamy niedługo?