Wielbiciele produktów spod znaku wulkanu Fudżi – jeśli wciąż pałacie niechęcią do amigowców – nie czytajcie tego akapitu. Devkit, umożliwiający tworzenie gier na Atari Lynx, składał się z kilku kart (podobnie jak specjalizowane układy konsoli – Mikey i Suzie, nazwanych imionami Howard i Howdy) oraz środowiska do pracy zbudowanego na bazie… Amigi.
Gry na Lynksa są doskonałe! Przy potencjale, jaki miała konsola, dziwi fakt, iż to Game Boy wygrał pojedynek. Prawdopodobnie zaważyło na tym “japońskie” podejście do gier Nintendo, podczas gdy Atari skupiało się na akcesoriach. I tak… do Lynksa można było kupić kawałek plastiku stanowiący osłonę przeciwsłoneczną (kosztowny i tandetny), a także Battery Pack – pojemnik na 6 baterii R20 z paskiem do noszenia (wg. ówczesnych standardów pozwalał na dodatkowe 20 godzin zabawy)! Była też specjalna walizeczka z logo Lynx umożliwiająca transport dwóch konsol oraz 24 kartridży w specjalnych kieszeniach (da się wcisnąć więcej).
Po dwóch latach od Lynksa Atari wprowadziło jego następcę. Lynx II jest zdecydowanie bardziej ergonomiczną konstrukcją, dłużej działa na bateriach, a ekran daje wyraźniejszy obraz. No i dźwięk – zamiast mono – usłyszymy dwa kanały. 1991 rok, premierowy dla Lynx II był również rokiem narodzin kolorowego konkurenta – Segi Game Gear. Ostatecznie Atari sprzedało ok. 500 000 Lynksów i raz na zawsze porzuciło promocję Rysia, by zabrać się za Jaguara…. ale to już zupełnie inna historia.
Współczesnym kolekcjonerom, polującym na aukcjach i wyprzedażach na kartridże z grami do Lynxa pomaga AtariAge Rarity Guide, serwis który pozwala obejrzeć screenshoty z gier, jak i sprawdzić, które z nich występowały wyłącznie jako prototypy, a które są tak trudno dostępne, że ich cena, bijąca na głowę najdroższe gry na współczesne konsole, na pewno jest uzasadniona. Właśnie – na Atari Lynx powstało zaledwie 119 gier (w tym 17 prototypów)!
Wiele ciekawostek na temat Lynksa można znaleźć na stronie Atariki, zaś emulator konsoli, Handy, pozwala pograć w skromny zbiór gierek na ekranie peceta.
Zupełnie przypadkiem, śledząc co ciekawsze aukcje w dziale “nienowe komputery” przeczytałem, że dzięki wsparciu kolegów, jedna z największych kolekcji komputerów nie pójdzie pod młotek!
PS. Nigdy nie byłem atarowcem z prawdziwego zdarzenia, ale od gier na Lynksa trudno się oderwać.