Pierwsze wrażenie było bardzo dobre. Intro niby mimochodem przeistacza się w główną rozgrywkę. Grafika HD w którą ubrane zostało otoczenie koi wzrok swoją urodą. Ręcznie malowani bohaterowie rozgrywki w pierwszej chwili sprawiają wrażenie wklejonych na siłę, jednak po godzinie grania nie przeszkadzają już, za to zaczynają fascynować swoją plastycznością. Całość osadzono na silniku znanym z Assasin’s Creed. Gry którą uważam za jedną z najciekawszych produkcji ostatnich lat. Dodam jeszcze że dźwięk stoi na naprawdę wysokim poziomie i cudnie uzupełnia wszystkie wymienione powyżej elementy. I co? I nic.
Nudy na pudy
O ile w Assanin’s Creed skoki, podciąganie się, gonitwy i inne kaskaderskie wynalazki były uzupełnieniem doskonałej fabuły, o tyle w Prince Of Persia stały się sednem gry. Bieganie po ścianach, zbieranie bonusów, przerywane co jakiś czas starciami z wrażym elementem zamieszkującym przemierzaną krainę to dla mnie trochę za mało. Tej pięknej grze brakuje czegoś co wbiło by w fotel na długie godziny. Ot klasyczna platformówka sprzed 20 lat przeniesiona w świat 3D i okraszona graficznymi bajerami. Nic więcej.
Gier w których skacze się jak małpa jest na rynku bez liku. Kilka z nich oferuje przy okazji niebanalną fabułę. Są wśród nich prawdziwe perły takie jak wspomniany Assasin’s Creed, Ninja Gaiden czy ewidentny król gatunku Mirrors Edge. Ten ostatni jest tak cudny, że śladowa fabuła w niczym nie przeszkadza a wręcz podbija wartość rozgrywki. Panowie z Ubi Softu doszli najwyraźniej do wniosku, że ich tytuł jest na tyle nośny, że nie trzeba nad nim spędzać zbyt wiele czasu, wystarczy dać ludowi to co zna i lubi, ubrać w nowe szaty i wypuścili piękną acz nudną i pozbawioną jakiejkolwiek głębi grę.
Jedyne co ich tłumaczy to fakt, że montrealski oddział Ubi stojący za stworzeniem Prince Of Persia pracuje cały czas nad kolejnymi odsłonami Assasin’s Creed. Mam nadzieję, że to ta przyczyna, a nie zjazd twórczej inwencji pogrzebały Księcia pod tonami pudru.