Jeśli nie ubiliśmy owada w pierwszym ataku złości, mamy spore szanse na pozbycie się nieproszonego gościa. Wyłączony i schłodzony monitor kładziemy, najlepiej wieczorem, wyświetlaczem do dołu na miękkim materiale. Teraz obok monitora włączamy lampkę, tak aby światło padało na otwory wentylacyjne monitora. Pozostaje jeszcze tylko zaciemnić pokój oraz uzbroić się w cierpliwość. Przylżeniec powinien opuścić monitor najpóźniej następnego ranka.
Jeżeli jednak owad nie przeżył wycieczki do wnętrza monitora, trzeba udać się do serwisu. Niestety, tego typu wada wyświetlacza nie jest objęta gwarancją producenta. Samodzielne otwieranie monitora stanowczo odradzamy, gdyż w domowych warunkach taką operację trudno wykonać.