Windows Mobile 6.5 do poprawki
Skąd ta miłość do Microsoftu? Spróbujemy wyjaśnić: otóż ogólnodostępny Android wciąż jeszcze raczkuje, z kolei Apple i Palm nie zamierzają udzielać licencji na swoje systemy, ale przecież jest funkcjonalny, dojrzały Symbian S60, który od niedawna jest systemem otwartym! Możemy się zatem tylko domyślać, że poza ogromnymi możliwościami mobilnego systemu z Redmond, przyzwyczajeniem korporacyjnych klientów i szeroką dostępnością oprogramowania, czynnikiem decydującym okazuje się udzielane partnerom potężne wsparcie marketingowe (czytaj miliony dolarów) ze strony Microsoftu…
Niestety, sam Microsoft udowodnił, że robić systemów mobilnych już nie potrafi. Zademonstrowane podczas kongresu nowe wcielenie Windows Mobile, oznaczone numerkiem 6.5, to nawet nie facelifting – to zaledwie zaszpachlowanie (i to niechlujne) co większych dziur i zamazanie tego farbą. Wstyd! Tym większy, że jednocześnie kilka firm pokazało swoje nakładki na system Microsoftu, które oferują nieporównywalnie większą funkcjonalność, szybkość i świetny wygląd. Na wystawie można było zapoznać się z nakładkami m.in. projektu LG (S-Class UI), Samsunga, Toshiby, Acera, Gigabyte’a (szczególnie udana nakładka), aliansu Garmina z Asusem, oraz oczywiście interfejsem TouchFlo 3D od HTC, który stał się wzorem do naśladowania. Wszystkie wymienione nakładki przeznaczone są do współpracy z urządzeniami jednego tylko producenta, natomiast SPB Soft-warehouse pokazał trzecią już wersję swojego świetnego (choć nieco przeładowanego) uniwersalnego interfejsu do Windows o nazwie SPB Shell.
Androidy zaatakują dopiero jesienią
Na kongresie przedstawiono drugi telefon z systemem Android. G2 Magic, bo o nim mowa, tak jak jego brat, czyli G1, jest produkowany przez korporację HTC, a sprzedawany przez operatora T-mobile (u nas – Era). Różnice w porównaniu z poprzednim modelem to: brak sprzętowej klawiatury i (uzyskane dzięki temu) mniejsze gabaryty, a także nowsza wersja systemu.
Swoje Androidy pokazało też kilka innych, mniej znanych firm, jednak żadne z prezentowanych urządzeń raczej nie pojawią się w sklepach przed jesienią, a niektóre – jak tajemniczy palmofon Huawei – znajdują się dopiero w stadium koncepcji. Czarnym koniem wyścigu do naszych kieszeni (i spoczywającej w nich gotówki) pozostaje Palm Pre, który – jak się okazało na Mobile World Congres – będzie obsługiwał technologię Flash.
Duże wyświetlacze, zaawansowane aparaty
Palmofony rosną, żeby nadążyć za rosnącymi wyświetlaczami: wygląda na to, że w tym roku standardem staną się urządzenia z ekranami o przekątnej długości od 3,1 do 3,8 cala i rozdzielczości co najmniej WVGA, czyli 800×480 – to robi wrażenie! Mimo coraz większej powierzchni wyświetlaczy zaprezentowane palmofony są najczęściej cienkie i lekkie, mało który waży więcej niż 120 g. To oznacza, że nie powinniśmy mieć problemu z noszeniem ich w dowolnie wybranych kieszeniach.
Kolejny trend, tym razem mocno pachnący marketingowym wyścigiem wielkich cyfr, to rosnąca lawinowo rozdzielczość matryc montowanych w komórkach aparatów fotograficznych. Zapomnijmy o 3 Mpix – teraz standardem będzie 5 milionów pikseli, a w przypadkach ekstremalnych, takich jak prototypowy SonyEricsson Idou, matryce światłoczułe osiągną 12 Mpix! Czy dzięki temu będziemy robić telefonami lepsze zdjęcia? Raczej nie. Ale jak to wspaniale wygląda w materiałach reklamowych!