W przypadku wyłączenia danej aplikacji lub funkcji nie znikają tylko skróty do niej. W istocie żadna z bibliotek należących do danego modułu nie zostaje ładowana do pamięci. Pliki te jednak będą dostępne w postaci zarchiwizowanych plików na dysku, by w razie potrzeby umożliwić ich błyskawiczną reinstalację.
Co więcej, warto przypomnieć, że niektóre programy nie są w ogóle dostępne na płycie instalacyjnej. Jeśli zażyczymy sobie przeglądarki zdjęć, klienta poczty czy edytora filmów, będziemy musieli je ręcznie pobrać z witryny Microsoftu (lub konkurencji).
Microsoft Windows 7 w tym zakresie nie będzie się różnił więc od największych konkurentów, czyli Mandrivy, Ubuntu czy Mac OS-a, a nawet będzie oferował mniej dodatkowego oprogramowania. Czy ten ruch zakończy wreszcie przynajmniej część z procesów antymonopolowych wobec giganta z Redmond? Naszym zdaniem – raczej nie. Ale ciekawi jesteśmy waszej opinii w komentarzach.