– Na rynku było od groma netbooków z Linuksem, dzięki którym klient mógł oszczędzić na zakupie jakieś 50-100 dolarów. Sęk w tym, że te komputery wracały do sprzedawców, bo ludzie nie wiedzieli co mogą właściwie z nimi zrobić – mówi Kohut. – Linux, nawet w swojej najlepszej dystrybucji, wciąż wymaga znajomości pojęć takich, jak kompilacja kodu czy upload FTP, a przeciętni ludzie mają je w nosie – dodaje.
Analityk nie przekreśla zupełnie szans Linuksa. – Linux powinien od razu reagować na podłączenie urządzenia, sam instalować sterowniki i być gotowym do pracy, bez pobierania dodatkowego kodu i jego kompilacji. Zdarzają się przypadki, że to działa, ale zazwyczaj jest to zbyt trudne. Po likwidacji tego problemu ten system dopiero ma jakiekolwiek szanse – narzeka Kohut i dodaje: – Nie dziwię się problemom ze sprzętem, skoro jest tyle odmian tego systemu: Eudora, SUSE, Turbo Max, ciężko te wszystkie dystrybucje wspierać i tworzyć sterowniki.
A jaka jest wasza opinia? Czy faktycznie Linux sprawia wam aż tak dużo problemów, szczególnie w wersjach wyjątkowo przyjaznych użytkownikom, takich jak Ubuntu? Podzielcie się z nami waszymi opiniami w komentarzach. Szersza dyskusja toczy się na forum.