Raport autorstwa Piotra Ślusarskiego zwraca uwagę na fakt, że jeszcze kilka lat temu wiele osób nie widziało żadnego potencjału w rozwijającym się wówczas Twitterze. Mark Simon, jeden z wiceprezesów amerykańskiej agencji interaktywnej Didit, stwierdził nawet, że nie może być nic bardziej irytującego i mniej użytecznego niż strona, na której tysiące ludzi otrzymujące 140 znaków na to, by wykrzyczeć, co w danej chwili robią. – Zdumiewające, jak wiele osób uważa, ze ten bezsensowny zbiór efemeryd (“Jem mandarynkę”, “Czekam na samolot”, “Chcę Big Maca”) jest na tyle atrakcyjny, by służyć za fundament platformy reklamowej z prawdziwego zdarzenia – pisał o Twitterze w 2007 r.
Trzy lata później Twitter urósł do rozmiarów trzeciej pod względem liczby wizyt – zaraz po Facebooku i MySpace – społeczności internetowej. W marcu br. amerykańskiego mikrobloga odwiedziło ponad 19 milionów internautów z całego świata, natomiast profile najpopularniejszych, zarejestrowanych użytkowników liczą sobie grubo ponad milion obserwujących. Wartym odnotowania jest również fakt, że w ciągu jednego roku (od lutego 2008 r. do lutego 2009 r.) liczba użytkowników Twittera zwiększyła się o blisko 1 400 procent.
Jednak mikorblogi to nie tylko zagraniczne serwisy. Polskim odpowiednikiem Twittera jest Blip (Bardzo Lubię Informować Przyjaciół), który uruchomiony został rok po premierze swojego amerykańskiego pierwowzoru. Jak mówią o nim twórcy, blip to blog, komunikator i czat w jednym. Podobnie jaki inne tego typu narzędzia, jest platformą wielokanałową, za pomocą której można wysyłać zdjęcia czy zostawiać wiadomości głosowe. W chwili obecnej Blip ma już prawie 100 tys. użytkowników, którzy w 2008 roku wymienili między sobą ponad 3 miliony wiadomości. Ale tylko połowa z nich została przesłana przez WWW. Co piąta trafiała na stronę przez Gadu-Gadu, nieco rzadziej publikowano przy pomocy protokołu Jabber (16 proc.). Resztę stanowił ruch z poziomu aplikacji zewnętrznych i urządzeń przenośnych.
Potencjał mikroblogów dostrzegają również marketerzy, zauważają że nie wolno ignorować tego zjawiska. Współtwórca sucesu Apple’a, Guy Kawasaki, nazywa nawet Twittera “najpotężniejszym narzędziem marketingowym od czasów wynalezienia telewizji”. Wśród najważniejszych wymienianych zalet znajdują się otwartość, natychmiastowość i różnorodność. Jak można przeczytać w tekście “Małe wielkie medium”, o opłacalności bycia aktywnym i szanowanym mikroblogerem świadczy fakt, iż Jason Calacanis, twórca wyszukiwarki Mahalo, zaoferował ćwierć miliona dolarów temu, kto odstąpi mu miejsce w pierwszej dwudziestce tzw. “polecanych profili” na Twitterze.
Potencjał amerykańskiej platformy starają się również wykorzystać firmy. Ich katalog, dostępny w serwisie Twibs (Twitter Business Directory) liczy sobie w tej chwili ponad 10 tys. pozycji i obejmuje podmioty różnej wielkości z całego świata. Z kolei na trackingtwitter.com można zapoznać się z listą blisko stu dużych marek, których profile zgromadziły najwięcej obserwujących. Jak wynika z ankiety przeprowadzonej przez operatora komórkowego O2, tylko w Wielkiej Brytanii Twittera używa aż 700 tys. małych firm, a kolejne 6 tys. dołącza do nich każdego dnia.
Pierwsza część raportu autorstwa Piotra Ślusarskiego dostępna jest pod adresem http://interaktywnie.com/artykuly/93-male-wielkie-medium-czesc-1.