Obudowa to połowa sukcesu: By żona się zgodziła
To, że pecet w typowej obudowie pasuje do salonu jak pięść do nosa, zauważy nawet typowy facet, który nie odróżnia różowoczerwonego od łososiowego i dla którego “dobieranie mebli” oznacza sprawdzenie, czy kanapa zmieści się między biblioteką a komodą, a nie kombinowanie ze wzorem tapicerki. Tandetnie wyglądające pudło nikogo nie będzie razić, jeśli schowamy je pod biurkiem, ale postawione obok telewizora może przyprawić o ból zębów. Trzeba więc wybrać coś ładniejszego: proponujemy rozważenie trzech możliwości. Pierwsza z nich to skorzystanie z obudów stworzonych specjalnie do tego celu – oznaczonych jako Media Center albo Home Theater PC (HTPC). Druga opcja to wybór malutkiej obudowy SFF, czyli Small Form Factor. I wreszcie trzecia możliwość, polegająca na zastosowaniu obudowy (a wraz z nią całego komputera) typu netbox, czyli desktopowego odpowiednika netbooka: pudełka wielkości obudowy przeciętnego zewnętrznego dysku twardego.
Każda z wymienionych opcji ma zalety, ale również i wady. Obudowy typu HTPC są specjalnie stworzone do tego, żeby stać w salonie i służyć za “garaż” dla komputera Media PC: łączą w sobie elegancki wygląd, wysoką funkcjonalność multimedialną i zapewniają wszelkie warunki do tego, żeby umieszczone w środku podzespoły mogły pracować cicho. Typowym przykładem jest płaska, wykonana z aluminium obudowa, przypominająca element zestawu hi-fi, z napędem optycznym, czytnikiem kart flash i wyprowadzonymi do przodu złączami ukrytymi pod również metalowymi maskownicami, dodatkowo wyposażona w pokrętło potencjometru głośności, a czasami również niewielki wyświetlacz LCD. W środku jest miejsce na pełnowymiarową płytę główną (chociaż karty rozszerzeń często muszą być niskoprofilowe, czyli mniejsze niż standardowe) i jeden lub dwa dyski twarde oraz napęd optyczny, a o zachowanie właściwej temperatury i ciszy jednocześnie dbają duże, wolnoobrotowe wiatraki. W komplecie najczęściej znajdziemy pilota zdalnego sterowania oraz dołączone oprogramowanie ułatwiające obsługę multimediów. Czyż to nie brzmi pięknie? I gdzie te wady? Niestety, są – co najmniej dwie. Pierwszą z nich okazują się spore rozmiary: typowa obudowa HTPC – mimo że wygląda jak element zestawu kina domowego – jest od przeciętnego wzmacniacza czy DVD o połowę szersza, o połowę głębsza i dwa, trzy razy wyższa.
Druga wada jest szalenie prozaiczna – to wysoka cena. Za samą obudowę, którą opisałem, trzeba zapłacić ponad 600 złotych, połowę ceny typowego peceta do biura. Można oczywiście wydać sporo mniej, ale wtedy zamiast aluminium będzie srebrzysty plastik, zamiast elegancji – kicz, a o wysokiej jakości dodatkach trzeba będzie zapomnieć. W takiej sytuacji równie dobrze można użyć do konstrukcji Media PC zwykłej obudowy.
Obudowy Small Form Factor również często przypominają sprzęt audio-wideo – w odróżnieniu jednak od HTPC wyglądają raczej jak miniwieże. Takie proporcje, przy założeniu, że należy zachować niewielkie wymiary, to duże wyzwanie dla projektantów chcących zmieścić w środku wszelkie potrzebne komponenty. W efekcie samodzielne dobieranie pasującej płyty głównej i zasilacza może być problemem. Dlatego w sprzedaży są tak zwane barebone, czyli zestawy składające się z obudowy z zasilaczem, płytą główną i procesorem oraz dodatkami, takimi jak karta Wi-Fi czy czytnik kart pamięci. Do tego szkieletu wystarczy dołożyć dowolnie wybrany napęd optyczny, dysk twardy i pamięć, żeby uzyskać pełnoprawny komputer. W produkowaniu takich konstrukcji specjalizuje się firma Shuttle, oferująca najróżniejsze barebone’y – zarówno w konfiguracjach pozwalających zbudować wydajną maszynę do gier, jak i tani, cichy komputer biurowy. W przypadku urządzenia dla gracza nie będzie łatwo: do poważniejszych ograniczeń obudów SFF zaliczamy spore problemy z odprowadzaniem ciepła w wypadku użycia przez nas wydajnych komponentów oraz konieczność stosowania niskoprofilowych kart rozszerzeń. Zestawy barebone są wygodne, ale dość drogie, a ponadto, ze względu na wstępną konfigurację dokonaną przez producenta, często okazuje się, że nie sposób znaleźć takiego, który odpowiadałby nam zarówno pod względem wyglądu, jak i możliwości. Pisząc o możliwościach, nie mam na myśli drobiazgów, takich jak np. wbudowany czytnik SD/MMC, ale rzeczy podstawowe: obecność lub brak cyfrowego wyjścia sygnału wideo, najlepiej HDMI.
Brak HDMI, a najczęściej w ogóle możliwości odtwarzania wideo w rozdzielczości Full HD to również największa wada większości komputerów z niedawno powstałej i szybko rozwijającej się rodziny nettopów. Nettop to komputer biurkowy zbudowany na bazie takich samych komponentów, jakie znajdziemy w netbookach: procesor Intel Atom, chipset i945, 1–2 GB pamięci RAM, dysk twardy 2,5″. Specyfikacja nie wygląda imponująco, ale to nie ona jest największą zaletą nettopów: są nimi natomiast supermałe rozmiary, energooszczędność, cicha praca i bardzo niska cena, oscylująca wokół 400–500 dolarów. Większość tego rodzaju komputerów zupełnie nie nadaje się do pełnienia roli centrum multimediów – procesor Atom jest za słaby, żeby poradzić sobie z samodzielnym dekodowaniem materiałów HD, a prastara, zintegrowana karta graficzna chipsetu i945 nie może go w tym wyręczyć. Na szczęście zaczynają pojawiać się konstrukcje, które nie mają tej wady: Asus zaprezentował Eee Box PC B206, który jest wyposażony w kartę graficzną Radeon 3450 z pamięcią 256 MB i wyjście HDMI, i oparty na rewelacyjnie wydajnej platformie ION (procesor Atom i chipset z kartą Nvidia 9400), zaś nettop Acera o kodowej nazwie Hornet powinien trafić do sprzedaży lada moment, w przewidywanej cenie około 300 dol.! Do tego, by zaawansowane nettopy zasłużyły na miano perfekcyjnych komputerów typu Media Center, brakuje niewiele: tylko wbudowanego napędu Blu-ray, o który jednak łatwo uzupełnimy konfigurację, dokupując napęd zewnętrzny.
Cisza na planie! Muzyka kontra… straszny szum
Piękna blondynka, która najwyraźniej nie ma choćby śladowych ilości rozsądku lub instynktu samozachowawczego, powoli wchodzi do ciemnego pomieszczenia w podziemiach opuszczonej bazy wojskowej. Może ona nie wie, że tam czają się głodne zombi, ale my wiemy to aż za dobrze. W mrożącej krew w żyłach ciszy słychać tylko oddech dziewczyny, kapanie wody i… natarczywe, świdrujące wycie wentylatora w komputerze! Czy to nie jest prawdziwy horror? Dla nas – jak najbardziej. Żeby móc spokojnie bać się żywych trupów, rozczulać pełnym cierpienia spojrzeniem rozdzielonych kochanków albo rozkoszować delikatną muzyką z ulubionej płyty, musimy zadbać o to, by nasze centrum multimediów nie hałasowało za bardzo – najlepiej, żeby nie hałasowało wcale.
Jeśli idziemy na skróty, szukając gotowego komputera, wybierajmy taki, który podczas pracy (gdy obciążenie jest spore) emituje hałas na poziomie nie większym niż 26–28 dB – większe wartości oznaczają, że w chwilach ciszy w filmie czy przerwach między utworami usłyszymy wyraźny, nieprzyjemny szum. Niestety, starając się zminimalizować hałas emitowany przez komputer, natrafiamy na poważne przeszkody: komponenty, które można chłodzić pasywnie lub za pomocą dużych, wolnoobrotowych wiatraków są albo drogie, albo oferują niską wydajność, a najczęściej jedno i drugie naraz. Dodatkowo nasz wybór ogranicza kwestia obudowy: jeśli chcielibyśmy złożyć naszego Media PC w formie klasycznego HTPC, będziemy mogli wybierać spośród wszelkich możliwych rozwiązań, ale już obudowy SFF ograniczą nas do płyt micro ATX, a wybór najmniejszego rozwiązania, nettopów, oznacza ledwie kilka możliwości.
W każdym z wymienionych przypadków będziemy raczej skazani na kartę graficzną zintegrowaną z układem płyty głównej albo niskoprofilową. Wobec tego nie będą to energożerne, trudne do schłodzenia monstra, nie powinny więc stać się źródłem nadmiernego hałasu. Znacznie gorzej wygląda sprawa dysków twardych, które potrafią wygenerować naprawdę głośny szum. Dlatego zanim podejmiemy decyzję o wyborze HDD, powinniśmy sprawdzić wyniki testów głośności pracy – niestety, najczęściej w związku z większą prędkością obrotową talerzy szybsze dyski są zarazem głośniejsze. Najlepszym wyjściem, zarówno jeśli chodzi o szybkość działania, jak i energooszczędność oraz emisję hałasu, byłoby zastosowanie dysku SSD, mieszczącego system operacyjny i oprogramowanie, oraz drugiego – wolnego, ale za to pojemnego i cichego dysku HDD. Takie rozwiązanie można jednak rozważać tylko, jeśli ma się naprawdę dużo pieniędzy do wydania, bo za dyski półprzewodnikowe wciąż trzeba płacić astronomiczne sumy.
Dobrym rozwiązaniem może być też użycie przeznaczonych do komputerów przenośnych dysków 2,5″, które najczęściej są zdecydowanie bardziej energooszczędne i cichsze od swoich desktopowych kuzynów. Oczywiście, nie ma nic za darmo – laptopowe dyski są też droższe, mniej pojemne oraz trochę mniej wydajne od napędów 3,5″, jednak do Media PC pojemność rzędu 250–350 GB powinna w zupełności wystarczyć. Niezłym wyjściem może być też przejęcie roli magazynu multimediów przez wpięty do sieci dysk typu NAS.
Odtwarzanie wszystkiego: Niezbędne komponenty
Komputer nie może być tylko przypominającą gładki obelisk z “2001: Odysei kosmicznej” czarną skrzynką, która stoi i ładnie wygląda. Tak, styl ma znaczenie, ale liczy się też funkcjonalność, wówczas w grę wchodzi szereg istotnych drobiazgów.
Na pewno konieczny będzie napęd optyczny – najlepiej taki, który potrafi odtwarzać dyski Blu-ray, a oprócz tego odczytywać i nagrywać płyty DVD. To nie problem, bowiem na rynku znajdziemy kilka tego typu urządzeń. Potrzebujemy też miejsca na filmy, muzykę i nagrywane programy telewizyjne. Z tym też nie będzie kłopotu – wystarczy wybrać dysk twardy, na który nas stać. Troszkę bardziej skomplikowana jest kwestia odtwarzania muzyki: praktycznie każda płyta główna oferuje zintegrowaną kartę dźwiękową z wyjściami 5.1, jednak jakość odtwarzanego za ich pomocą dźwięku może okazać się niewystarczająca dla bardziej wymagających użytkowników, dlatego lepiej przewidzieć w budżecie dodatkowe środki na zakup lepszego, samodzielnego urządzenia.
Problemu nie powinien nastręczać wybór procesora – każda centralna jednostka obliczeniowa na rynku, włącznie z krytykowanymi za niską wydajność Atomami, będzie odpowiednia, bo najbardziej wymagającym zadaniem, dekodowaniem i wyświetlaniem materiałów wideo, zajmie się karta graficzna, a cała reszta… to bułka z masłem. Kłopotliwe mogą okazać się koszty, bo słynące z doskonałego zarządzania energią CPU Intela są droższe od odpowiedników z firmy AMD, podobnie jak przystosowane do ich obsługi płyty główne. Wspomnieliśmy o karcie graficznej: niepotrzebne nam będą dwa czterordzeniowe potwory działające w SLI – zdecydowanie lepsza będzie niskoprofilowa, niedroga i niewymagająca potężnego chłodzenia karta, obsługująca kodowanie treści HDCP oraz wyposażona w wyjście HDMI. Jeszcze lepszym rozwiązaniem będzie dobry chip graficzny zintegrowany z płytą główną. Doskonałą propozycją są chipy Radeon 3200, będące częścią nowej platformy AMD o kodowej nazwie Puma. Dzięki oferowanej przez nie wydajności nie tylko nie będziemy martwić się o możliwość odtwarzania materiałów wideo HD, ale też pogramy w większość gier (o ile nie przesadzimy z ustawieniami detali i jakości grafiki).
Nasz komputer medialny powinien mieć więcej niż jedno wyjście sygnału wizyjnego: być może będziemy chcieli oglądać telewizję czy zdjęcia na telewizorze, a filmy za pośrednictwem projektora. Co prawda, wejście sygnału HDMI jest dziś dość powszechnie stosowane w projektorach przeznaczonych do kina domowego, ale warto być przygotowanym też do podłączenia odbiornika przez DVI, a może nawet D-Sub.
Dodatkiem, którego na pewno nie może zabraknąć na pokładzie naszego Media PC, jest tuner TV, dający możliwość oglądania oraz nagrywania programów i filmów z telewizji. W przypadku obudowy HTPC lub SFF nie będzie problemu z dodaniem tego urządzenia w formie wewnętrznej karty PCI-E (tunery często są projektowane w postaci kart niskoprofilowych). Jeśli jednak zdecydujemy się na nettop, jedynym wyjściem będzie podłączenie zewnętrznego tunera przez USB.
Obowiązkowo nasz komputer powinien być wyposażony w wyjścia audio pozwalające podłączyć zestaw zarówno głośników 5.1, niezbędny do usłyszenia przez nas całej gamy efektów dźwiękowych w kinie domowym, jak i wysokiej jakości kolumn stereo, polecanych, jeśli chcemy rozkoszować się muzyką. Jeśli czasem zdarza nam się korzystać ze słuchawek, to użyteczne byłoby odpowiednie wyjście audio zdublowane z przodu obudowy. Złącza USB, dzięki którym podepniemy do komputera aparaty cyfrowe czy kamery wideo, żeby obejrzeć zgromadzone na nich zdjęcia i filmy, to absolutna oczywistość. Warto pomyśleć też o wbudowanym czytniku kart pamięci, pozwalającym na wygodne zrzucanie fotek bez konieczności podłączania aparatu.
Jako centrum multimediów, nasz komputer powinien być podłączony do Sieci za pomocą możliwie najszybszego i najmniej podatnego na zakłócenia łącza, czyli starego, dobrego Ethernetu. Przydatne może być także łącze Bluetooth, pozwalające na korzystanie z wygodnych, pozbawionych kabla słuchawek oraz sterowanie za pomocą PDA (więcej w ramce “Tani palmtop jako superpilot”). A skoro już mowa o sterowaniu, to jeśli chcemy osiągnąć wygodę użytkowania porównywalną z wygodą obsługi sprzętu audio-wideo, wówczas obudowa powinna mieć sprzętowe kontrolki, umożliwiające proste operacje, takie jak regulacja głośności albo przerwanie/wznowienie odtwarzania, oraz coś, co stało się symbolem naszej epoki: pilota. Na szczęście ten ostatni element łatwo dodamy samodzielnie, kupując jeden z wielu dostępnych na rynku pilotów do komputerów.
Problemu nie powinno sprawić nam oprogramowanie: najpopularniejsza wersja najczęściej sprzedawanego systemu, czyli Windows Vista Home Premium, zawiera bardzo ładną, szybką i wygodną aplikację Media Center, pozwalającą obsługiwać filmy, zdjęcia, muzykę i telewizję. Ale uwaga! Żeby odtwarzać pliki wideo w formacie innym niż MPEG, trzeba mieć zainstalowane w systemie odpowiednie kodeki (najlepiej ściągnąć ich cały komplet w postaci darmowego pakietu takiego jak k-lite, który zawiera wszystko, czego potrzeba do oglądania DVD).
Przydatne dodatki
Komputer Media Center to dopiero początek – żeby zrobić z niego dobry użytek, przyda się kilka dodatków.
Logitech Squeezebox Duet
Chciałbyś słuchać muzyki nie tylko w salonie? Nie ma sprawy – skorzystaj z Logitech Squeezebox Duet! Jest to urządzenie sieciowe pobierające za pośrednictwem Wi-Fi muzykę z komputera i odtwarzające ją poprzez podłączone głośniki. Dzięki pilotowi z wyświetlaczem LCD bez problemu znajdziesz utwór, którego potrzebujesz, żeby stworzyć w kuchni nastrój w sam raz do robienia twojego ulubionego dania.
Microsoft Wireless Entertainment Desktop 7000
Komputer Media Center to nie tylko odtwarzacz muzyki, filmów i zdjęć, ale też… komputer. Może czasem chciałbyś odebrać emaile albo posurfować po Internecie, nie ruszając się z kanapy? A zatem potrzebujesz zestawu takiego jak Wireless Entertainment Desktop 7000: myszka i klawiatura łączące się z pecetem za pomocą interfejsu Bluetooth zostały stworzone do używania z komputerami Media Center i sprawdzają się w tej roli doskonale!
Creative GigaWorks G550W
Kto raz słyszał, jak brzmi dobry zestaw głośnikowy 5.1, ten nigdy nie będzie chciał oglądać filmów ani grać z wykorzystaniem głośników stereo. A kto raz się przekonał, jakim koszmarem jest rozłożenie i schowanie wszystkich przewodów łączących głośniczki satelitarne, subwoofer i wzmacniacz, ten wybierze Creative GigaWorks G550W – wysokiej jakości zestaw 5.1 oferujący transmisję bezprzewodową.
Creative GigaWorks T40 Series II
Głośniki wielopunktowe mogą świetnie się nadać oglądania filmów lub grania
w gry, ale do słuchania muzyki niezastąpione (i niedoścignione) są głośniki stereo. Łączące siłę i czystość dźwięku GigaWorks T40 Series II to doskonałe uzupełnienie naszego zestawu medialnego.
Tani palmtop jako superpilot
Typowa sytuacja: chcemy posłuchać muzyki zgromadzonej na dysku komputera Media Center. Czy nie mamy innego wyjścia, jak tylko włączyć telewizor lub projektor i za ich pomocą znaleźć na dysku interesujący nas album? Otóż mamy! Możemy użyć palmtopa lub palmofonu z systemem Windows Mobile jako wygodnego, wyposażonego w interfejs graficzny pilota.
Żeby sterować odtwarzaniem mediów na komputerze z PDA, potrzebujemy kilku elementów: pierwszym jest, rzecz jasna, pecet z zainstalowanym systemem Windows Vista w wersji Home Premium lub Ultimate (te wersje zawierają system Windows Media Center) oraz interfejsem Bluetooth. Na komputerze instalujemy pobraną z witryny Microsoftu aplikację Windows SideShow Managed Runtime, będącą środowiskiem dla Media Center Gadgets, który to software ściągamy z kolei z serwisu Windows Live Gallery. Kolejny niezbędny element to palmtop lub palmofon z systemem Windows Mobile 6 lub późniejszym (takie urządzenia kupimy na Allegro już za 200–300 zł). Na tym urządzeniu instalujemy z kolei aplikację Windows SideShow for Windows Mobile (niestety, wciąż znajduje się w fazie beta).
Teraz pozostaje nam już tylko nawiązać połączenie przez Bluetooth i zdalnie zarządzać centrum multimediów za pomocą dotykowego pilota z graficznym interfejsem. Media Center Gadgets pozwalają sterować przeglądaniem i odtwarzaniem muzyki, filmów, telewizji i zdjęć.
Mobilna alternatywa
Jaki powinien być komputer Media Center? Mały, cichy, energooszczędny, wyposażony w obsługującą HDCP kartę graficzną z wyjściem HDMI i napęd Blu-ray, złącze Bluetooth oraz czytnik kart flash, wreszcie stosunkowo tani – przecież nie chcemy wydawać na sprzęt fortuny! Czy te wymagania czegoś wam nie przypominają? Ależ tak, właśnie takie są współczesne… notebooki. Komputer przenośny spełniający powyższe wymagania, w komplecie z systemem Windows Vista Home Premium, taki jak HP Pavilion dv5-1150ew czy Asus F3SG ap149c, można kupić już za około 2500 zł. Jeśli dodać do tego możliwość zabrania takiego centrum multimediów ze sobą na wakacje, to tego rodzaju alternatywa okazuje się naprawdę atrakcyjna.