Walka z czasem: Czy kurier zdąży?
Wróćmy do naszego komputera. W Polsce jest godzina 21:00, czyli w Chicago jest 14:00. Kilka godzin później w firmie, która sprzedała nam laptopa, pojawia się kurier. Odbiera przesyłkę i ładuje ją do specjalnie przystosowanej furgonetki. Czym charakteryzuje się typowy samochód dostawczy UPS? Kierowca, cztery koła, tradycyjna kolorystyka nadwozia i – to co najważniejsze – specjalny system załadunku i rozmieszczenia paczek. Dzięki niemu kurierowi wystarczy rzut oka, by zorientować się, które przesyłki mają wyższy priorytet oraz do jakiej części globu są adresowane.
O godzinie 19:00 kurier melduje się na lotnisku Chicago O’Hare. Nasza przesyłka ma dotrzeć pod adres na przeciwnej stronie globu w ciągu kolejnych 24 godzin. Po przejściu procedur bezpieczeństwa paczka trafia na pokład samolotu. Airbus 300-600F ma rozpiętość skrzydeł 44,8 metra, ładowność 55,3 tony, zasięg około 4000 km. Podniebna bagażówka startuje o 21:10. Według wskazań przyrządów pokładowych w Louisville w stanie Kentucky (USA) samolot powinien wylądować około 22:40. Lotnisko w Louisville to serce UPS. Tam znajduje się jedna z największych sortowni przesyłek kurierskich na świecie i główna baza całej floty 280 samolotów UPS.
Czy leci z nami paczka: Na pokładzie znajduje się 45 ton przesyłek
Samolot jest punktualnie nad Louisville, ale kontrola lotu ustawia samolot w tzw. holdingu – maszyna musi poczekać na swoją kolej do lądowania. Lądowanie następuje o 23:00 czasu miejscowego. Nasza paczka “przesiada się” do Boeinga 747. Po 8 godzinach lotu z Ameryki Północnej do Europy piloci widzą z kabiny wybrzeże Francji. O godzinie 23:00 – już czasu obowiązującego u nas – potężny boeing dolatuje w okolice lotniska w Kolonii w Niemczech. Piloci słyszą komendę z wieży kontroli lotów: “UPS 347Y clear for approach, runway 25, QNH 1023, number one”. W wolnym tłumaczeniu jest to zgoda na podejście na pas 25 w pierwszej kolejności oraz informacja o ciśnieniu atmosferycznym wynoszącym 1023 hektopaskale. Po chwili w kokpicie rozlega się kolejna komenda: “UPS 347Y clear to land runway 25, wind calm” – czyli można lądować, pogoda jest niemal bezwietrzna.
Gdy maszyna wyląduje i zaparkuje, wokół B747, popularnie zwanego jumbo jetem, gęstnieje chmura wózków i podajników. 45 ton przesyłek trafia do sortowni o godzinie 23:30. W pierwszej fazie paczki sortowane są według rozmiarów, a następnie miejsca przeznaczenia. Do rozdzielenia gigantycznej liczby paczek wykorzystywany jest system skanerów i taśm o całkowitej długości 30 km, rozmieszczonych na trzech kondygnacjach. Sortownia w Kolonii, którą zwiedzaliśmy, zajmuje dwa budynki – drugi dobudowano, by sprostać rosnącej liczbie przesyłek. Budynki połączone są dwoma mostami o długości 126 i 152 metrów.
Sortowania może pracować z maksymalną wydajnością 110 000 paczek na godzinę.
Nasza paczka po kilkukrotnym skanowaniu i prześwietlaniu, przejechaniu 30 km po pasach transmisyjnych i zwiedzeniu dwóch mostów zostaje zidentyfikowana i przypisana do grupy kierowanej na wschód. Dochodzi godzina 2:30 w nocy – w sortowni powoli zapada cisza. Centrum pracuje jedynie kilka godzin na dobę, tj. od 23:00 do 2:30, i w tym czasie musi obsłużyć paczki dostarczone z całego świata przez 38 samolotów. Paczki, które mają trafić do adresatów w promieniu 300 km, są rozwożone samochodami, reszta wraca na pokład samolotów.
Nasza paczka z laptopem trafia do MD 11 – to największy samolot w całej flocie UPS. Jego dopuszczalna ładowność wynosi aż 92 tony. O godzinie 3:30 latający kolos odrywa się od niemieckiej ziemi i wzbija się na wysokość 10 km, gdzie temperatura powietrza to około -30 stopni Celsjusza. Z kabiny pilotów widać już blask poranka. Około 5:20 kontrola lotniska Warszawa Okęcie zezwala na lądowanie. Po wyładowaniu przesyłek adresowanych do Polski MD 11 odlatuje w stronę Azji. Nasza paczka po przejściu przez cło i procedur związanych z bezpieczeństwem, zostaje załadowana na samochód kurierski, taki sam jak ten, który odbierał ją od sprzedawcy w Chicago.
Jest poranek, godzina 7:00. Parzymy kawę, leniwie zerkając na zegarek – zdążą czy nie zdążą? Godzina 9:20 rano. Dzwonek do drzwi. Facet w ciemnobrązowej koszuli trzyma w ręku paczkę…
Nasz notebook w ciągu 40 godzin pokonał dystans 9000 km z prędkością sięgającą nawet 850 km/h. James E. Casey, nastoletni założyciel UPS, nawet nie śnił 100 lat temu o takim dostarczaniu przesyłek. Czy za kolejne 100 lat paczka trafi do nas z drugiego końca świata nie po 40 godzinach, ale po 40 minutach? Na to pytanie oczywiście nie omieszkamy odpowiedzieć… już za 100 lat.
19-latek ze 100 dolarami
United Parcel Service to obecnie jedna z największych firm kurierskich na świecie. Jej historia zaczęła się już ponad 100 lat temu.
W 1907 r. przedsiębiorczy dziewiętnastolatek James E. Casey pożyczył od kolegi 100 dolarów i założył firmę American Messenger Company w Seattle w stanie Waszyngton, protoplastę dzisiejszego UPS. Większość przesyłek dostarczano pieszo, a dłuższe trasy pokonywano na rowerach. W 1913 r. firma kupiła pierwszy samochód dostawczy – modnego wówczas forda T. W 1919 r. firma po raz pierwszy rozszerzyła działalność, obejmując zasięgiem już nie tylko Seattle, i przyjęła obecną nazwę – United Parcel Service. W 1924 roku UPS wprowadził pierwszy system transporterów taśmowych stosowanych do obsługi przesyłek. Pięć lat później zaoferowano usługi lotnicze. Obecnie UPS jest jednym z największych przedsiębiorstw kurierskich na świecie – firma dostarcza przesyłki do ponad 200 krajów.