Nie zapomnę niesamowitej atmosfery, wspaniałej muzyki Dream Theater**, poczucia wspólnoty, jednego oddechu, przeżycia wspólnego i tak samotnego zarazem. Ale ja nie o tym…
Kiedy po brawurowym Nightmare to remember otwierającym występ Dreamów doszedłem do siebie i znów wiedziałem, gdzie jestem i jak się nazywam, przyszła pora obejrzeć Dreamów z bliska. Obok siedzieli Przyjaciele, którzy szczęśliwie mieli ze sobą lornetkę – ja, szczęśliwie, miałem ich. Po krótkiej lustracji sceny zauważyłem zastanawiająco znajomy kształt przymocowany nad klawiaturą instrumentu Rudessa. Z trudem powstrzymałem się przed przetarciem soczewek lornetki a potem oczu ze zdumienia – to był iPhone!
Ale najlepsze miało dopiero nadejść: podczas kolejnego szalonego solo Rudess zdjął palce z klawiszy, położył je na ekranie telefonu i… zaczął grać.
Kilkanaście godzin i jedno pytanie do gógla później wiedziałem już, że “to” nazywa się Bebot, jest syntezatorem o ogromnych możliwościach i banalnie prostej obsłudze i kupuje się toto w Appstore za 1,99 $. Nie będę się o “tym” rozpisywał – nie znam się na tworzeniu muzyki na tyle, żeby choć próbować opisać co Bebot może. Posłuchajcie sami, jak Rudess używał go w Bydgoszczy – sam początek
Jeśli sami lubicie grać, albo po prostu chcielibyście dowiedzieć się o Bebocie więcej, posłuchajcie, jak Jordan Rudess wyjaśnia zasadę działania tej aplikacji i pokazuje, co można z jej pomocą osiągnąć.
Na koniec mała prywata – jeszcze raz serdeczne podziękowania i pozdrowienia dla Przyjaciół.
#
* Swoją drogą, to naprawdę ładne miasto – przeszedłem się kilka kilometrów piechotą z dworca PKP do hali “Łuczniczka” podziwiając stare kamienice i malownicze uliczki (Google maps i GPS w HTC Hero pozwalały nie martwić się, że zabłądzę) i nie żałuję spaceru.
** Opeth też był super, ale…