Microsoft w porę zorientował się, że popełniono kilka błędów w systemie Windows Vista, a presja na gigancie z Redmond urosła do granic możliwość. Na ratunek przyszła Pani Larson-Green, która dołączyła do zespołu zajmującego się systemami operacyjnymi w momencie rozsyłania Visty do dystrybutorów. Ze swoim świeżym podejściem, całkowicie zmieniła sposób pracy grupy programistycznej.
Zmiany, wszędzie zmiany
Zamiast grupowania inżynierów w oddzielne zespoły, skupiono się na tak istotnych rzeczach, jak wyszukiwanie, zabezpieczenia i Sieć. Julie zdała sobie sprawę, że niezbędne jest podejście “od końca do końca”. – Podzieliliśmy ludzi w oparciu o rodzaj oprogramowania nad którym pracowali, zamiast skupiać się wokół dostarczania konkretnych funkcji – mówi. – W przeszłości, mógł istnieć zespół zajmujący się wszystkim, co dotyczyło mediów. Teraz, część pracy poprzedniego zespołu przejął dział graficzny, a część dział urządzeń – dodaje.
– Każda drużyna miała swoją zaplanowaną i jasno określoną misję, skupiając się na danym fragmencie kodu, za który była odpowiedzialna. Zaplanowaliśmy, że nowy Windows będzie rozwiązaniem “od końca do końca”, a nie zlepkiem indywidualnych planów różnych zespołów – wyjaśnia Larson-Green.
Załatać niepowodzenie Visty
Pomysł nie był rewolucyjny, jednak dla takiej firmy jak Microsoft, zakorzenionej w filozofii ustalania sposobów na robienie wszystkiego, przyjście Julie było jak powiew świeżego powietrza. – Wcześniej pracowałam nad Office’em, ale nigdy nad systemem operacyjnym – powiedziała, dodając – wiele czasu spędziłam na studiowaniu rynku, wyzwań i informacji o ludziach z zespołu.
Według niej, Vista została wrzucona do koszyka z napisem chała, jeszcze przed premierą. Jej projektowanie trwało bardzo długo, a świat zdążył się w tym czasie zmienić. To zmusiło zespół odpowiedzialny za systemy Windows do powrotu przed tablice kreślarskie, aby mógł powstać Windows 7.
Zespół zebrał tysiące informacji o zachowaniach i potrzebach użytkowników, aby wiedzieć które obszary trzeba poprawić i ulepszyć. Największym wyzwaniem było skrócenie czasu, w jaki komputer podłączał się do Sieci. – Pierwszą rzeczą, którą wykonują użytkownicy, jest podłączenie do Sieci – wyjaśnia Julie. – Przyjrzeliśmy się zatem procesowi uruchamiania, ustawiając procesy ładowania się funkcji w odpowiedniej kolejności. Chcieliśmy mieć pewność, że podłączenie do Sieci odbędzie się we wczesnej fazie uruchamiania się systemu.
W założeniu, Windows 7 miał być również bardziej “dla ludzi”. Niechciane były wszelkie wyskakujące okienka, które szczególnie irytowały użytkowników. Postawiono na nieprzeszkadzanie użytkownikowi, podczas gdy ten korzysta z komputera.
Kariera (nie)usłana różami
Błędem byłoby uznać Julie Larson-Green jako nieznającą się na projektowaniu systemu kobietę, z typowo kobiecym podejściem socjalnych kompetencji. W rzeczywistości, w toku swojej kariery, mogła się doskonale rozeznać w segmencie oprogramowania. W szkole zawsze była dobra z matmy. Dorastała w stanie Waszyngton, czyli tam gdzie i Microsoft “dorastał”. Po podjęciu decyzji o rozpoczęciu studiów informatycznych na Uniwersytecie Waszyngtonu, musiała zmienić kierunek, bowiem laboratoria dla studentów otwarte były wyłącznie wieczorem, kiedy Julie pracowała. Dlatego zmieniła kierunek na Zarządzanie, jednak z naciskiem na systemy informatyczne i mikrokomputery.
Po zakończeniu nauki, wysłała swoje CV do Microsoftu – Dostałam odpowiedź typu “dziękujemy, ale nie” tego samego dnia, kiedy miałam rozmowę kwalifikacyjną w innej firmie – wspomina Julie. Zaczęła pracę w Aldusie, na stanowisku pracownika obsługi technicznej – przez kolejnych 10 miesięcy odbierała telefony, co jednak, jak sama twierdzi, było bardzo pouczające doświadczenie.
Ostatecznie przyjęto ją do Microsoftu, do zespołu pracującego nad projektami Visual C++ oraz Internet Explorer, przed tym jak na dłużej zagościła w zespole Office’a. Jeżeli korzystacie z Office’a to z pewnością wiecie, co to są wstęgi. To właśnie pomysł Pani Larson-Green. Między innymi dzięki sukcesowi tego projektu, Julie została poproszona o uczestniczenie w projekcie Windows 7.
Nowy, kolejny Windows?
– Większość z tego, czego do tej pory się nauczyłam, wynika z empatii. To możliwość zapomnienia tego, co wiem, i myślenia jak klient, widzący produkt po raz pierwszy – wyjawia Julie, która ma już oko na kolejny system operacyjny Microsoftu. Czy będzie to coś podobnego do Chrome OS, czyli systemu opartego na przeglądarce?
Co prawda Julie przyznaje, że przeglądarka internetowa pełni bardzo ważną rolę w systemie, ale korzystać z Internetu można również na inne sposoby. – Myślę, że dopóki będziemy chcieli komunikować się z urządzeniami, albo wykorzystywać nowy sprzęt, jak dotykowe ekrany, czego zrobić nie można bez systemu operacyjnego, dopóty nie zobaczymy świata, któremu wystarczy tylko przeglądarka. A przecież przeglądarka musi na czymś się uruchamiać – wyjaśnia.
Można przypuszczać, że Microsoft myśli już nad nowym system operacyjnym Windows, jednak Larson-Green na razie nie chce ujawniać żadnych szczegółów. – Jest wiele frajdy, interesujących rzeczy, które technologia może dla ciebie zrobić, kiedy wie trochę więcej o tobie, twoich potrzebach i zainteresowaniach – kończy Julie Larson-Green.