Harding nie chce wprowadzać płatnych artykułów, tylko chce, by cały dziennik nie był dostępny za darmo. Jego zdaniem pobieranie opłat za każdy artykuł z osobna powoduje, że redaktorzy jak najbardziej chcą przypodobać się masom, zapominając o niszach rynkowych, które są zainteresowane informacjami z mniej popularnych dziedzin.
Likwidację darmowego dostępu do witryny Harding tłumaczy dużymi kosztami. Prowadzenie bagdadzkiego biura w okresie wojny z Irakiem kosztowało Timesa 1,5 mln funtów. Wysłanie korespondenta na Sri Lankę to koszt 10 tys. funtów. – Times Online był elementem podejścia zakładającego, iż treść publikacji prasowej jest w Internecie darmowa i ogólnodostępna. Sądziliśmy, iż utrzymamy się z reklamy, ale internetowi czytelnicy są jak klienci domów towarowych, którzy robią zakupy oglądając wystawy i nie wchodzą do sklepu – komentuje Harding.