Suma ok. 400 PLN, które wydajemy na system pewnej firmy “zza oceanu”, to naprawdę niedużo, biorąc pod uwagę koszta całego sprzętu komputerowego, który tak czy inaczej musimy kupić, żeby jakiś system w ogóle uruchomić. Po za tym czy darmowość systemu jest aż tak wielką zaletą, w stosunku do ogólnej jakości? Wątpię. Jeżeli Linux na desktopie ma w przyszłości coś znaczyć i być preinstalowany na zestawach komputerowych, to na pewno nie będzie to dystrybucja ściągnięta przez producenta z internetu. Będzie to normalny system, opatrzony komercyjnym wsparciem na telefon, kosztujący podobnie jak obecne okienka. Inaczej nie może to wyglądać, jeżeli mówimy o stanowiskach produkcyjnych. Argument darmowości odpada…
Problemy z dostępnością sterowników na system spod znaku Pingwina ciągną się od zawsze, jednak teraz sytuacja zaczęła się gwałtownie poprawiać. Urządzenia peryferyjnie przeważnie działają, bez żadnej grzebaniny w postaci instalacji sterowników – po prostu Plug’n’Play. Modemy 3G, pendrive’y, odtwarzacze mp3(oczywiście po za Zune HD, za co możecie podziękować Microsoftowi, jednak i to się niedługo wyjaśni, taką mam nadzieję), urządzenia wielofunkcyjne, aparaty cyfrowe, kamery internetowe, etc… – można by jeszcze długo wyliczać, jednak te urządzenia często po prostu działają po podłączeniu. Niemożliwe? A jednak.
Oczywiście, linuksowych sterowników nadal jest trochę za mało, jednak trzeba mieć wyjątkowe “szczęście”, żeby jakiś sprzęt nie działał. Większość sprzętu po prostu działa, nawet czytniki kart chipowych czy linii papilarnych. Czasami trzeba się trochę pobawić, jednak nie jest to jakoś szczególnie skomplikowane.
Ile to razy słyszy się, że Photoshop czy pakiet biurowy pewnej znanej firmy, jest do życia bardziej potrzebny niż tlen i woda. A nie jest. Jaki % użytkowników potrzebuje czegoś więcej niż Openoffice czy GIMP? Ano tak, wszyscy nagle stali się profesjonalnymi grafikami, fotografami, muzykami, redaktorami, którzy potrzebują nie wiadomo jakiego oprogramowania, na które najzwyczajniej ich nie stać i je piracą. Ktoś nie może nadal się rozstać z tymi programami? Wine prawdopodobnie obsłuży, a jak nie obsłuży to mamy wirtualizację, która na Linuksie działa idealnie. Pojawią się głosy, że po co wirtualizować, skoro można mieć prawdziwego Windows? Zaraz, chwileczkę… Czym jest zatem tak reklamowany i wyczekiwany przez użytkowników Tryb XP w Windows 7?
Wróćmy jednak do bazy oprogramowania OpenSource, która jest bardzo bogata. Znajdziemy tam wiele wartościowych programów, które zainstalujemy szybko łatwo i bezpiecznie z repozytorium. Niektóre programy w ogóle nie mają odpowiednika na Windows, przykładem jest GNOME Do, bez którego obecnie nie wyobrażam sobie życie. Szerzej o tym programie napiszę niedługo.
Takie zachowanie Linuksa to naprawdę rzadkość, a jeżeli coś takiego się dzieje to powody są dwa: bawimy się z systemem i eksperymentujemy albo jakość sterowników pozostawia wiele do życzenia. Xorg wywala się z tych samych powodów. Oczywiście, w przeszłości różne niespodzianki miały miejsce – ale to przeszłość. W historii Windows też znajdzie się parę niechlubnych wpadek:). Ale nie o tym teraz mówimy.
Linux jest tak samo wrażliwy na nierozsądne użytkowanie jak każdy inny system. Po prostu trzeba wiedzieć co się robi jak się grzebie, a jak się nie wie, to nie grzebać. Chyba wszędzie to obowiązuje.
Może Linux nie ma tak fajnie wyglądających odtwarzaczy, ale na pewno ma równie funkcjonalne. Przykładem jest świetny SMPlayer, który jest prosty, szybki i bardzo funkcjonalny. HD? Nie ma problemu! Celeron D, 512MB RAM i Radeon 9250(mój aktualny sprzęt) odtwarza bez problemu filmy w rozdzielczości 720p, pobrane z YouTube. Tak, przy włączonym Compizie… 🙂
Oczywiście przy tak leciwym komputerze obciążenie procesora sięga 100%, jednak wideo odtwarza się płynnie i raczej problemów nie ma.
Kodeki i inne niezbędne rzeczy do odtwarzania różnych multimediów sę w repozytorium. Znajdziemy tam wszystko co potrzebne do odtwarzania QuickTime, RMVB czy WMV. Wystarczy spojrzeć do repozytorium, a większości przypadków zrobi to za nas program.
A co z DRM? To ktoś jeszcze tego używa? 🙂
Aplikacji typu Media Center jest od groma: Boxee(Zorientowane na internet), XBMC, Moovida, MythTV(zorientowane na odbiór telewizji przez tuner). Jest w czym wybierać, wystarczy się rozejrzeć…
Seciurity by Obscurity, czyli odwrotność Linuksa
Twórcy Windows wychodzą z założenia, ze wystarczy utajnić kod źródłowy produktu i mamy 100% bezpieczeństwa. Nikt nie znajdzie żadnej dziury nawet jak są ich tysiące. Nikt po prostu o nich nie wie. Być może sam Microsoft. W Linuksie sprawa jest jasna: mamy dziurę, wiadomo gdzie ona jest trzeba załatać. Aktualizacja pojawia się stosunkowo szybko, więc od razu mamy bezpieczny system, nie musimy czekać do pierwszego wtorku miesiąca.
Linux też nie nadaje bezmyślnie praw wykonania każdemu plikowi, który zawiera coś co można uruchomić jako program, przez co trudniej uruchomić sobie takiego wirusa. Domyślna praca na koncie ograniczonym i otrzymywanie praw administratora kiedy jest taka potrzeba, też podnosi znacznie bezpieczeństwo. W Windows mamy dalej sytuacje gdy system pozwala na wszystko, tak było w XP, w Viście była mała nadzieja na normalny stan rzeczy, za pomocą UAC, jednak w 7 go znieczulili na tyle, że można go łatwo obejść.
Następną sprawą wartą spostrzeżenia, jest megabezpieczeństwo oprogramowania z repozytoriów, które zawsze jest oznaczone kluczem PGP, tak by było wiadomo kto jest opiekunem paczki repozytorium. To gwarantuje nam, że nie dostanie się nam do komputera żaden syf, a jak się dostanie to od razu wiadomo kto jest za to odpowiedzialny. Na Windows często nowi, Bogu ducha winni użytkownicy instalują oprogramowanie z niepewnych źródeł, a później rozpaczają na forach. Repozytorium = wysokie bezpieczeństwo. Na Windows tego nie ma.
Konsola to ZUO!!11!!
Użytkownicy systemu Windows panicznie się boją czarnego okienka i białych literek w środku. Nie słusznie. To potężne narzędzie, często po prostu wygodniejsze i szybsze niż jakiekolwiek GUI. Przykład? Usuwanie oprogramowania. Na Windows: Start -> Panel Sterownia -> Dodaj/Usuń… szukanie programu XYZ -> parę razy “Dalej” i ew. reboot. Na Linuksie: Konsola -> sudo apt-get autoremove xyz i podanie hasła. I to wszystko. Co jest prostsze i szybsze?
Konfiguracja i wybór
Personalizacja i konfiguracja to nieodłączny element użytkowania komputera. Kto lubi to konfiguruje bardziej, a jak nie lubi to mniej lub wcale. Ja osobiście się lubię tym pobawić, ale jeżeli nie jest to zbyt kłopotliwe. Konfiguracja Interfejsu GNOME jest rozbudowana, a zarazem banalna – instalacja styli i tapet metoda przeciągnij i upuść, na bieżąco mamy podgląd zmian.
Niektórzy udzie nawet domyślnej tapety nigdy nie zmieniają, a co dopiero styl. Dla takich ludzi jest Ubuntu. 7 Pytań, 10 min instalacji, po reboocie mamy gotowe środowisko, ew. spyta o pobranie sterowników do karty graficznej.
Wybór złą rzeczą nie jest,a wzajemna konkurencja między dużymi projektami napędza rozwój, dzięki czemu są lepsze. KDE i GNOME to dwa świetne środowiska, tylko trzeba wiedzieć czego się chce. Jeżeli taki wybór jest dla kogoś problemem, to jakie dopiero będzie miał problemy z kupnem samochodu, komputera czy zagłosowaniem w wyborach. Brak wyboru mieliśmy przed ponad 20 laty, i co? Było dobrze?
Gry
Tu nie ma o co się sprzeczać, gier jest mało i nie są to jakieś hity. I powtórzę teraz bardzo znany slogan: Gry OpenSource mogą być ciekawe, a jak komuś nie wystarczy to większość działa na Wine. Koniec.
Mam nadzieję, że naprostowałem tu parę spraw, związanych z mitami Linuksa. Mam tez nadzieję, że więcej na tym portalu nie natrafię na slogany powtarzane od lat. Według mnie mówienie, że Linux jest substytutem Windowsa dla ubogich, jest na poziomie stwierdzenia “Windows jest do d*py!”.