Najpopularniejszą wizją końca świata jest kolizja Ziemi z tajemniczą planetą o nazwie Nibiru lub Planet X, podczas Świąt Bożego Narodzenia w 2012 roku. Według tej teorii, NASA śledzi trajektorię lotu tej planety od 1983 roku, jednak wszystko ukrywa w sekrecie, mając na uwadze “globalne bezpieczeństwo”. Brzmi jak scenariusz do nowego filmu katastroficznego, kręconego na wzór Armageddonu czy Dnia Zagłady.
NASA oczywiście absolutnie zaprzecza tym niestworzonym historiom. Nie dziwi to zwolenników wielkiej teorii spisku – co przecież agencja może powiedzieć, jeśli chroni informacje o niebezpieczeństwie dla całego świata.
– Historia rozpoczęła się od twierdzeń, że Nibiru, planeta odkryta przez cywilizację Sumeryjską, zmierza w kierunku Ziemi. Ta katastrofa uprzednio była przewidywana na maj 2003 roku, ale gdy wtedy nic się nie wydarzyło, dzień sądu ostatecznego przeniesiono na grudzień 2012 roku – twierdzi NASA. Grudniowa data została wskazana, ponieważ pokrywa się to z końcem kalendarza Majów.
Kosmiczna agencja rządowa z siedzibą w Waszyngtonie twierdzi, że wszystkie historie o końcu świata, czy to z Nibiru w roli głównej, czy inną kometą lub asteroidą, są niczym innym, jak internetowymi mistyfikacjami.
– Nie ma żadnych podstaw by twierdzić, że Nibiru lub Planeta X są prawdziwe i zmierzają w kierunku Ziemi. Gdyby istniały, astronomowie śledziliby ich lot od zeszłej dekady, w tej chwili widzialne byłyby już gołym okiem. Innymi słowy, takich planet po prostu nie ma – twierdzi NASA.
Prawdę o roku 2012 znajdziesz na stronie NASA.