Derek zwracał uwagę na swój problem już w kwietniu, kiedy wysłał kopię swojego e-maila adresowanego do Jobsa, również do serwisu Consumerist.com. Jego treść brzmiała:
– Zaniosłem swojego Macbooka z połowy 2007 roku do Apple Store w West Des Moined, w stanie Iowa, ponieważ zaczął się przegrzewać przez wadliwy wentylator. Po wstępnych oględzinach, pracownicy przyjęli mojego Maka w ramach usługi Applecare, do wygaśnięcia której pozostał jeszcze ponad rok. Trzy dni później zadzwonili do mnie z Apple Store, aby poinformować mnie o tym, że ponieważ komputer był używany w domu gdzie regularnie się pali papierosy, kasują mi gwarancję i nie naprawią maszyny, z uwagi na ryzyko biernego palenia.
Biuro Jobsa nie pomogło zbytnio Derekowi, ale on sam rozwiązał zaistniały problem. Rozebrał Macbooka i wyczyścił go dokładnie skompresowanym powietrzem.
Nieszczęścia chodzą parami
Kilka miesięcy później, do serwisu Consumerist.com trafiła kolejna skarga w podobnej sprawie. Tym razem skarży się Ruth, po tym jak chciała oddać do naprawy iMaka jej syna.
– Kupiłam mojemu synowi iMaka, wraz z rozszerzoną gwarancją programu Applecare. Miesiąc temu przestał działać. Syn zaniósł go do autoryzowanego punktu naprawy Apple’a. Konsultant poinformował go, że komputer będzie do odbioru w ciągu maksymalnie 3 dni roboczych. Po pięciu dniach milczenia, postanowiłam zadzwonić do nich. Poinformowali mnie, że nie naprawią komputera, ponieważ jest zanieczyszczony. Kiedy zapytałam o wyjaśnienie, konsultantka odpowiedziała, że Mac przesiąknięty jest dymem papierosowym, który oni uważają za groźny dla ich zdrowia.
Sprawdziłam więc treść mojej gwarancji Applecare i nie ma tam słowa o niehonorowaniu gwarancji, jeśli posiadacz jest palaczem. Reprezentant Applecare poinformował mnie, że decyzję zostawiają technikom, więc sprzęt mojego syna nie może być naprawiony w żadnym autoryzowanym punkcie naprawy Apple’a, ponieważ już trafił na listę urządzeń zagrażających zdrowiu.
Ruth również zwróciła się do biura Steve’a Jobsa, jednak tam również odmówiono jej naprawy sprzętu. Interweniować próbował także serwis Consumerist, jednak jak to Apple ma w zwyczaju, zwyczajnie nie ma ochoty na komentowanie tej sprawy.
Zobacz również: Papieros na USB
A wam, drodzy palacze, zdarzyła się taka sytuacja?