Najnowszy przykład szkodliwego, a zarazem absurdalnego oddziaływania Facebooka na ludzkie życie, miał miejsce w Kanadzie. 29-letnia Nathalie Blanchard wzięła długi urlop zdrowotny w swojej pracy w oddziale IBM-a w Quebecu, po tym jak zdiagnozowano u niej ciężkie zaburzenia depresyjne w lutym 2008 roku.
Do tej jesieni, kobieta otrzymywała miesięczne wynagrodzenie od ubezpieczyciela Manulife z powodu niezdolności do pracy. Niespodziewanie jednak pieniądze przestały przychodzić na konto beneficjentki, więc Blanchard zadzwoniła do ubezpieczyciela. Jak się dowiedziała, Manulife uważa ją za zdolną do pracy, czego dowodem mają być zdjęcia zamieszczone przez nią na jej profilu w serwisie Facebook.
Zdjęcia, przedstawiające ją wyraźnie “zadowoloną” na pokazie Chippendalesów, podczas jej urodzin oraz na wakacjach. To wystarczający dowód na to, że Blanchard już nie jest w stanie depresji, a co za tym idzie – nie potrzebuje specjalnego pakietu zdrowotnego.
Adwokat Kanadyjki, Thomas Lavin, tłumaczy, że lekarz zalecił kobiecie krótkie wakacje dla oczyszczenia umysłu i jakieś zabawy integracyjne z przyjaciółmi. Manulife raczej milczy w sprawie Blanchard, jednak w oświadczeniu firmy czytamy:
– Nie możemy odmówić lub rozwiązać umowy z klientem, opierając się wyłącznie na informacjach publikowanych na stronach internetowych, jak Facebook.
Manulife potwierdza tym samym, że wykorzystuje popularne serwisy społecznościowe aby szpiegować klientów.
Kto zawinił?