Jak już naukowcy będą w stanie bezpiecznie umieścić te układy pod ludzką skórą, zastosowanie dla takich tatuaży LED może być rozmaite. Dla przykładu, wszczepiać je można cukrzykom, do ciągłego monitorowania i wyświetlania poziomu cukru. Można również zastosować w nieco bardziej prymitywny sposób, na jaki wpadła firma Philips. Elektroniczny tatuaż może służyć według nich do wyświetlania poziomu podniecenia.
Szczerze mówiąc ta koncepcja akurat mi do gustu nie przypadła. Jest jednak kilka pomysłów, którym warto się przyjrzeć – na przykład wszczepiony zegarek na nadgarstku. W przyszłości możemy także spodziewać się, że będzie to sposób na zarobek dla niektórych – wyobraźcie sobie reklamę czegoś wyświetlaną na czole delikwenta.
A Wy dalibyście sobie wszczepić takie mikroelementy pod skórę?
Tymczasem obejrzyjcie filmik, obrazujący pomysł Philipsa.