Znanych jest już kilka takich przypadków. Dowiedzenie swojej niewinności kosztowało ofiary nawet setki tysięcy dolarów. Ich sytuacja jest o tyle skomplikowana, że właściwi pedofile często obwiniają wirusy – obrona z punktu widzenia prawa mało wiarygodna.
– To jest przykład wymówki typu “pies zjadł mi pracę domową – mówi Phil Malone, szef Kliniki Cyberprawa w Instytucie Berkman Center for Internet & Society na Harvardzie. – Problem polega na tym, że czasem pies rzeczywiście może pochłonąć pracę domową – dodaje.
W jedną ze spraw zamieszany był Michael Fiola, który pracował w agencji detektywistycznej Massachusetts. W 2007 roku, szefowie Fioli stali się podejrzliwi po tym, jak rachunek internetowy za firmowego laptopa Fioli był ponad czterokrotnie wyższy, niż u jego kolegów. Technicy znaleźli na jego komputerze dziecięcą pornografię, znajdującą się w folderze, który udostępniony był przez Sieć.
Fiola został natychmiast zwolniony i postawiono mu zarzuty posiadania materiałów pornograficznych, za co groziło mu do 5 lat więzienia. Jego reputacja ucierpiała najbardziej – koledzy go wyklęli, opony w samochodzie zostały przecięte, zaś jemu samemu grożono śmiercią.
Postanowił jednak walczyć. Wspomogła go żona, jednak na swoją obronę, rzekomy pedofil musiał wydać 250 tysięcy dolarów – przeznaczyli na to wszystkie oszczędności, wzięli drugi kredyt i sprzedali samochód. Opłacało się. Głębsza sprawdzenie jego laptopa wykazało, że doszło do jego kilku infekcji. Mianowicie komputer został zaprogramowany do odwiedzin czterdziestu witryn z dziecięcą pornografią na minutę.
Potwierdziło się również alibi Fioli. Podczas pobytu jego i żony w restauracji, ktoś zalogował się do jego komputera i przeglądał pornografię. Prokuratorzy wykonali jeszcze jeden test, który potwierdził dowody zgromadzone przez obrońców Fioli. Zarzuty wycofano po 11 miesiącach od ich sformułowania. Niestety, Fiola nie mógł znaleźć żadnego adwokata, który odważyłby pozwać stan za nieuzasadnione zarzuty. A cała sprawa kosztowała wiele zdrowia jego, jego żonę i jego całą rodzinę. Sami prokuratorzy nie chcieli natomiast wyjaśnić swojego postępowania.
W momencie pisania tego artykułu, aż 20 milionów z miliarda wszystkich użytkowników podłączonych do Sieci, ma zainfekowane komputery (dane firmy F-Secure Corp.). Hakerzy zyskują pełną kontrolę nad nimi, mogąc wykorzystać je do przechowywania i zdalnego oglądania materiałów pornograficznych.