Chwilę później, wyszedł mężczyzna i przedstawił się jako dyżurny kierownik, po czym dodał “Przykro mi, ale musieliśmy wysadzić pani laptop”. Co? Wszystkie moje notatki, dane klientów, zeznania, zdjęcia, muzyka i aplikacje. Lata pracy. NIE!!! Co? Zwariowaliście? Co sobie myśleliście? To wszystko moja praca!
Po krzykach, płaczu i nerwowym wybieraniu numeru telefonu, mężczyzna wprowadził mnie do środka, by pokazać mi co zostało z mojego bagażu. Okazało się, że nie do końca został wysadzony, ale raczej postrzelony trzema pociskami. Byliśmy w stanie odzyskać dane z twardego dysku. Dzięki Bogu…
Co ciekawe, izraelska ochrona wolała “zastrzelić” MacBooka, zamiast spytać się zainteresowanej o hasło. Jedyna dobra rada – nie jeźdźcie do Izraela, a już na pewno nie z MacBookiem!
Aktualizacja:
W Sieci pojawił się filmik, dokładniej prezentujący zastrzelonego MacBooka. Amerykańska, 21-letnia turystka, która chciała dostać się z Egiptu do Izreala udziela w nim wywiadu. Dowiadujemy się, że zaszło uzasadnione podejrzenie podłożenia bomby i na miejsce zostali wezwani saperzy. Ochrona nie umiała jednak powiedzieć, dlaczego laptop musiał zginąć.