Izraelska ochrona otworzyła ogień do… MacBooka (Aktualizacja)

Informacja została wyświetlona nad systemem dźwiękowym, przeszkadzając mi w przerwie. Wpierw po hebrajsku, potem po Arabsku, a na koniec po angielsku. To było coś w rodzaju “Nie bójcie się strzałów, ponieważ izraelska ochrona musiała wysadzić podejrzany bagaż pasażera”. Weszłam do środka by sprawdzić swój bagaż. Zostawiłam go niepilnowanego, tam gdzie mi kazali. Wciąż tam był, więc znów wyszłam na zewnątrz.
Postrzelony MacBook
Postrzelony MacBook

Widzieliśmy już, jak wygląda MacBook po starciu z o wiele większym od siebie autobusem. Teraz, przed naszymi oczyma pojawia się inny MacBook, potraktowany trzema pociskami przez izraelską straż graniczną. Akcja rozegrała się izraelskiej granicy, którą przekroczyć chciała Lily Sussman. Całe zdarzenie opisała na swoim blogu:

Chwilę później, wyszedł mężczyzna i przedstawił się jako dyżurny kierownik, po czym dodał “Przykro mi, ale musieliśmy wysadzić pani laptop”. Co? Wszystkie moje notatki, dane klientów, zeznania, zdjęcia, muzyka i aplikacje. Lata pracy. NIE!!! Co? Zwariowaliście? Co sobie myśleliście? To wszystko moja praca!

Po krzykach, płaczu i nerwowym wybieraniu numeru telefonu, mężczyzna wprowadził mnie do środka, by pokazać mi co zostało z mojego bagażu. Okazało się, że nie do końca został wysadzony, ale raczej postrzelony trzema pociskami. Byliśmy w stanie odzyskać dane z twardego dysku. Dzięki Bogu…

Co ciekawe, izraelska ochrona wolała “zastrzelić” MacBooka, zamiast spytać się zainteresowanej o hasło. Jedyna dobra rada – nie jeźdźcie do Izraela, a już na pewno nie z MacBookiem!

Aktualizacja:

W Sieci pojawił się filmik, dokładniej prezentujący zastrzelonego MacBooka. Amerykańska, 21-letnia turystka, która chciała dostać się z Egiptu do Izreala udziela w nim wywiadu. Dowiadujemy się, że zaszło uzasadnione podejrzenie podłożenia bomby i na miejsce zostali wezwani saperzy. Ochrona nie umiała jednak powiedzieć, dlaczego laptop musiał zginąć.