Przejrzyjmy wiadomości tylko z ostatniego okresu. Oczywiście, jako że to portal IT, nie zagłębiamy się w politykę, a poruszamy kwestie istotne wyłącznie w zakresie IT. Za moje (i Twoje) pieniądze powstaje Narodowy Instytut Audiowizualny, który będzie przeprowadzał cyfryzację materiałów, których zapewne w życiu nie obejrzę. W Polsce telefonie komórkowe będą zmuszone śledzić każdy mój ruch, czyli nie dość, że płacę, to jeszcze jestem inwigilowany w imię mojego bezpieczeństwa. Sieć Era szacuje wydatek samego wdrożenia wymaganego systemu na ponad 50 milionów złotych. Zgadnijcie kto poniesie tego koszta? Czuję, że noworoczne promocje operatorów komórkowych będą warte rozważenia, bo następne będą dużo skromniejsze. Nawet dokumenty będę musiał wymienić na nowe. Co prawda przy kasie nie zapłacę ani złotówki, ale nie oszukujmy się – z nieba pieniądze nie lecą, a od nas – podatników. A to dopiero początek inwigilacji w imię mojego dobra i walki z terroryzmem. Policja i pokrewne służby będą mogły bez nakazu szperać po historii przeglądanych przeze mnie witryn internetowych i przeglądać moją pocztę.
Przejdźmy do lżejszych tematów. Na przykład muzyki. Jedni lubią cichutki jazz, inni głośny heavy metal. Ale nie, Ty nie możesz sobie uszkodzić słuchu, drogi melomanie. Twój słuch jest dla Władzuchny na tyle istotny, że producenci odtwarzaczy muzycznych są zmuszeni założyć blokady na pokrętłach od głośności. Tak jak pomysł ma jeszcze jakiś sens i logikę, bo bez prywatyzacji służby zdrowia, na którą się chyba nigdy nie doczekam, cwaniaczki będą leczyć słuch za moje pieniądze, tyle że wykonanie jest już fatalne. Na mojej Nokii, którą obecnie używam również jako walkmana, moje ukochane słuchawki Koss PortaPro były po prostu na ulicy za ciche. Więc kupiłem SHE-9850 Philipsa, bo są dokanałowe, przez co z definicji głośniejsze. Innymi słowy, kupuję sobie inne słuchawki i cały unijny zakaz trafia szlag. Co za kretyn pisał tę ustawę?
Nie liczmy też na obniżkę cen procesorów Intela. Jak się okazuje, w wolnej Europie ja, jako przedsiębiorca, nie mogę się dogadać ze sprzedawcą, że jak będzie oferował mój produkt i tylko mój, to ja mu udzielę rabatu. Intel też nie mógł. A Microsoft? Mimo, iż sam zainteresowany pokazuje na tyle klasy, że bezczelnie aprobuje koniec zamieszania związanego z “ekranem wyboru przeglądarek“, to nie rozumiem na jakiej podstawie i jakim prawem firma X ma być zmuszona do promowania produktu Y. Ja problemu z Windows Internet Explorerem nie mam – odinstalowałem, korzystam z Chrome’a. Czyżby Władzuchna uważała nas za takich kretynów, którzy sami nie mogą decydować ani zainstalować aplikacji w systemie Windows? Pomijam fakt, że tak niesprawiedliwie odebrane przychody oznaczają mniejszy zysk dla firmy, czyli mniej inwestycji w przyszłe produkty.
A skoro już o przeglądaniu Internetu mowa, nie sposób nie powiedzieć o osławionym pakiecie telekomunikacyjnym, w którego efekcie będę musiał wyrażać swoją zgodę na każde ciasteczko generowane przez witrynę internetową (na szczęście urzędnicy poszli po rozum do głowy i sugerują, że włączenie domyślnie akceptacji ciasteczek w przeglądarce oznacza wyrażenie takiej zgody), tyle że to pikuś. Jak się okazuje, zespół ekspertów (czytaj: cenzorów) będzie oceniał witryny i decydował, czy mogę je czytać, czy nie. Żeby nikt mnie źle nie zrozumiał, oficjalny motyw tego działania (pedofilia, piractwo) jest słuszny – rzeczy obrzydliwe trzeba zwalczać. Ale, do licha, ścigając bandytów i zboczeńców, a nie, jak za czasów ZSRR, odcinać mnie od “niebezpiecznych treści”. Przykro mi, ale nie wierzę, by na blokowaniu witryn pedofilskich poprzestali. Polacy wręcz wychylają się przed szereg i tworzą Rejestr Stron i Usług Niedozwolonych.
Panie i Panowie, powyższe materiały to fakty z ostatnich 30 dni! Nie jest to przegląd skandali roku, to się działo w ciągu ostatnich czterech tygodni. Co więcej, nie wszystko pamiętam, więc pewnie coś przeoczyłem (uzupełnienie w komentarzach mile widziane!). Kogo interesuje więcej, zapraszam do archiwum newsów w dziale Prawo i Polityka.
Osobiście nie jestem wyznawcą polskości nade wszystko, nie uważam, by takie opcje, jak Europejska Wspólnota Gospodarcza czy strefa Schengen była czymś złym – wręcz przeciwnie, to bardzo pożyteczne, wręcz konieczne twory. Ale to co się dzieje zarówno w Polsce, jak i w całej Unii Europejskiej powoduje, że włosy mi stają dęba. Oczywiście, z racji tego jestem “korwinistą”, “oszołomem” i innymi wersjami “plugawego karła reakcji”. A ja tylko chcę, by się wszyscy (Władzuchna) ode mnie odczepili, skoro nie robię nic złego. W powitalnej notce cieszyłem się, że mogę pisać na łamach CHIP.pl ze względu na zerową konieczność programowania (CMS już stoi) i promocję bloga. Czasem jednak też żałuję, że to nie jest moja prywatna witryna. Wtedy mógłbym napisać po prostu “Kurwa mać!” i nikt by się nie doczepił. A tak, nie mogę… 😉 Proszę więc o głos Euroentuzjastów:)
P.S.: Xbox wrócił z naprawy:) Dostałem nawet list od serwisantów:)