Rozmiar
wyświetlanego
obrazu
? Producent podaje
5 do 40 c
ali
, czyli jakieś 13 do 100cm. Łał, całkiem nieźle.
Rozdzielczość
? Producent podaje VGA, czyli 640×480. Uśmiech mi opadł, ale jakoś wytrzymam.
Jasność? 10 lumenów
. Ile? Sprawdzam jeszcze raz – jak byk 10. Coś mało, bardzo mało, za mało. Jak to ma działać? Rozgoryczony kiepskimi danymi projektora, nabieram podejrzenia, że jak zwykle oczekiwania przeszły możliwości danego sprzętu.
Po małej dawce cyferek, przyszedł czas na pokaz. Szybko więc wyszukałem filmik pokazowy. Po kilkukrotnym obejrzeniu, nic się nie zmieniło. Ani mi lepiej, ani mi gorzej. Łał! Może coś z tego jednak będzie. Chcąc przemyśleć sprawę, postanowiłem przespać się z problemem.
Na co mi więc projektor w aparacie o rozdzielczości VGA? Fajnie by było sobie obejrzeć zdjęcia w domu, ze znajomymi, czy z kumplami. W domu mam telewizor o porównywalnej rozdzielczości o niebo jaśniejszy i na pewno o lepszej reprodukcji barw. Wielu z nas, ma jakieś HD Ready, albo i Full HD. Ci którzy mają jeszcze starsze telewizory, czyli ja, mogą je obejrzeć na monitorach komputerowych. Szkoda, że nie mam ścian w domu pomalowanych na biało, użyłbym projektora choćby na próbę. W plenerze też nie zobaczę jak wygląda projektowanie obrazu.
I nie przekonacie mnie argumentami, że to innowacja, że to mobilność, czy wreszcie, że to rewolucja, że wchodzi nowe. Nikon Coolpix S1000pj nie ma nic ciekawego, a jego największa broń, czyli projektor, okazał się zupełnie bezużytecznym dodatkiem do średniego aparatu.
Póki co, idę zobaczyć, czy mój Nikon D50, bez stabilizacji obrazu, bez wykrywania twarzy i innych zbędnych balastów, dalej robi zdjęcia.