Nokia X3
Muzyczny slider z S40 na pokładzie, z obsługą Ovi i usługą Comes with music. Cena 115 Euro, czyli około 500 zł. Interesująca propozycja dla niewymagających użytkowników, szczególnie w krajach, gdzie dostępna jest usługa Comes with music…
Nokia X6
Telefon muzyczny z S60 v5 wyposażony w dotykowy ekran w technologii pojemnościowej (!). Smukły i lekki, całkiem nieźle pasuje do kieszeni. Wyposażenie na najwyższym poziomie: jest i GPS i aparat 5 Mpix i Wi-Fi i wreszcie 32 GB wbudowanej pamięci, ale niestety całość działa nieprzyjemnie powoli a cena 450 euro (ponad 1800 zł!) sprawia, że nie warto się męczyć. Plusy? Comes with music – oczywiście jak na razie nie u nas.
Nokia N97 Mini
Mniejsza, lżejsza, zgrabniejsza (i tańsza!) wersja znanej już N97. Jednak nie tylko wymiary się skurczyły – miniaturka flagowej Nokii ma od swojej większej siostry cztery razy mniejszą pamięć (8 GB zamiast 32 GB), o 0,3″ mniejszy ekran (3,2″ zamiast 3,5″) wyświetlający jednak obraz w takiej samej rozdzielczości (640×360).
N97 bez kingsajzu robi bardzo dobre wrażenie swoimi rozmiarami, świetnie leży w ręku i bez problemu mieści w kieszeni, a pod względem funkcjonalności oferując wszystko to, co ta duża. Również cena na poziomie 1800 zł jest znacznie bardziej zachęcająca. Żeby nie było tak różowo, klawiatura N97 Mini wciąż jest daleka od ideału (przesunięta spacja!) a system działa trochę za wolno.
N97 to ruch w dobrym kierunku – palmofon który mniej może nadaje się do imponowania (“moja N97 ma wszystko naj!”), ale za to znacznie bardziej do codziennego użytku.
A teraz to, o czym chciałem pisać:
Nokia Booklet 3G – Historia (nieszczęśliwej) miłości
Pytacie o moje wrażenia? Proszę bardzo: Booklet 3G to netbook, który powinien zostać umieszczony w Severes pod Paryżem jako wzorzec netbooka (niemal) idealnego.
No bo, jaki powinien być netbook idealny?
Po pierwsze
, musi być lekki, żeby można go było nosić cały dzień – Booklet 3G waży 1,3 kg, a więc mniej niż wielu konkurentów często przekraczających półtora kilograma. Zaliczone.
Po drugie
, powinien być poręczny, żeby dobrze mieścił się w plecaku, torebce, gdziekolwiek. Netbook Nokii
to wzór poręczności
– jest całkiem płaski, nic z niego nie wystaje, nic nie przeszkadza. Zaliczone.
Po trzecie
,
ma działać długo na baterii
– wiadomo po co. Cóż, Nokia twierdzi, że Booklet 3G może pracować bez zasilania z sieci nawet 12 godzin. Nie mówię, że wierzę w to bez zastrzeżeń, ale niech to będzie nawet 8-9 godzin – i tak wysterczy. Zaliczone.
Po czwarte, klawiatura
netbooka powinna zapewniać możliwość pisania w miarę szybko i bez błędów. I tu zdziwienie – klawiatura Bookleta 3G okazuje się znacznie wygodniejsza, niż by mogło wynikać z jej rozmiarów. Praktycznie od razu mogłem pisać niemal równie szybko (choć nie tak przyjemnie) jak na moim wiernym Dellu E4300. No no… Nie spodziewałem się. Zaliczone.
Po piąte – ekran
. Jak pisałem 1001 razy, nie chodzi o fizyczny rozmiar (który jednak, rzecz jasna też ma znaczenie), ale o rozdzielczość. A ta powinna być taka, żeby dało się zmieścić na ekranie jak najwięcej strony internetowej, dokumentu czy interfejsu. W Nokii mamy 1280×720 – nie jest idealnie, przydałoby się kilkadziesiąt pikseli więcej w pionie, ale to co jest wystarczy do pracy. Zaliczone.
Po szóste, łączność
. Wiadomo, net-book, bo ma stałą łączność z Siecią. Tu Booklet błyszczy: ma wbudowany Bluetooth, Wi-Fi a/g/n i modem 3G, a więc wszystko, czego potrzeba do szczęścia.
Po siódme
– tu skończymy, bo siedem to liczba magiczna i szczęśliwa – zawsze przydają się porty USB, czytnik kart SD, kamera internetowa i inne dodatki. Netbook Nokii ma trzy złącza USB, slot na karty flash, kamerę 1,3 Mpix, wbudowany odbiornik GPS, wyjście HDMI i… akcelerometr.
Dodam jeszcze, że pracuje w idealnej ciszy, bo nie ma wiatraka chłodzącego, oraz że jest po prostu perfekcyjny jeśli chodzi o wygląd: cieniutki, aluminiowy, przyjemny w dotyku, z dopracowanymi stylistycznie detalami, bardzo lekki, całkowicie płaski…
O rany, chyba się zakochałem…
Ale nawet zakochany wciąż trwam na posterunku uzbrojony we wrodzony sceptycyzm i malkontenctwo. W końcu napisałem, że to netbook tylko prawie idealny, a jak wiadomo, prawie może robić wielką różnicę.
Booklet 3G cierpi na pewną nie-moc. Nie jest to choroba śmiertelna – zainstalowany na nim Windows 7 działa z podobną szybkością, jak XP na komputerkach konkurencji – ale naprawdę nie zaszkodziłby dodatkowy gigabajt RAM-u (prawdopodobnie nie da się go dodać we własnym zakresie ze względu na upakowanie elementów). Wśród portów nie znajdziemy ani złącza Ethernet, ani wyjścia D-Sub, co może się okazać bolesne dla niektórych użytkowników (choć w tym drugim przypadku można użyć wyjścia HDMI). Nie wierzę za bardzo w to, co usłyszałem od przedstawiciela Nokii, że ten komputerek jest w stanie płynnie odtwarzać film HD przez wyjście HDMI, a nie miałem możliwości sprawdzenia. No, ale zobaczymy.
Wreszcie największy, ostateczny zarzut – wada, która sprawi, że Booklet 3G zamiast rynkowym przebojem zostanie niszową ciekawostką – cena. Zapowiedziane 575 Euro to na dziś niemal 2,5 tys złotych, kwota, za jaką można kupić poręczny, lekki i zgrabny komputer z procesorem CULV, albo całkiem porządny notebook klasy desktop replacement. Kwota o tysiąc złotych większa od tych, jakie trzeba zapłacić za urządzenia konkurencji. Nokia broni się, że operatorzy komórkowi będą subsydiować Bookleta, czyniąc go przystępniejszym – może i tak, ale zapewne głównie w najwyższych taryfach biznesowych.
Ech, chyba mam złamane serce.
W następnym odcinku:
N900 Internet Tablet – “Jestem twoim najgorszym koszmarem”