Jak pomyślałem tak uczyniłem. Wieczorem, gdy już nabyłem wszystkie prezenty postanowiłem udać się do Electro Worldu i kupić wspomniane słuchawki. Uradowany faktem, że dzień ganiania po sklepach właśnie się kończy, zmierzam na dział Hi-Fi i… są! Stoją i czekają na mnie – Sennheiser HD 555. Szybko biorę z półki i zmierzam w stronę kasy… ale zaraz. Cena na opakowaniu – 529 zł, a nie 289 zł jak było w Internecie. To 240 zł różnicy, czyli prawie dwa razy drożej! Pewnie pomyłka, więc szybko zmierzam do sprzedawcy wyjaśnić sprawę. Sprzedawca miał chyba gorszy dzień. Zaczął mi tłumaczyć, że ElectroWorld.pl to nie Electro World. Oni tu muszą zapłacić za ogrzewanie, za halę, obsługę… i ogólnie jeżeli chcę je kupić to trzeba zostawić 529 zł i koniec. Po dłuższej chwili rozmowy okazało się, że jednak owe słuchawki mogę nabyć za 289 zł, ale trzeba je najpierw zamówić przez Internet i dopiero później odebrać w sklepie. Jednak z pewnością potrwa to kilka dni, bo muszą przyjść z magazynu centralnego i na pewno nie będą to te słuchawki, tylko inna sztuka.
Zrezygnowany wróciłem do domu, odpaliłem Internet i postanowiłem je zamówić według zupełnie niezrozumiałej procedury. Trudno – najwyżej prezent wręczę już po świętach. Odpalam ElectroWorld.pl, wybieram odpowiedni model słuchawek i widzę napis, że są w magazynie salonu w którym byłem, dostępne od ręki! Z racji, że tego dnia było już za późno, udałem się tam rano – naturalnie po złożeniu zamówienia przez Internet. Niestety wspomnianego znerwicowanego sprzedawcy już nie było, a szkoda. Słuchawki za 529 zł stały na swoim miejscu, jednak ja po okazaniu zamówienia mogłem odebrać ten sam model 240 zł taniej… Już nie chodzi mi tutaj o odsyłanie mnie do domu po to, abym chwilę później wrócił po odbiór sprzętu. Jednak dlaczego dla człowieka z ulicy ceny są wzięte z kosmosu, a dla kogoś kto zna porównywarki cenowe dany produkt może być niemal POŁOWĘ tańszy? Ja wiem, że okres przedświąteczny to dla różnych sieci handlowych możliwość wydojenia z naiwnych klientów jeszcze więcej kasy… ale żeby aż tak?