– Bo przecież w tym samym czasie w Austrii rozgrywane są mistrzostwa Europy w piłce ręcznej transmitowane przez telewizję. Widzimy reklamę tej samej firmy co w Zakopanem. I to już jest legalne, bo napis namalowano w Austrii, a nie w Polsce, choć oglądają go także kibice w naszym kraju i to wieczorami w porze największej oglądalności. To jest chore. Ministerstwo powinno się chyba zastanowić, jakiego knota stworzyło. Ale nie chcemy się z nimi wykłócać, od tego są prawnicy – mówi portalowi Wyborcza.biz jeden z członków Polskiego Związku Narciarskiego.
– Polskie Ministerstwo Finansów nie jest wyrocznią. Mamy opinie prawne stwierdzające, że zapisy ustawy hazardowej są niezgodne ze standardami europejskimi. Dlatego nie zdjęliśmy naszego logo z numerów startowych skoczków czy z banerów na stadionie. Zdaję sobie sprawę, że narażamy się na spór prawny z Ministerstwem Finansów, ale jesteśmy gotowi odeprzeć zarzuty – powiedział “Gazecie” Robert Raszczyk z polskiego oddziału Bet-at-home.
Za złamanie zakazu przez organizatorów grozi grzywna od 700 tysięcy do 1,2 miliona złotych.