Chociaż Steve Ballmer publicznie skrytykował Google za nieprofesjonalne podejście do sytuacji w Chinach, to w poście Reaveya czytamy – Oczywiście, to pech, że nasz produkt został wykorzystany w tej przestępczej działalności. Będziemy współpracować z Google’em, innymi firmami i odpowiednimi władzami, by rozwiązać zaistniały problem.
Tymczasem, po pierwszych wyrazach wsparcia ze strony amerykańskiego rządu, teraz ten zmienia nieco swoją politykę. Jon Huntsman, przedstawiciel ambasady Stanów Zjednoczonych w Chinach, poinformował, że amerykański rząd nie będzie mieszał się w żadne negocjacje, które Google może prowadzić z chińskim rządem po cyberatakach z trzynastego stycznia.
Chociaż amerykańskie władze popierają firmę z Mountain View w sporze z Chinami, co jest oczywiste z racji różnic w polityce obydwu państw, dotyczącej wolności słowa, to uważają, że jest to sprawa biznesowa, dlatego nie mają zamiaru w nią w żaden sposób ingerować.
Zupełnie inną kwestią są jednak cyberataki, które niepokoją Amerykanów do tego stopnia, że władze zapowiadają dogłębne śledztwo i domagają się wyjaśnień od strony chińskiej.