Co ważne, Bioshock był jedną z pierwszych, jeśli nie pierwszą grą która wymagała od gracza dokonywania wyborów moralnych. Małe dziewczynki które stanowiły jedną z osi akcji pobierające tajemniczy specyfik z ciał zmarzłych można było ze wzruszeniem ratować, lub wściekle masakrować. Nasz wybór miał wpływ na przebieg fabuły. Gra stała się ogromnym wydarzeniem i na trwałe zapisała się w almanachach branży.
Wchodząca właśnie na rynek druga część może być odbierana może być dwojako. Osoby oczekujące na to, że autorzy wykorzystując niesłychanie uniwersalny świat jedynki zaskoczą nowymi pomysłami będą rozczarowane. Gracze którzy oczekiwali możliwości eksploracji podwodnego miasta i poznania kolejnej odsłony jego historii będą zachwyceni. Rozrosło się ono o drugie tyle w porównaniu z jedynką. Pojawili się oczywiście nowi przeciwnicy i bronie. Jednak najbardziej fascynujące są postacie rządzące upadłym miastem. Ich filozofia, poczynania, funkcje społeczne ciekawie rozbudowują wizję zaprezentowaną w pierwszym Bioshocku. nie bez znaczenia jest również, że wcielamy się w postać ojca prącego naprzód w poszukiwaniu swej córki. Emocje jakie uruchamia en wątek są nieczęsto spotykane w kontaktach z elektroniczną rozrywką.
Ta pozycja na pewno nie jest odkrywcza i nie ma siły zaskoczenia jaką porażała jedynka. Z całą pewnością jest jednak pasjonująca pod względem fabularnym. Mało jest gier które prowokują do myślenia o rzeczywistości, manipulacjach jakim jesteśmy poddawani przez cywilizację w której żyjemy, analiz naszego jestestwa, podejmowanych w życiu decyzji czy ojcostwie i… feminizmie.
Seria Bioshock jest pod tym względem wyjątkowa. Aż dziwne, że jak dotąd żaden z filmowców nie pokusił się o wykorzystanie niezwykle sugestywnej wizji artystycznej i intelektualnej tego tytułu. Po odpowiednim zbalansowaniu, a wręcz eliminacji przysłaniającego całość elementu sensacyjnego Bioshock mógłby spokojnie konkurować z Blade Runnerem pod względem estetyki scenografii i fabuły.