– Zamiast podziękować czy też po prostu zapłacić Jasonowi i Vince’owi za zapewnienie Activision odnoszącej największe sukcesy produkcji w historii, pod koniec zeszłego miesiąca Activision wynajęło prawników by przeprowadzili coś w stylu dochodzenia w sprawie bezpodstawnych oskarżeń o niesubordynację i zerwanie obowiązków powierniczych – co spowodowało ich zwolnienie w poniedziałek, 1 marca – czytamy w oświadczeniu prawników reprezentujących Zampellę i Westa. Dyrektorzy nie otrzymali również należnych im honorariów za wysoką sprzedaż Call of Duty, zaś pracownicy Infinity Ward wciąż czekają na swoje wypłaty.
Pretensja dyrektorów Infinity Ward nie jest bezpodstawna – pomimo, że ich studio należy do Activision Blizzard, posiada dość dużą autonomię, podobnie jak inne studia wydawcy (na przykład Blizzard Entartainment). Niezależność w tym konkretnym przypadku oznacza, że studio ma prawo głosu jeżeli chodzi o przyszłość marki Call of Duty. Kierownictwo Activision Blizzard najwyraźniej nie toleruje odmiennych wizji niż swoje, zwłaszcza, że w październiku wygasa umowa między studiem a wydawcą, co mogłoby oznaczać, że Infinity Ward teoretycznie mogłoby zaoferować współpracę innemu wydawcy. To z kolei mogłoby mieć dalsze, przykre konsekwencje dla Activision Blizzard.
Tymczasem wydawca konsekwentnie dalej kieruje Call of Duty tam, gdzie zaplanował. Studio Treyarch stworzy kolejną część, rozgrywającą się w realiach wietnamskiej wojny. Powstanie też Call of Duty MMO, które będzie tworzone przede wszystkim z myślą o azjatyckim rynku. Następną produkcją zajmie się studio Sledgehammer, zaś jeszcze następną studio, którego nie podano do publicznej wiadomości (najprawdopodobniej miało być to Infinity Ward).