Mało kto może sobie jednak na taki luksus pozwolić. Zatem jeśli już mamy zamiar wydać sporo pieniędzy na lustrzankę cyfrową, warto trzy razy zastanowić się, czy będą one dobrze zainwestowane. Nawet kupując dość tani aparat, możemy zdecydować się na model, z którego będziemy zadowoleni i który będzie nam służył przez długie lata. Jak więc ustrzec się przed wyrzuceniem pieniędzy w błoto? Wystarczy zapoznać się naszym testem.
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Ranking lustrzanek cyfrowychRanking cyfrowych aparatów kompaktowych
Ranking kamer cyfrowych
ZOBACZ TAKŻE:
Testy lustrzanek cyfrowych
Testy cyfrowych aparatów kompaktowych
Testy kamer cyfrowych
Pozory mylą
Producenci sprzętu fotograficznego i potencjalni klienci bawią się w ciuciubabkę: reguły gry są dość proste – ci pierwsi próbują przekonać drugich, że ceny aparatów odzwierciedlają ich rzeczywistą wartość, natomiast ci drudzy próbują znaleźć jak najwięcej przykładów nieobowiązywania niepisanej reguły, że jakość kosztuje.
Tych ostatnich można podać mnóstwo: przyjrzyjmy się choćby polityce cenowej Nikona. Modele D300 i D300s kosztują prawie 5000 zł, D90 jest tańszy – kupimy go za 3000 zł, a za D5000 zapłacimy ok. 2000 zł. Należałoby się zatem spodziewać, że są to bardzo różne aparaty i im droższe, tym lepsze. Rzeczywiście, kolejne modele różnią się bardzo pod względem możliwości i solidności budowy, ale oparte są na tej samej matrycy światłoczułej. W rezultacie jakość zdjęć zarejestrowanych tanim Nikonem D5000 tylko nieznacznie odbiega od tego, co może zaoferować model D300s, zwłaszcza jeśli porównujemy pliki typu RAW. Czasami da się zaobserwować jeszcze bardziej paradoksalne sytuacje.
Na przykład półprofesjonalna lustrzanka Sony A700 (ok. 3200 zł) nadal imponuje możliwościami, solidnością korpusu czy świetnym wizjerem, ale sromotnie przegrywa starcie z tańszym i pozycjonowanym niżej modelem A550 (ok. 2800 zł) pod względem jakości zdjęć. Gdyby więc ktoś sugerował się tylko ceną i wybrał A700, pewnie plułby sobie później w brodę. Po prostu Sony A550 to znacznie świeższa konstrukcja, wykorzystująca matrycę CMOS nowej generacji oraz oferująca kilka ciekawych, niespotykanych wcześniej funkcji. Tak dużej różnicy wiekowej nie zauważymy już w przypadku Pentaksów K-7 (ok. 4200 zł) i K-x (ok. 2000 zł), a jednak z tej dwójki lepszej jakości zdjęcia, zwłaszcza jeśli chodzi o poziom szumów, zarejestrujemy właśnie tańszym modelem.
Oczywiście K-7 ma wiele innych zalet – niesamowicie solidny korpus, wspaniały wizjer, bogactwo najprzeróżniejszych ustawień. A co w fotografii liczy się bardziej – możliwości aparatu czy jakość zdjęć? Przedstawiliśmy tylko kilka przykładów na to, że zabawa w ciuciubabkę z producentami nie jest pozbawiona ryzyka. Nieostrożni kupujący mogą wejść na różnego rodzaju “miny”.
Natomiast z drugiej strony za niewielkie pieniądze dostaniemy niekiedy naprawdę świetne lustrzanki cyfrowe.
Wybieranie subiektywne
Lustrzanek w cenie do 5000 zł znaleźć można naprawdę sporo, często diametralnie
różnych. Wiele zależy więc od tego, jak precyzyjnie określimy wymagania stawiane naszemu przyszłemu aparatowi (co zresztą przyda się również później – przy wybieraniu obiektywów). Znów posłużymy się przykładem: Sony A330 i A230 mają takie same matryce CCD, co przekłada się na zbliżoną jakość zdjęć, ale osoby przyzwyczajone do fotografowania kompaktami powinny zdecydowanie wybrać nieco droższy model A330.
Skuteczny system Live View i ruchomy wyświetlacz pozwalają na wygodne fotografowanie z użyciem głównego ekranu, natomiast w przypadku Sony A230 skazani jesteśmy wyłącznie na korzystanie z wizjera optycznego. Inny przykład: dla kogoś, ktoś planuje dość intensywne eksploatowanie aparatu w trudniejszych warunkach oraz komu zależy na komforcie kadrowania za pomocą wizjera optycznego, ciekawszą propozycją jest dość już leciwy Canon EOS 40D, a nie nowszy i na dodatek tańszy Canon EOS 500D. Ten ostatni zdecydowanie wygrywa jednak, jeśli kupujący chciałby mieć dodatkowo możliwość rejestrowania filmów wideo, i to w rozdzielczości Full HD.
Każdy użytkownik musi więc sam zdecydować, jakie funkcje lustrzanki cyfrowej są dla niego najważniejsze. Pewnym ułatwieniem w dokonaniu najwłaściwszego wyboru może być przygotowane przez nas tabelaryczne porównanie kilku najistotniejszych cech lustrzanek.
Postępowy postęp
Hasło “postęp techniczny” w przypadku aparatów cyfrowych nie jest pustym sloganem.
Oczywiście czasem zdarza się, że któryś z producentów wypuszcza na rynek model niby-odświeżony, różniący się od poprzednika głównie nazwą i kilkoma drugorzędnymi bajerami, ale dzieje się tak rzadko. Zdecydowanie częściej nowe urządzenie ma rzeczywiście więcej do zaoferowania w kwestii jakości zdjęć.
Dobitny przykład to tak zwane szumy, czyli zniekształcenia obrazu pojawiające się przy wyższych ekwiwalentach czułości ISO. Modele, które są na rynku dłużej, np. Sony A700, albo nowe aparaty, ale zbudowane na bazie matryc poprzedniej generacji, np. Pentax K-7, wyraźnie sobie z tym nie radzą, nawet przy czułościach rzędu ISO 800.
Jak więc wybrać lustrzankę, którą naprawdę da się fotografować nawet z czułością ISO 1600 czy 3200? Po pierwsze warto zapoznać się z wynikami testów umieszczonymi w naszej tabeli. Dobrym wyznacznikiem może być również określony przez producenta maksymalny poziom czułości ISO – jeśli jest to na przykład 12 800, istnieje spore prawdopodobieństwo, że po obniżeniu czułości o dwie “działki”, czyli do ISO 3200, naprawdę da się jeszcze zarejestrować niezłej jakości zdjęcia. Niezłej, ale oczywiście nigdy nie tak dobrej jak przy niższych czułościach. Pamiętajmy, że chodzi nie tylko o szumy – podczas podwyższania czułości następuje również szybki spadek wartości zakresu tonalnego, a czasem nawet ostrości zdjęć.
Magiczne słowo: system.
Gdy już wybraliśmy interesujący nas model lustrzanki, to nagle może się okazać, że ten wybór jest dobry i zły równocześnie. Dobry, bo aparat oferuje zachęcający stosunek możliwości do ceny zakupu, natomiast zły, bo… należy do systemu X albo Y.
Jak to możliwe?
Przede wszystkim należy pamiętać o tym, że sam korpus lustrzanki to tylko pewien fundament, na którym zbudujemy swoje zaplecze fotografi czne. Sęk w tym, że potrzebne nam będą jeszcze dodatkowe akcesoria, które muszą należeć do tego samego systemu. Sprzedając właśnie te akcesoria, a nie korpusy, producenci robią złote interesy. Wystarczy porównać różnice w cenach obiektywów Nikona czy Canona oraz produktów (nieraz nawet lepszych) alternatywnych fi rm, takich jak Sigma czy Tamron. To samo dotyczy lamp systemowych: marża producentów lustrzanek
jest tak duża, że na rynku swobodnie starczyło miejsca dla wielu alternatywnych firm, takich jak Metz czy Nissin – oferujących nieraz podobne produkty w sporo niższej cenie. Innymi słowy, gdy wybieramy korpus, warto z góry kalkulować, co będziemy chcieli do niego
w przyszłości podłączyć. Jeśli ktoś kupuje lustrzankę i zamierza pozostać przy jednym czy dwóch obiektywach, to… droga wolna – hulaj dusza, systemu nie ma. Świat się nie zawali, jeśli za rok czy dwa zdecydujemy się sprzedać stary korpus i kupić nowy, ale już w innym systemie. Natomiast jeśli ktoś myśli poważnie o zakupie większej liczby obiektywów (zwłaszcza tych lepszej klasy), lampy i innych akcesoriów, powinien sprawdzić, który z producentów ma najlepszą ofertę pod tym względem. Sama lustrzanka w takim przypadku jest jedynie dodatkiem, często nawet tańszym od kolejnych obiektywów. Wybranie konkretnego korpusu może więc nas związać z daną marką na dobre i złe.
Najciekawsze modele
1. Nikon D300S
Nowsza wersja popularnego D300, w której dodano m.in. slot kart pamięci SDHC i możliwość rejestracji filmów. Świetna jakość zdjęć, nawet przy wysokich czułościach ISO, mnóstwo ustawień i trybów, solidny i ergonomiczny korpus – D300s to elegancka konstrukcja, w której trudno dopatrzyć się wad.
CENA: 4950 zł
6. Canon EOS 500D
Udany model ze średniej półki – propozycja dla tych, którzy szukają taniej
lustrzanki z możliwością rejestrowania filmów wideo Full HD. Atuty EOS-a 500D to dobra jakość zdjęć (również przy wyższych czułościach) i świetny ekran LCD. Oszczędności producenta: wizjer i przeciętna solidność budowy.
CENA: 2280 zł
12. Sony A550
Coś dla osób, które szukają lustrzanki oferującej więcej niż najtańsze modele.
Główne zalety A550 to świetna jakość zdjęć i szybkie Live View, połączone z odchylanym 3-calowym wyświetlaczem LCD (VGA). Ponadto możemy wykonywać zdjęcia typu HDR z ręki.
A550 nie nagrywa natomiast filmów.
CENA: 2850 zł
14. Olympus E-P1
Aparat typu Micro 4/3, łączący klasyczną formę z nowoczesnym wnętrzem, pozwalającym na
rejestrację dobrej jakości zdjęć. Metalowy korpus jest ładny i wytrzymały, szkoda jednak, że zabrakło w nim miejsca na lampę błyskową. E-P1 oferuje za to możliwość rejestracji filmów HD i filtry nadające zdjęciom niezwykły wygląd.
CENA: 2590 zł
Z lustrem i bez lustra
W tym teście nie zabrakło aparatów, które tak naprawdę lustrzankami nie są, lecz oferują podobnej wielkości matryce oraz możliwość zmieniania obiektywów. Mowa oczywiście o konstrukcjach typu Micro 4/3: Olympusie E-P1 i Panasonicach G1, GH1 i GF1. Jak wynika z zestawienia dwóch modeli Panasonica (w tej samej skali), atutem aparatów tego rodzaju są niewielkie rozmiary. Przykład wydaje się nieco tendencyjny, bo po pierwsze lustrzanka L10 jest dość duża nawet w porównaniu z innymi aparatami tej klasy, a po drugie ma założony pokaźny zoom, natomiast model GF1 zaprezentowano z niewielkim obiektywem typu naleśnik. Ale i tak jedno jest pewne – wyeliminowanie lustra pozwoliło na znaczne zwężenie korpusu aparatu – mniej więcej o około 2 centymetry. Co jeszcze warto wiedzieć o systemie Micro 4/3:
1. Obiektywy Micro 4/3 również są zauważalnie mniejsze, nawet w porównaniu z niedużymi konstrukcjami systemu 4/3.
2. Korpusy aparatów Micro 4/3 wręcz zachęcają do używania wszelkiego typu obiektywów z innych systemów. Wymagane są wtedy przejściówki, ale ponieważ obudowa umożliwia ich stosowanie, takie adaptery konstruuje się wyjątkowo łatwo. Na rynku są już przejściówki do niemal wszystkich starych i nowych systemów fotograficznych! Zazwyczaj nie działa wtedy autofokus.
3. Ustawianie ostrości odbywa się wyłącznie w trybie detekcji kontrastu, tak jak w aparatach kompaktowych – we wszystkich czterech aparatach Micro 4/3, jakie do tej pory ujrzały światło dzienne, działa to dość sprawnie.