Jak Bohater stał się Legendą
HTC Hero był telefonem, powiedzmy delikatnie, średnio udanym. Przypominająca wygiętą trumnę obudowa sprawiała wrażenie zbyt delikatnej, plastikowej i nieco tandetnej (krok wstecz wobec zgrabnego i solidnego Magic-a). Z powodu charakterystycznego wygięcia Hero był bardzo niewygodny w noszeniu: do której kieszeni by go nie włożyć, zawsze przeszkadzał.W środku nie było lepiej – przełomowy interfejs HTC Sense i zastosowana po raz pierwszy w telefonie z Androidem obsługa multitouch zostały przyćmione faktem, że Bohater dławił się praktycznie każdym zadaniem, frustrując użytkownika koniecznością ciągłego czekania.
Ale to przeszłość – Hero przechodzi do Legendy
Zagraj to jeszcze raz, Sam. Tym razem lepiej.
HTC Legend to Hero, tylko przemyślany raz jeszcze. Hero był tandetny i plastikowy – Legend zadziwia ciekawym projektem i najwyższej klasy materiałami i wykonaniem. Hero był nieporęczny – Legend waży o 10 g mniej, jest dużo cieńszy i pozbawiony tego nieszczęsnego wygięcia (została tylko delikatna “sugestia”). Wreszcie o ile Hero mógł śmiało walczyć o miano najwolniejszego smartfona na rynku, o tyle Legend po prostu śmiga! Ale po kolei.
Materiał: Alu i nie ma żalu
Tworzywo typu ABS, czyli to, co najczęściej nazywamy plastikiem ma swoje zalety: jest lekkie, wytrzymałe, tanie, nie blokuje fal radiowych. Nic dziwnego, że 99% smartfonów na rynku jest wykonana właśnie z niego. Niestety, ABS ma również wadę – choćby nie wiem co z nim zrobić, pozostaje tylko ABS-em i wykonany z niego przedmiot będzie sprawiał wrażenie plastikowej zabawki. Może solidnej, może ładnej, ale zabawki.
Zupełnie inaczej jest z aluminium. Ten metal, choć bardzo wytrzymały, jest jednak jednocześnie drogi, cięższy od tworzywa i co gorsza, tłumi fale radiowe! A jednak, kiedy weźmie się do ręki wykonany z aluminium HTC Legend, ma się wrażenie obcowania z czymś naprawdę wysokiej jakości, czymś trwałym. Uspokajające poczucie solidności, delikatna faktura pod palcami, przyjemny chłód metalu. Jasna, ale matowa powierzchnia wygląda szlachetnie, nie łapie odcisków palców i będzie pasować zarówno do garnituru czy garsonki CEO, jak i starannie niedbałych dżinsów, Converse’ów i T-shirta “kreatywnego” z agencji reklamowej.
Żeby zrobiony z jednego kawałka aluminium korpus Legend’a nie zablokował fal radiowych, w obudowę zostały się wkomponowane dwa elementy z miękkiego w dotyku, ale twardego pod naciskiem czarnego tworzywa sztucznego, które nie tylko nie psują wyglądu całości, ale wydają się wręcz niezbędne.
Kształt: Prostowanie bananów
Hero był krzywy. Tak krzywy, że nie dawało się go wygodnie nosić w kieszeni (ok., dawało się przeżyć, ale inne telefony o podobnych gabarytach były o niebo wygodniejsze). Na szczęście projektując Legendę ktoś w HTC poszedł po rozum go głowy i stwierdził, że silenie się na oryginalność kosztem wygody nie jest najlepszym pomysłem. Okazało się, że można stworzyć telefon inny niż wszystkie, który jednocześnie nie będzie przeszkadzał w kieszeni. W Legend zakrzywienie obudowy jest ledwie zaznaczone – korpus ukształtowano tak, że jego dolna część podnosi się ledwie na milimetr czy dwa, dając jednocześnie złudzenie, że podgięcie jest podobne do tego znanego z Hero. Dzięki temu nowy HTC wygląda oryginalnie, świetnie leży w dłoni i gładko wślizguje się do kieszeni.
Klawisze: bardzo dobrze, cztery mniej
Zdecydowanie poprawiono klawisze: teraz znajdują się pod samym ekranem, jak w Motoroli Milestone, Nexusie One czy… amerykańskich wersjach Hero (HTC Droid Eris). Można się spierać, czy lepsze są klawisze sprzętowe, czy dotykowe, jak w dwóch z wymienionych wyżej. Przyznam, że sam nie jestem pewien, co wolę: “prawdziwe” klawisze dają lepszą kontrolę, trudno wcisnąć je przypadkiem i działają znacznie pewniej, natomiast przyciski dotykowe umożliwiają o niebo szybszą, płynniejszą obsługę telefonu… Ale ja nie o tym. W Legend klawisze są sprzętowe, łatwo dostępne, a zarazem pewne w działaniu. Zniknęły przyciski czerwonej i zielonej słuchawki, ale nie płaczę po nich – dzięki temu jest luźniej i bardziej stylowo. Ustawienie klawiszy (od lewej: “Home”, “Menu”, “Back”, “Search”) jest idealne dla osób trzymających telefon w prawej ręce, natomiast dla tych bardziej lewych… Cóż, nie aż tak idealne ale da się żyć.
Trackpad: przestali lecieć w kulki
HTC przestało lecieć w kulki i zastąpiło trackballe optycznymi trackpadami. Stalowe kółeczka z optycznym okiem pośrodku świetnie wyglądają, trudno je nacisnąć przypadkiem i z pewnością są znacznie trwalsze niż kulki, aaaale… Ale niestety przy okazji diabli wzięli ogromną swobodę, z jaką można było nawigować po systemie bez korzystania z ekranu dotykowego. Owszem, za pomocą trackpadu da się zrobić wszystko to, co kulką, ale jest to męczące i frustrujące. Optyczny dżojstik reaguje opornie, niepewnie, bez płynności i powtarzalności. Nawigowanie po stronach WWW jest trudne, a precyzyjne zaznaczanie tekstu niemal niemożliwe. Dlaczego HTC nie mogło wziąć przykładu z Blackberry, które też zamieniło kulki na czujniki optyczne, ale zrobiło to bez najmniejszej straty funkcjonalności i wygody?
Ekran: AMOLED to rule them all
No piękny jest, chociaż rozdzielczość nie ta. Co zabawne, mimo, iż Desire zabija Legendę pod względem poziomu oddawanych detali (rozdzielczość! rozdzielczość! rozdzielczość!) i ma bogatsze, pełniejsze kolory, jego ekran wydaje się ciemniejszy, a wyświetlane na nim białe pola – nieco szare. Legend ma naprawdę piękny ekran – nawet obraz wyświetlany na iPhone wygląda przy nim, jakby wydrukowano go starymi, zblakłymi farbami na szarym papierze z recyklingu.
Przyjemnie zaskakuje czułość digitizera – podobnie jak w Desire poprawiono ją naprawdę bardzo i ekran reaguje teraz nawet na lekkie muśnięcie palcami. Wciąż mam wrażenie, że iPhone jest precyzyjniejszy, ale w codziennym użytkowaniu wcale tego nie czuć.
Szzzzzybkość! Nareszcie.
Nie spodziewałem się tego. Chociaż w Legend nie ma żadnego z osławionych super-chipów, ani A-8, ani Snapdragona, działa zaskakująco szybko. W zasadzie, czemu ja się dziwię? Tak to przecież powinno wyglądać w każdym telefonie – klikasz i działa. Nie chcę zgadywać, czy za tym brakiem “wolności” Legendy kryje się optymalizacja Androida 2.1, softowe usprawnienia HTC czy hardware, po prostu odnotowuję i cieszę się.
System: Android z Sensem
Od czasu, kiedy miałem okazję używać Motoroli Milestone wiem, że Android w wersji 2.x to wreszcie system dojrzały i ze wszech miar godzien polecenia. HTC Legend zarządza Android 2.1, w dodatku wzbogacony o możliwości interfejsu Sense i cały zestaw aplikacji takich jak “Akcje”, “Friend Stream” i “Facebook” (do sieci społecznościowych), “Footprints” (geotagowany fotodziennik), “Peep” (Twitter) czy “QuickOffice (odczyt dokumentów Office).
Android 2.1 sam w sobie jest już perfekcyjnie używalny, więc dodatki z HTC Sense nie są niezbędnym ratunkiem, tak jak to miało miejsce w przypadku Sense dla Windows Phone 6.5. Nie da się jednak ukryć, że “goły” Android jest systemem nieco surowym w obejściu, a Sense wygładza wszystkie jego kanty i szlifuje zadziory, czyniąc używanie telefonu znacznie przyjemniejszym. Niestety, czasem trafia się na dziwne głupotki: ustawiając budzik za pomocą ściągniętych z iPhone OS pokręteł nie możemy przejść z pozycji “00 minut” do “59 minut” inaczej, niż tylko przekręcając tarczę o pełne 59 pozycji, bo pokrętło nie kręci się dookoła! Czy jak już się ściąga, nie możnaby robić tego dobrze?!
Prawy do lewego (pulpit): Helikopterem!
Dobrze pamiętam, jak na prezentacji pierwszego Sense’a dla Androida (zresztą na HTC Hero) nieco złośliwe zapytałem przedstawiciela HTC, jak przejść ze skrajnego lewego pulpitu do skrajnego prawego, nie nadwyrężając sobie palca. Dziś wreszcie mam odpowiedź – Helicopter View. Wystarczy na dowolnym pupicie wykonać gest pinch (szczypanie), żeby zobaczyć miniaturki wszystkich pulpitów i móc przejść do wybranego z nich jednym kliknięciem. Fajne! Jeszcze fajniejsze, że do użycia Helicopter View nie potrzeba wcale wykorzystywać multitouch, a więc angażować drugiej ręki – można po prostu dwa razy nacisnać klawisz “Home”.
HTC Legend: smartfon dla twojego kolegi, jego żony i jej kochanka…
…ale nie dla ciebie. Dla was, droga bando nieuleczalnych geeków (i dla mnie też, bo jestem najgeekszy z was wszystkich;-), nic nie zastąpi najszybszych procesorów, największych ekranów o najwyższej rozdzielczości i najnowszych nowinek. Dla nas lepszy będzie HTC Desire, Motorola Milestone albo Samsung Galaxy S. HTC Legend jest idealny dla wszystkich tych, którzy do tej pory trzymali się od smartfonów z daleka, albo wybierali iPhone’a.
Legend zamiast iPhone’a
Legend jest na tyle elegancki i dyskretny zarazem, żeby pasować zarówno kobietom, jak i mężczyznom. Działa na tyle szybko, a jego system jest na tyle intuicyjny i ładny, że nie będzie frustrował osób, które nie czują się za pan brat z nowoczesną techniką. Ma bardzo dobrą i szybką przeglądarkę WWW, intuicyjnego klienta e-mail, integrację z sieciami społecznościowymi, samosynchronizujący się kalendarz.
Słowem, HTC Legend to pierwszy Androidowy telefon, który tak jak iPhone’a poleciłbym każdemu “nie-geekowi”, nie obawiając się, że będzie niezadowolony. Co więcej, to pierwszy smartfon, który poleciłbym każdemu jako lepszy od iPhone’a!