Lost Planet 2 ma szansę przebić popularnością swojego protoplastę. Poza zlikwidowaniem wspomnianego systemu podtrzymywania życia wszystkie pozostałe elementy są żywcem przeniesione z jedynki. Mamy więc do czynienia z ogromnymi potworami przy których nasz zawodnik wygląda niczym mrówka, konieczność zdobywania markerów będącymi połączeniem checkpointów z flagami znanymi z trybu multiplayer, czy możliwość podciągania się na linach w celu przemieszczenia się na wyższe elementy scenografii. Ale to znamy z pierwszej części. Czym różni się od niej dwójka?
Poza wypomnianym już wyeliminowaniem systemu podtrzymywania życia w Lost Planet 2 zrezygnowano z umieszczenia akcji w śnieżnych, zimowych lokacjach. Rozgrywkę przeniesiono do ciepłych krajów i ma obecnie miejsce w dżungli i na pustyniach.
Całość prezentuje się bardzo dobrze od strony graficznej. Dopracowane są zarówno elementy scenografii jak i wygląd potworów czy rynsztunku żołnierzy. Gdyby jednak autorzy oparli sequel tylko na podrasowaniu wyglądu i poprawieniu elementów pierwszej części mielibyśmy do czynienia z kolejną solidną, acz jedynie poprawną produkcją.
Elementem który sprawia, że warto czekać na premierę Lost Planet 2 jest tryb współpracy. jednocześnie można w nią grać w cztery osoby. W wersji testowej możliwe jest to jedynie ze znajomymi, ale coś mi mówi, że dostępna będzie także rozgrywka z udziałem przypadkowych graczy korzystających z Sieci. Patent ten zastosowano już przecież w takich produkcjach jak Marcenaries 2, czy Resident Evil 5 i sprawdził się doskonale. Grą która z niewiadomych przyczyn nie wykorzystała tej możliwości jest Bad Company 2 w którym nasz zespół składa się z czterech postaci, a sterowalna jest tylko jedna.