Nintendo: niedokładne
Zasada funkcjonowania Wii jest dziecinnie prosta. Nad telewizorem umieszcza się mierzącą około 20 cm listwę, w której umieszczono 10 diod LED emitujących promieniowanie podczerwone w kierunku gracza trzymającego kontroler Wii Remote. Kontroler może określić swoją pozycję w przestrzeni względem diod, a wbudowane w niego czujniki przyspieszeń pozwalają na wykrywanie również szybkich, skokowych przemieszczeń.
Wprowadzając na rynek te dwa proste elementy Nintendo zrewolucjonizowało branżę elektronicznej rozrywki. Dzięki nim ze sprawnym prowadzeniem postaci przez wirtualny świat dobrze radzą sobie nie tylko wyćwiczeni gracze – także ich dziadkowie mogą zagrać szybką partyjkę golfa czy kręgli, nie wychodząc z salonu. System Nintendo ma jednak pewne wady. Szczególnie dokuczliwa jest niska precyzja – przykładowo grając w tenisa można stać przed telewizorem i odbijać piłki jak na korcie, ale czasem równie skuteczne okazuje się poruszanie nadgarstkiem bez wstawania z fotela.
Sony: duża precyzja
System sterowania ruchem dla konsoli PlayStation 3, który Sony planuje wprowadzić na rynek jesienią, prawdopodobnie również będzie działał z poziomu kanapy. Gracz dostanie do ręki niezwykle zachęcające skrzyżowania pilota do telewizora z kieszonkową latarką, zakończone świecącą kulką z diodą LED w środku.
Kontroler będzie wyposażony w sensory przyspieszenia rejestrujące wychylenia i obroty, ale gwiazdą wieczoru jest jego świecąca końcówka. Jej pozycja będzie rejestrowana przez kamerę (PlayStation Eye), która na podstawie natężenia światła określi odległość wskaźnika od ekranu.
Największą przewagą tego rozwiązania nad systemem Nintendo jest precyzja działania, którą można było ocenić na kilku pokazach zorganizowanych przez Sony. W przykładowej grze symulującej strzelanie z łuku graczom udało się wykazać imponującą celnością. Kolejnym plusem jest niewielkie obciążenie procesora konsoli przez system rozpoznawania ruchu. Dzięki temu twórcy gier nie będą zmuszeni zrezygnować z graficznych fajerwerków – gracz nie zauważy żadnego opóźnienia między swoimi ruchami a ich odwzorowaniem na ekranie.
Microsoft: pełne zaangażowanie
Nie da się powiedzieć tego samego o systemie Microsoftu – sterowanie ruchem wykorzysta aż 10% mocy obliczeniowej konsoli Xbox 360. Jednak system znany obecnie pod nazwą kodową “Project Natal” to prawdziwie futurystyczne rozwiązanie. Również on ma pojawić się w sklepach jesienią – i całkowicie wyeliminować konieczność korzystania z jakiegokolwiek kontrolera. Microsoft chce bowiem wykorzystać do sterowania ciało gracza. Za około 600 zł nabędziemy przystawkę montowaną nad ekranem telewizora podobnie jak listwa z diodami dla Nintendo Wii. Przystawka będzie wyposażona w emiter podczerwieni i czarno-białą kamerę określającą pozycję gracza i przekazującą ją do konsoli. Na tej podstawie Xbox 360 stworzy rodzaj wirtualnego szkieletu, w którym wyróżnione mogą być (w zależności od odległości gracza) nawet tak drobne elementy jak poszczególne palce. Ponadto Microsoft wyposaża swój system w dodatkową kolorową kamerę z funkcją rozpoznawania twarzy. Film demonstracyjny wyświetlany podczas prezentacji produktu zdradził kilka interesujących możliwości przystawki: dzięki kamerze konsola rozpoznaje różnych graczy, automatycznie loguje się na ich konta w usłudze Xbox Live, ale też umożliwia na przykład przeniesienie wzoru namalowanego na prawdziwej deskorolce do gry symulującej jazdę na desce.
Na początku Microsoft chciał, by za wszystkie obliczenia był odpowiedzialny osobny procesor wbudowany w listwę sensorów. Ostatecznie jednak uznano, że dla klienta istotniejsza od innowacyjnych rozwiązań technicznych jest niska cena. Z tego powodu przetwarzanie danych będzie wykonywane przez konsolę. Takie rozwiązanie ma jednak negatywne skutki, jak choćby to, że przystosowanie starszych gier do współpracy z systemem Natal poprzez ich aktualizację będzie praktycznie niemożliwe.
Nie znamy również odpowiedzi na najważniejsze pytanie: czy gracze rzeczywiście będą skłonni wstać z foteli i godzinami skakać przed ekranami telewizorów? Być może dla kanapowych leniuchów nadchodzą ciężkie czasy…
Telewizory: pokaż palcem, co chcesz oglądać
Nie tylko producenci konsol do gier stawiają na sterowanie gestami – również takie firmy jak Hitachi i Toshiba chętnie prezentują na targach swoje telewizory nowej generacji reagujące na ruchy dłoni.
Nowe telewizory rozpoznają ruchy i gesty na podobnej zasadzie jak konsole: wbudowana w obudowę listwa z czujnikami wykrywa polecenia wydawane przez widza i przełącza kanał, zmienia głośność czy umożliwia przeglądanie kolekcji zdjęć. Telewizory bez pilota nie są jednak na razie dostępne w sprzedaży – na targach pokazywane są jedynie prototypy i egzemplarze przedprodukcyjne.