Studenci nie będą musieli nawet dźwigać ciężkich książek, bowiem wydawcy pomocy naukowych dogadali się z Apple’em i w formie cyfrowej dostarczać będą książki na iPadach.
W Polsce możemy jedynie pozazdrościć takiej akcji. Dodam tylko, że nie jest to żart primaaprilisowy – inaczej na Uniwersytecie Seton Hill mógłby wybuchnąć groźny w skutkach protest.