Pierwsze, co rzuca się w oczy po odpakowaniu Desire’a, to ekran. A pierwsze słowo, jakie przychodzi na myśl, to “wow”. Jest duży. Jest bardzo duży. Pierwsze, co pomyślałem, że to diabelstwo nie zmieści mi się do kieszeni spodni. Ale konstrukcja na szczęście jest bardzo przemyślana. Ekran, owszem, jest wielki, przez co sam telefon jest większy, ale duża część z tego to zwykłe złudzenie optyczne. Moja Nokia za wiele się nie różniła. W jeansach nosi się go bezproblemowo. Z innych “zewnętrzności”, to telefon ma złącze ładowania/danych na dole, pod ekranem cztery przyciski (“Wróć do pulpitu głównego”, “rozwiń menu”, “cofnij” i “wyszukaj”) oraz optyczny sensor, który zastępuje przyciski kierunkowe. Włącznik znajduje się na górze, tam też jest wyjście słuchawkowe 3,5 mm jack. Oprócz tego, w pudełku znajdziemy kartę 4-gigową (zignorowałem, przegrałem tylko jej zawartość na własną, 16 GB), kabel do transferu danych i ładowania, przejściówka do kabla na kontakt i słuchawki. Czas podłączyć i pokonfigurować!
Jak się okazało, konfigurować musiałem tylko niuanse. Po uruchomieniu, telefon zapytał się mnie o PIN do karty SIM oraz dane do logowania na konta Google, Facebook, Twitter i Flickr. Podałem wszystkie (szukajcie mnie;-)), poprosił mnie o cierpliwość. Łaskawie mu jej udzieliłem, mimo, iż trwało to z dobre 10 minut. Ale opłacało się. Desire skonfigurował wszystko sam. Połączył wszystkie moje dane z wyżej wymienionych serwisów w jedną całość. Nie musiałem robić nic. Każdy kontakt pobrany ładnie z Google’a i połączony (jeśli takowe istnieją) z kontami na resztach portali. Byłem pod wrażeniem. Oczywiście, niebyłbym sobą, gdybym potem i tak nie przetrzepał wszystkich ustawień, ale były to już drobnostki, takie jak melodyjka dzwonka.
Ekran i interfejs
Ale prawdziwy efekt “wow” nastąpił dopiero, jak zamknąłem kreatora. Powiem tyle: Android 2.1 z nakładką HTC Sense i ekran AMOLED tej jakości spowodował, że po prostu gapiłem się na pulpit i podziwiałem cudowną, kolorową, animującą się tapetę przez dobrą minutę. Piszę to z pełną odpowiedzialnością: mój komputer ma gorszy ekran niż ten telefon. Oglądanie jakiejkolwiek grafiki na nim, to czysta przyjemność. HTC o tym wiedziało i nie bez powodu dołożyło nakładkę Sense na ten telefon, która jest po prostu śliczna. Wszystko się animuje, wszystko ma piękne, eleganckie kolory, wszystko wygląda tak, że nie ma tu nic do poprawienia. Serio, tym telefonem po prostu przyjemnie jest się bawić. Na dodatek wszystko odbywa się tu płynnie dzięki imponującej konfiguracji sprzętowej. Gigahercowy procesor i 576 MB RAM-u robi swoje i nieważne ile aplikacji masz otwartych w tle. Zawsze wszystko działa płynnie. Po prostu zawsze. Szczególnie dobrze to widać po uruchomieniu co bardziej zaawansowanych aplikacji, na przykład Google Earth.
Sense jest tu nieco więcej, niż nakładką. To zestaw widżetów, rozszerzeń i aplikacji, które w znaczący sposób wzbogacają Androida. Wyżej już pisałem o pełnej integracji z portalami społecznościowymi, co jest szalenie wygodne. Nie tylko wpisy z książki telefonicznej są połączone z profilami na owych serwisach, ale również dostajemy bardzo wygodną aplikację do Twittera, czy też bardzo fajny widżet Friend Stream, który na ekranie na bieżąco pokazuje, co nasi znajomi robią na Facebooku, wspomnianym już Twitterze czy Flickrze. Oprócz tego, dzięki Sense i obsłudze multi-touch, nie musimy już machać szybko palcami by dostać się do pulpitu będącego najbardziej na prawo, będąc na tym najbardziej na lewo. Wystarczy “uszczypnąć” ekran (czyli wykonać gest oddalania) i wszystkie pulpity się oddalą do poziomu miniatur. Klikamy na aktualnie nas interesujący i po sprawie. Zaręczam, że brzmi to dużo bardziej skomplikowanie, niż jest naprawdę, i jest to serio wygodne. Poza tym dodano śliczne i całkiem funkcjonalne aplikacje Sense do oglądania zdjęć i słuchania muzyki i kalendarz oraz cała masę innych drobiazgów, jak na przykład HTC Footprints, czyli zestaw do tworzenia pamiątek z podróży a także Radio FM. Podrasowano też androidową przeglądarkę, która lepiej niż oryginał dopasowuje się do aktualnego powiększenia i szerokości ekranu a także obsługuje Flasha. Wymieniono również aplikację do robienia zdjęć, która teraz pozwala na ingerowanie w dużą większą ilość ustawień i pozwala na wykrywanie twarzy, i tak dalej. I jakby ktoś się martwił, że przez tego całego Sense’a system nie będzie aktualizowany, to się grubo myli. Po otwarciu z pudełka Desire od razu pobrał łatki do Androida 2.1, a 2.2 ma być udostępniony w sierpniu. Oczywiście, z odpowiednio uaktualnionym Sense’em.
Co do aparatu, mam mieszane uczucia. Jest pięć megapikseli, jest lampa błyskowa i jest wszystko, co można sobie zamarzyć jeśli chodzi o software, zarówno wbudowany, jak i ten na Markecie (Photoshop!). Ale nawet Desire jeszcze nie zastąpi aparatu kompaktowego, chyba że już serio starego. Foty są jasne, nasycone, wyraźne, ostre i wyglądają cudnie, jak warunki są idealne. Jak jest szarawo, czy ciemno, to czasem już można się poprzyczepiać.
Nie ma róży bez kolców
A skoro mówimy już o wadach, to niestety Desire się przed nimi nie ustrzegł. Po pierwsze: bateria. Przy moim użytkowaniu, czyli użytkowaniu na maksa, czyli ciągła synchronizacja wszystkiego w tle, częsta zabawa, WiFi, sieć 3G, Internecie, pełnym interfejsie i dużą ilością aplikacji, to Desire’a naładujemy już po 15 godzinach (tu ciekawostka, tuż po otwarciu z pudełka trzymał raptem parę godzin, ale po paru lądowaniach nagle ten czas mu się wydłużył… nie wiem co on na początku robił, pliki indeksował?). Przy wyłączonych bajerach wszystkich czas się wydłuża do dwóch dni. Wiem, to całkiem niezły wynik jak na tej klasy urządzenie, ale niektórych to wciąż może szokować.
Sense ma też kilka błędów, które muszą być załatane wg mnie w trybie pilnym, wszak ów interfejs to jeden z selling-pointów HTC. Po pierwsze, widżet Friendstream czasem przestaje się aktualizować. Jest na to rada (w skrócie: odłączyć go i podłączyć do kont społecznościowych na nowo) lub odświeżać go ręcznie, ale jest to upierdliwe. No i odtwarzacz muzyczny uparcie widzi mi okładki tylko z kilku albumów, z reszty nie bardzo. Nakomputerze oczywiście wszystko działa OK.
Brakuje mi też zaczepu na jakąkolwiek smycz. Trzymając na wietrze na moście komórkę i robiąć zdjęcie można dostać palpitacji serca. A tak, smyczka czy inne ustrojstwo opięte wokół dłoni i od razu spokój w sercu, że telefon nie wypadnie. Pomyłką jest też dodatkowy głośnik. Tak jak jestem w stanie wybaczyć to, że nie posłucham sobie muzyki z komórki bez słuchawek (to może być nawet zaleta, patrząc po niektórych użytkownikach), tak tryb głośnomówiący, w którym muszę przykładać ucho do głośnika, by coś usłyszeć, uważam za pomyłkę. Desire nie obsługuje również wideorozmów. Brak płatnego Android Market w Polsce to również minus tego telefonu, jak i jakiegokolwiek z Androidem. I będę o tym konsekwentnie wspominał.
Warto? Oj, tak!
Zauważcie jednak, że się trochę czepiam. Desire to dobra nazwa dla tego telefonu. Superszybki, superładny, superfunkcjonalny, superwygodny, superłatwy w obsłudze. Jak dotąd jest to najlepszy sprzęt, jaki widziałem na rynku. I kosztuje w tej chwili około 1 600 zł. Pożądanie więc jest warte grzechu. Jeżeli nie przeszkadza ci czas pracy na baterii (pamiętaj, że Desire i zwykła komórka mają podobne baterie, a możliwości dają ci zupełnie inne), i masz do wydania tyle kasy na telefon, to ja ci mówię, że nic lepszego na rynku nie ma. Po prostu.
Uwaga! Jeżeli masz jakieś pytania co do tego telefonu, pytaj w komentarzach! Na pewno dokładnie sprawdzę i ci odpowiem uzupełniając tę notkę!
Pytanie:
Czy domyslnie jest aplikacja do trzymania hasel?
Odpowiedź:
Nie. Przeglądarka sugeruje zapamiętywanie haseł i oczywiście wszędzie tam, gdzie się logujemy, możemy zapisać hasło w pamięci telefonu. Ale najprawdopodobniej chodzi Ci o jakiś sejf tożsamości: to trzeba sobie doinstalować z Marketu
Pytanie:
Mógłbyś go porównać z Samsung Wave? Jakość wyświetlacza, szybkość aplikacje itp
Odpowiedź:
Wave’em się bawiłem bardzo przelotnie, mam nadzieję, że Kostek Ci pełniej odpowie na to pytanie w komentarzach). Wave ma wyświetlacz w lepszym standardzie, więc na pewno jest jeszcze lepszy. Co do prędkości: Wave potrafił się przyciąć czasami, zwłaszcza przy przeglądaniu dużej ilości rzeczy na ekranie (rozbudowana galeria zdjęć), Desire nie przyciął mi się wcale, nigdy i przy niczym. Co do aplikacji, to zestaw HTC Sense jest świetny i funkcjonalny, a Android Market póki co ma dużo większą ofertę, niż sklep dla systemu Bada. Więc i na tym polu plus dla Desire’a.
Pytanie:
Czy jest możliwość szyfrowania danych?
Odpowiedź:
Tak, ale trzeba pobrać dodatkową aplikację z Marketu
Pytanie:
W Motce Droid X reklamuja ekranowe qwerty z multi dotykiem jako innowacje. Czy Desire je obsluguje, a zwyczajnie nie zostalo to docenione w spotach reklamowych?
Odpowiedź:
Nie. Żadna z preinstalowanych klawiatur na Desire nie osbługuje multi-touch, mimo iż sam telefon owszem. Na Markecie (chyba) też takiej, póki co, nie ma.
Pytanie:
jakie są ceny programów na androida? na android.com market nie ma tej informacji..tej informacji.. danych?
Odpowiedź
: Nie ma płatnych aplikacji na Markecie w Polsce! Co dla mnie jest bardzo dużym minusem. Tylko darmowe. Więcej informacji w poprzedniej notce na Siećpospolitej.
Pytanie:
Czy można zaktualizować go do Androida 2.2 i 3.0?
Odpowiedź:
Uaktualnienie do 2.2 pojawi się już w sierpniu. O 3.0 nie wiadomo nic, nawet od Google’a, że o HTC nie wspominając. Ale gdybając, to Desire różni się od Nexus One (telefon Google’a i HTC, który zawsze ma wszystkie aktualizacje) bardzo nieznacznie sprzętowo, więc 3.0 to właściwie tylko dobra wola HTC, bo przeciwwskazań technicznych nie ma. A że Desire to obecnie flagowy telefon HTC, to szanse są spore