Informacje, którymi dysponuje SWIFT, są bardzo obszerne, są to m.in. dane przelewów międzynarodowych, instrukcje brokerów, potwierdzenia handlowe, informacje o depozytach, akredytywy, transakcje papierami wartościowymi. System komputerowy, wykorzystywany przez SWIFT, wykonuje dziennie około 15 mln operacji.
USA naciskały Unię Europejską na podpisanie układu o SWIFT i tym samym uzyskały zgodę również na przeszukiwanie danych innych firm działających na rynku usług finansowych. Są wśród nich m.in. operatorzy kart kredytowych tacy jak VISA i MasterCard.
W związku z tym, że SWIFT przeniósł część swojej infrastruktury serwerowej do Szwajcarii, Amerykanie musieli w tym roku ponownie renegocjować porozumienie z Unią Europejską o przekazywaniu danych bankowych.
Departament Finansów USA mógł (i w dalszym ciągu może) żądać informacji o ruchu na koncie wprawdzie tylko wtedy, kiedy zachodzi podejrzenie o terroryzm – to jeden z filarów programu TFTP (Terrorist Finance Tracking Program) – ale mimo to łatwo można było znaleźć powody do krytyki tego postępowania.
W porozumieniu zawartym między UE a USA specjaliści widzieli niewystarczającą ochronę prywatności oraz przyzwolenie na przekazywanie danych osób i firm, które z ewentualnymi terrorystami nie musiały mieć przecież nic wspólnego. Pojawiła się więc obawa, że zgromadzone informacje będą przechowywane przez lata, bez żadnej weryfikacji i służyć mogą różnym służbom do celów niekoniecznie związanych ze zwalczaniem terroryzmu.
Zastrzeżenia dotyczące ochrony danych to niejedyne dyskusyjne punkty. Wielu krytyków
podejrzewało, że chodzi również o szpiegostwo gospodarcze. Obserwując transfery pieniężne między przedsiębiorstwami można np. uzyskać informacje dotyczące rynków i partnerów biznesowych. Kiedy dane raz trafią w ręce Amerykanów, ryzyko ich nadużycia jest duże. Dlatego poprzednia wersja porozumienia została odrzucona przez Parlament Europejski, ponieważ zdaniem eurodeputowanych naruszała prawo obywateli UE do prywatności.
Nowe porozumienie
Dane bardziej bezpieczne
Amerykanie musieli pójść więc na pewne ustępstwa. Przede wszystkim umowa dotyczy tylko przelewów do i z krajów spoza Unii Europejskiej. Porozumienie zakłada, że dane będą wstępnie przetwarzane w Europie, i to pod nadzorem unijnego inspektora. W efekcie służby USA mają mieć dostęp jedynie do operacji bankowych podmiotów podejrzanych o powiązania z działalnością terrorystyczną.
Co ważne, obywatele Unii Europejskiej będą mogli sądownie domagać się odszkodowań za bezpodstawne wykorzystanie informacji bakowych. Warto nadmienić, że UE również może śledzić w podobny sposób przepływy finansowe, ale na razie o wszystko musi prosić Stany Zjednoczone. Dlatego wraz z renegocjowanym porozumieniem unijny parlament postanowił, że w maksymalnie pięć lat Unia będzie miała własny tego typu program.