- Waga
Netbook to urządzenie, które ma być z nami wszędzie, a więc powinno ważyć jak najmniej. Dostępne w tej chwili netbooki i notebooki z ekranami o przekątnej 10-12″ ważą najczęściej około 1,6 kg i nie mniej, niż 1,3 kg. Gdyby nowy Air był lżejszy niż 1 kg byłby to ogromny sukces, bo uwierzcie mi, w tej lidze każde 100 g robi poważną róznicę. - Czas pracy na bateriach
Netbooki powinny pracować na bateriach bardzo, bardzo długo. Od niedawna większość z nich jest w stanie zapewnić użytkownikowi 6-8 godzin pracy. Najlepsze, takie jak Nokia Booklet oferują nawet 10 godzin. Maki są znane z doskonałego zarządzania energią, a Air 2 ma nie tylko nie mieć napędu optycznego i dysku twardego, ale też być wyposażony w bardzo pojemne ogniwa. Czy doczekamy się netbooka pracującego na baterii 12 godzin? - Wydajność
Jeśli czegoś netbookom brakuje szczególnie, to wydajności. Procesory Intel Atom, choć energooszczędne, nie należą do demonów szybkości, delikatnie mówiąc, a sytuację bardzo pogarsza mała ilość pamięci RAM (kwestie licencyjne) oraz wolne dyski twarde. Nowe Jabłko ma używać jako pamięci masowej kości flash i być wyposażone w procesor szybszy od Atoma, nie widzę też powodów, dla których Apple miałby instalować w nim tylko 1 GB pamięci RAM. - Ekran
Jeszcze jedna pięta achillesowa netbooków – wyświetlacz, którego rozdzielczość woła o pomstę do nieba. Co prawda coraz więcej większych i droższych netbooków oferuje już ekrany 1366×768 zamiast “tradycyjnych” 1024×600, ale większość wciąż ma okno na świat tak ciasne, że ledwie użyteczne. Zapowiadany notebook Apple’a ma mieć ekran 11,6″ – o jego rozdzielczości nie wiadomo nic, ale spodziewałbym się, że nie zejdzie poniżej 1240×800. - Cena
Tu nie mam nic do zarzucenia netbookom. Są niedrogie, na tyle, na ile mogą. Wielką niewiadomą pozostaje raczej cena nowego Macbooka Air. Z jednej strony Makówki nigdy nie były tanie, a Steve Jobs ironizował, że nie wie, jak zrobić dobry komputer za 500 dolarów. Z drugiej strony iPad zaskoczył wszystkich niską, w porównaniu do oczekiwań ceną, a teraz przecieki znów mówią, że miniaturowy Macbook ma być tani. Zobaczymy…
Gdyby podczas nadchodzącej konferencji Arcykapłan kultu Jabłuszka faktycznie pokazał nowego Macbooka Air i gdyby dotychczasowe przecieki okazały się prawdą, moglibyśmy mieć do czynienia z supercienkim, superlekkim (poniżej 1 kg) notebookiem działającym bardzo długo (powyżej 10 godzin) na bateriach, umożliwiającego komfortową pracę (tradycyjnie świetna makowa klawiatura, wyższa niż w przypadku netbooków wydajność, relatywnie duży ekran o rozsądnej rozdzielczości) i kosztujacego poniżej 3000 zł.
Nie obeszłoby się zapewne bez kompromisów – jedny byłaby z pewnością pojemność pamięci masowej, nie przekraczająca 64 lub 128 GB (w wypasionej, drogiej wersji), kolejnym – tylko jeden port USB, jedno złącze Display Port (dostępne przez przejścówkę) i slot kart SD. Są to jednak rzeczy do przeżycia w urządzeniu będącym dodatkiem do głównego komputera.
Zbierając całe to bajanie w całość – nowy Macbook Air miałby szansę stać się idealnym towarzyszem dziennikarza, studenta czy biznesmena, oraz obiektem mojego pożądania…
O ile oczywiście istnieje i jest taki, jak wynika z przecieków. Zobaczymy już bardzo niedługo!