1. Bezlusterkowe podgryzanie rynku
Dla nas, użytkowników, ważniejsze jest jednak oczywiście to, że zwiększa się wybór tego typu sprzętu. Nowe modele, nowe obiektywy, nowe akcesoria – oferta Olympusa, Panasonica, Samsunga i Sony wygląda coraz bardziej poważnie, zwłaszcza po tegorocznej Photokinie. I o to właśnie chodzi, bo kupno lustrzanki czy bezlusterkowca to nie to samo, co włożenie w sklepie do koszyka jakiegoś pudełeczka z kompaktem w środku. Tu jest inaczej – wybieramy konkretny model, ale równocześnie decydujemy się na określony system fotograficzny. A pojawienie się bezlusterkowców sprawiło, że na rynku są aż trzy nowe systemy, które naprawdę warto brać pod uwagę: Micro 4/3, Samsung NX i Sony NEX.
Kupując aparat z możliwością wymiany obiektywu, automatycznie powinniśmy sprawdzić, jak dużo i jak ciekawych “szkieł” dostępnych jest w danym systemie.
2. Jakieś klamoty przed matrycą
Kupując aparat, który umożliwia wymianę obiektywów, warto pomyśleć o nim tak, jak o tylnej ściance cyfrowej w aparatach średnio- czy wielkoformatowych. Aby powstało z tego w pełni użyteczne narzędzie do fotografowania, potrzebujemy jeszcze co najmniej jednego dodatku – obiektywu.
Każdy producent aparatów forsuje własne mocowanie bagnetowe (tylko Olympus i Panasonic robią to wspólnie), więc wybór obiektywów, które można bez jakichkolwiek problemów podłączyć do danego korpusu, staje się przez to automatycznie ograniczony. Tylko że w niektórych przypadkach jest on ograniczony bardziej, a w innych mniej.
Dwaj producenci najpopularniejszych lustrzanek fotograficznych ostatnich lat, czyli Canon i Nikon, oferują również największy wybór optyki. Część z tych obiektywów, należąca do klasy profesjonalnej, jest wprawdzie stanowczo zbyt droga dla przeciętnego śmiertelnika, ale z drugiej strony na rynku można znaleźć wyjątkowo dużo ofert sprzedaży używanych szkieł z tymi mocowaniami bagnetowymi. Wystarczy spojrzeć na Allegro.pl – w dniu pisania tego artykułu można tam było kupić 639 obiektywów do Canona, 608 do Nikona, 312 z mocowaniem Sony, 194 do Pentaksa i 75 do Olympusa (OM, 4/3 i Micro 4/3). Jeśli ktoś zamierza polować na okazje i kupić używany sprzęt optyczny wysokiej klasy po atrakcyjnych cenach, to ta statystyka nie pozostawia wiele wątpliwości, który system wybrać.
Kolejną ważną kwestią jest dostępność obiektywów producentów niezależnych, takich jak Sigma, Tamron, Tokina czy zdobywający coraz większą popularność Samyang. Niestety, tu znów najwięcej mogą skorzystać właściciele lustrzanek Canona i Nikona, bo właściwie wszystkie nowe konstrukcje obiektywów firm trzecich standardowo są wprowadzane na rynek w tych dwóch wersjach mocowania. Bagnety Sony A i Pentax K są już rzadziej spotykane, często też obiektywy w tych odmianach pojawiają się na rynku później niż wersje z mocowaniem do Canona i Nikona. Jeszcze rzadziej spotykane są szkła z mocowaniem 4/3, choć Sigma albo Samyang oferują tego typu modele.
Prawie żaden producent niezależny nie zdecydował się na razie na wprowadzenie do oferty optyki dla bezlusterkowców bez rozróżniania, czy dotyczyłoby to systemu Micro 4/3, NX, czy NEX. Są wprawdzie ciekawe wyjątki od tej reguły, takie jak Cosina (Nokton 25 mm f/0,95) czy Noktor (HyperPrime 50 mm f/0,95), ale obecnie niezwykle rzadkie. Ma się to jednak zmienić, np. produkcję obiektywów z mocowaniem Micro 4/3 zapowiedział niedawno słynny Zeiss.
Na marginesie warto też zauważyć inne zjawisko związane z bezlusterkowcami – niesamowity wysyp adapterów do obiektywów z innych systemów fotograficznych…
Zobacz również:
Pełny ranking lustrzanek cyfrowych
Zobacz także:
Ranking cyfrowych aparatów kompaktowych
Bagnet bagnetowi nierówny. Każdy producent lustrzanek zazdrośnie strzeże własnego ogródka, stosując odrębne mocowanie obiektywów. Kiedyś było inaczej (bagnet M42), a obecnie tylko Olympus i Panasonic mają wspólną politykę “bagnetową”.
3. Strategia zakupów
Kolejną kwestią związaną z kupnem nie tylko aparatu, ale także obiektywu do niego jest swego rodzaju taktyka planowania zakupów. Jeśli decydujemy się na większy, jednorazowy wydatek i nie spodziewamy się w przyszłości wpływu gotówki, najlepszym rozwiązaniem jest kupno dobrego (i zwykle drogiego) obiektywu dołączonego do stosunkowo taniej “tylnej ścianki”. Przykładem może tu być Canon EOS 550D dysponujący niezłą, nowoczesną matrycą i… przeciętnym korpusem (słabej jakości tworzywo sztuczne, ciemny wizjer). Podobnie wygląda kwestia Nikona D5000, Sony A450 czy nieco droższego, ale udanego Pentaksa K-x.
Inną taktykę warto obrać, jeśli planujemy wydanie jednorazowo mniejszej kwoty, za to w co najmniej kilku transzach. Dobrze wtedy zdecydować się na zakup lepszego korpusu, dysponującego większymi możliwościami fotograficznymi i wygodniejszego w użytkowaniu oraz – na początek – jakiegoś “kitowego”, taniego obiektywu. Modele ze średniej półki, za którymi warto się w takiej sytuacji rozejrzeć, to m.in. Nikon D300s i Canon EOS 7D, a jeśli dysponujemy nieco mniejszym budżetem – Canon EOS 50D, Nikon D90, Pentax K-7 czy Sony A550. Na dobre “szkło” przyjdzie czas nieco później, lecz z pewnością nie można o tym zakupie zapomnieć. Niedawno pojawiło się sporo nowości (m.in. Canon EOS 60D czy Nikon D7000), ale kupowanie ich tuż po wejściu na rynek to z ekonomicznego punktu widzenia kiepski biznes.
Liczy się dynamika. Prawie żaden kompakt nie zarejestrowałby w tej sytuacji tylu szczegółów w cieniach (drzewo) i światłach (niebo), w większości przypadków skończyłoby się to albo poważnym niedoświetleniem dolnej części zdjęcia, albo wypaleniem nieba na biało. Z lustrzankami jest inaczej – wiele z nich oferuje znacznie szerszy zakres tonalny, do tego wiele umożliwia ratowanie szczegółów jeszcze w trakcie obróbki pliku RAW, tak jak to miało miejsce w przypadku tego zdjęcia zarejestrowanego Nikonem D3x.
4. IQ aparatów
Aparaty z wymienną optyką też mają swój ranking IQ, tylko że w ich przypadku chodzi nie o iloraz inteligencji, ale o jakość obrazu (ang. Image Quality). Zmierzyliśmy ją w naszym laboratorium, i to na różne sposoby – składa się bowiem na nią kilka różnych aspektów.
Pierwsza sprawa to rzeczywista rozdzielczość zdjęć, podawana w naszej tabeli testowej jako LWH, czyli liczba linii, którą aparat może zarejestrować na wysokość kadru. Jak łatwo się zorientować, porównując wyniki testów, zależy ona w dużym stopniu od wyjściowej rozdzielczości matrycy, ale… nie tylko. Dużo zależy też od innych czynników – siły działania umieszczonego przed matrycą filtra dolnoprzepustowego, dynamiki matrycy, sprawności algorytmów odszumiających czy wreszcie od zdolności rozdzielczej obiektywu. Wyniki są nieraz zaskakujące, np. matryce 10-milionowe (m.in. w Nikonie D3000) oferują w rzeczywistości podobną zdolność rozróżniania szczegółów, jak sensory z 14 milionami pikseli (np. Sony A290).
Kolejnym, chyba najsłynniejszym wyznacznikiem jakości zdjęć jest tak zwany poziom szumów (zakłóceń, artefaktów), u nas podawany jako procent powierzchni obrazu. W tym przypadku dużą rolę odgrywa wiek konstrukcji, bo najnowsze matryce, mimo większej rozdzielczości, oferują zaskakująco wysoką odporność na zakłócenia nawet przy wysokich czułościach ISO. Jak czytać wyniki w naszej tabelce? Jeśli poziom szumów jest mniejszy niż 2 procent, to można zakładać, że jakość zdjęć jest nadal w pełni akceptowalna. Nieco gorszą jakość zdjęć daje 2–3 procent, a powyżej 3 procent zaczynają się kłopoty. Oczywiście to uproszczenie, bo nie bierzemy tu pod uwagę innych czynników, takich jak zakres tonalny i ostrość zdjęć, które często gwałtownie pogarszają się w miarę podnoszenia czułości ISO.
Mniejszą wagę przypisywać należy innym danym testowym. Winietowanie (ciemnienie rogów) czy odchylenia kolorystyczne to wady, które łatwo naprawimy w programach do obróbki zdjęć.
Najlepsze modele aparatów do danej kwoty
5. Lustrzanki jak barszcz i trufle
Inaczej kupuje się aparat, jeśli dysponujemy budżetem rzędu 1500 zł, bez specjalnych szans na jego powiększenie w przyszłości. W takiej sytuacji można potraktować lustrzankę jako jednorazowy strzał, bez specjalnego oglądania się na to, do jakiego systemu należy. Jednego możemy być pewni – nawet jeśli kupimy korpus tani jak barszcz, połączony ze zwykłym, tak zwanym kitowym obiektywem, i tak odkryjemy ogromną różnicę w stosunku do aparatów kompaktowych, zarówno pod względem komfortu fotografowania, jak i w plastyce wykonanych zdjęć. Na rynku jest kilka lustrzanek, które nawet z dołączonym standardowym zoomem kosztują mniej niż 1500 zł. Ze względu na jakość zdjęć najlepszym wyborem jest Canon EOS 1000D, wyposażony w całkiem niezłą matrycę CMOS o rozdzielczości 10 mln pikseli. Jego rywale to Nikon D3000 (nieco wygodniejsza obsługa i lepszy, 3-calowy ekran LCD) oraz Sony A230 (dwa sloty kart pamięci, wydajniejszy procesor), wykorzystujący najprawdopodobniej tę samą matrycę CCD, również 10-milionową.
Na drugim końcu stawki znajdują się modele za kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Ale niezależnie od tego, czy wybierzemy np. Nikona D3x czy Canona EOS 1Ds, jakość zdjęć będzie bardzo dobra.
Najlepsze aparaty w swojej klasie
6. Kamerolustrzanki
Większość współczesnych lustrzanek i właściwie wszystkie bezlusterkowce to już nie tylko świetne narzędzia do wykonywania zdjęć, ale także całkiem poważni rywale kamer wideo – nawet tych z wyższej półki. Jednak ci, którzy poważnie myślą o filmowaniu aparatem z wymienną optyką, mają przed sobą dwie drogi.
Pierwsza powinna zainteresować tych, którzy chcą filmować z wykorzystaniem wszystkich dobrodziejstw współczesnej techniki, z automatycznym ustawianiem ostrości włącznie. W tym przypadku najlepiej sprawdzą się ustawiające ostrość na podstawie detekcji kontrastu bezlusterkowce Olympusa, Panasonica i Sony, przy czym nawet w przypadku tych aparatów trzeba uważnie dobierać obiektywy. Nie każdy silnik autofokusu działa wystarczająco cicho, szybko i płynnie.
Drugi wybór to kupno prawdziwej lustrzanki cyfrowej, np. lubianego przez fotografów Canona EOS 5D Mark II czy – znacznie tańszego – EOS-a 550D. Zarówno te modele, jak i wiele innych lustrzanek cyfrowych teoretycznie umożliwiają automatycznego ustawiania ostrości w trybie wideo, jednak nie wychodzi im to najlepiej. Zamiast skazywać się więc na nerwy spowodowane gubieniem ostrości i rejestrowaniem pracy silnika AF na ścieżce dźwiękowej, lepiej od razu zdecydować się na ręczną regulację ostrości.