Wszyscy już wiecie, że Android Market w końcu zawitał do Polski. Czekamy tylko jeszcze na zielone światło dla polskich programistów (na razie Polacy mogą kupować aplikacje, ale nie sprzedawać), ale Google obiecuje, że już wkrótce i to będzie możliwe. Wierzę.
Dziś miałem bardzo zakręcony dzień. Umówiłem się na kawę z pewnym panem (zapomniałem się zapytać, czy mogę podawać dane osobowe;)), który już od 20 lat pracuje w firmie Microsoft w Redmond. Do Polski przybył w celach osobistych, ale przy okazji udało się nam spotkać i pogadać. Spotkanie bardzo owocne, o czym się przekonacie w przyszłych notkach i artykułach. Ale przez to spotkanie teraz w redakcji mam roboty po szyję. Nie miałem więc czasu jak na razie przejrzeć dokładnie oferty płatnego Marketu, zrobiłem to, póki co, bardzo pobieżnie. Ale wstępne wnioski już mam.
Poza graczami, którzy w końcu mogą grać w normalne gry, a nie wersje demo, to właściwie nie mam pojęcia co bym chciał kupić. Gdyby nie to, że posiadam telefon marki HTC, który ma w sobie QuickOffice’a, pewno bym kupił jakiś pakiet biurowy (albo wyżej wymieniony, albo DocumentsToGo). Może jakąś nawigację, aczkolwiek skończyłoby się to pewnie przeniesieniem konta z dotychczasowej wersji NaviExperta na edycję marketową, jak w końcu zawitają tam polskie produkty. A poza tym? Wszystkie dobre aplikacje są tam już za darmo. A w gry nie gram.
Planuję czwartkową notkę jako przegląd fajnych aplikacji na Androida (miał być dzisiaj, ale płatny Market “pokrzyżował” plany). Listę darmowych już mam. Sam zacznę swój research dziś “po godzinach”, ale
zachęcam was do zwrócenia mojej uwagi na niektóre płatne produkty
. To, że coś przeoczyłem teraz na papierosie, to jest pewne, ale póki co nie widzę absolutnie nic, co by nie miało swojego darmowego odpowiednika, który jest co najmniej równie dobry.
Mam swój upragniony Android Market. I bardzo dobrze. Tylko coś czuję, że dużo kasy to na nim nie wydam…