Obecnie Google Chrome niesamowicie szybko rośnie w statystykach. Nowy Internet Explorer 9 Beta zupełnie zaciera złe wspomnienia, które zapewne macie po korzystaniu z edycji 8.0. Mozilla Firefox 3.6 dostaje wyraźnej zadyszki w tej morderczej pogoni za wydajnością, zaś “czwórka” robi co może, aby nadrobić zaległości. Programiści Opery uprościli interfejs swojego produktu, który nie jest już przerażająco skomplikowany. Jesteście zaciekawieni, co z tego wyniknie?
Rozszerzenia do przeglądarek
Opera 11
- 10 najlepszych rozszerzeń do Opery 11 – część 1
- 10 najlepszych rozszerzeń do Opery 11 – część 2
Google Chrome
- 10 najlepszych rozszerzeń do Google Chrome – część 1
- 10 najlepszych rozszerzeń do Google Chrome – część 2
- 10 najlepszych rozszerzeń do Google Chrome – część 3
- 10 najlepszych rozszerzeń do Google Chrome – część 4
Mozilla Firefox
- 10 najlepszych rozszerzeń do Mozilla Firefox – część 1
- 10 najlepszych rozszerzeń do Mozilla Firefox – część 2
- 10 najlepszych rozszerzeń do Mozilla Firefox – część 3
- 10 najlepszych rozszerzeń do Mozilla Firefox – część 4
Co nowego w przeglądarkach?
Google Chrome 8.0.552
To przeglądarka, której nowa wersja wydawana jest średnio trzy razy w miesiącu, o czym zupełnie nikt nie pamięta, gdyż każda nowa wersja nie różni się niczym od poprzedniej. Oto Google Chrome.
Pierwsza, stabilna wersja aplikacji została wydana we wrześniu 2008. Wtedy królował Firefox, który nieustannie podbierał użytkowników przeglądarce Microsoftu. Podczas, gdy pryszczaci specjaliści branży IT przyodziani we flanelowe koszule głosili, iż teraz Firefox stanie się światowym liderem nagle pojawił się Chrome. Oczywiście zupełnie nikt nie przejął się nowym graczem, a mądre głowy snuły kolejne teorie jak bardzo bez sensu jest tworzenie zupełnej nowej aplikacji do przeczesywania Sieci.
Google Chrome 1.0 to pierwsze stabilne wydanie. Wersja druga była szybsza o 35%. Trójka szybsza o ponad 25%. Czwórka to o 40% lepsza wydajność. Piątka znów okazała się być wydajniejsza nawet o 35%. I tak praktycznie w każdej kolejnej edycji. Warto zaznaczyć, że poprawa wydajności mierzona jest w stosunku do poprzedniego, a nie pierwszego wydania.
Chrome pośród przeglądarek jest tym, czym iPhone w telefonii komórkowej. Gdyby nie premiera tego gadżetu Apple, wciąż zachwycalibyśmy się telefonami Nokii z wyświetlaczem 320×240 pikseli, gdzie gołym okiem można liczyć piksele o wydajności kalkulatora. Tak jak iPhone zmobilizował m.in. Google do stworzenia Androida, oraz Microsoft do zaprzestania rozwijania koncepcji Windows Mobile (swoją drogą, jak można było używać telefonu z rysikiem?), tak Google Chrome wpłynał na Operę, Mozillę i Microsoft.
Dobra, ale co wprowadza Chrome 8.0? Po pierwsze Chrome Web Store. Jest to sklep z dodatkami do nowej przeglądarki. Tak, część z nich jest płatna – część darmowa. Czy to źle? Nie. Teraz dodatki powinny być bardziej funkcjonalne i dopracowane. Czy ty, będąc programistą wolałbyś tworzyć za darmo, czy widzieć rosnącą kwotę na koncie bankowym? No własnie…
Wprowadzono także czytnik plików PDF. Nie ma nic bardziej irytującego jak konieczność zapisania go na dysk, aby podejrzeć zawartość. Od teraz klikamy i w mgnieniu oka widzimy, to co chcemy. Poprawiono także synchronizację, czyli genialną funkcję, która powoduje że na kilku komputerach mamy “własną” wersję przeglądarki. Te same ulubione, historia, dodatki itp.
Pojawiło się też kilka usprawnień mniej oficjalnych, jak np. zakładki po lewej stronie ekranu. Aby dotrzeć do ukrytych funkcji, wystarczy w pasek adresu wpisać about:flags.
Mozilla Firefox 3.6.13 oraz 4.0 beta 8
Dawno, dawno temu, w czasach kiedy nawet Internet Explorer 6.0 był uznawany za nowoczesny, część internautów korzystała z Mozilla Suite. Był to magiczny pakiet internetowy, w skład którego wchodził: Nawigator (czyli przeglądarka), Kurier Poczty, Książka adresowa, ChatZilla (IRC), a nawet Kompozytor Stron, czyli edytor WYSIWYG do tworzenia stron, który szczerze mówiąc, nie potrafił tworzyć stron.
Mozilla Suite rozwijał się dosyć powoli i działał w takim samym tempie. Wtedy ktoś bardzo mądry wpadł na znakomity pomysł. Po co użytkownikowi, który potrzebuje jedynie przeglądarki, wciskamy jeszcze mnóstwo niepotrzebnego syfu?
Efektem złotych myśli był początek Firefoksa, którego napisano od podstaw. Pierwsza, niestabilna wersja pojawiła się już pod koniec 2002 r. Finalna, oznaczona symbolem 1.0 zadebiutowała ponad 2 lata później. Firefox był szybszy, bardziej przyjazny i poukładany. Podczas, gdy Opera była znakomita dla zaawansowanych użytkowników, Firefox okazał się bardzo elastyczny. Do bólu prosty zaraz po instalacji, lecz z możliwością dozbrojenia w niezliczoną ilość funkcji, dzięki możliwości instalacji dodatków.
To był strzał w dziesiątkę, o czym świadczą statystyki. W pięć lat od premiery w 2004 roku z Firefoksa korzystało ponad 50% polskich internautów. Internet Explorer, który wydawał się nie do pokonania, był używany przez zaledwie 30% użytkowników Sieci. To wciąż dużo, ale gdy przypomnimy sobie, że swego czasu ponad 90% internautów klikało w niebieskie “e”, wszystko staje się jasne. To była era Mozilli.
Firefox w szczytowym momencie przekonał do siebie 52,5% polskich internautów. To było w czwartym kwartale 2009 roku. Ostatni rok nie był dla Mozilli już tak dobry, bowiem obecnie z Firefoksa korzysta 49% użytkowników Sieci. Wciąż dużo, ale to pierwszy tak poważny spadek w historii tego programu. Gdzie leży przyczyna, skoro Internet Explorer dalej leci w dół? To sprawka Google Chrome, który w nieco ponad 2 lata zdobył serca niemal 10% internautów. W tym czasie także Opera poszła do góry – z 6 do ponad 10%.
Dobrze, ale co nowego w Firefoksie? Wersja 3.6 zadebiutowała blisko rok temu, w styczniu 2010 roku. Wprowadzono w niej nowy silnik JavaScript, który mimo wielu zmian wciąż jest daleko za Google Chrome. Poprawiono także obsługę CSS3, dodano minimotywy Personas. W międzyczasie doszła automatyczna aktualizacja pluginów, obsługa wideo Theora i wiele poprawek mających związek z wydajnością jak i bezpieczeństwem. Obecnie w Sieci dostępna jest edycja 3.6.13, jednak tych 13 wydań poprawiało przede wszystkim błędy bezpieczeństwa jak i stabilności.
Dużo ciekawej prezentuje się Firefox 4.0, który miał zadebiutować jeszcze w 2010 roku, ale z pewnością do niej nie dojdzie. Mozilla przesunęła datę wydania na 2011, bowiem mówiąc krótko, przeraziła się tym, jakie postępy poczynił Google Chrome, Internet Explorer oraz Opera.
Czwórka to przede wszystkim zupełnie nowy interfejs użytkownika. Do złudzenia przypomina Chrome, nowego IE, jak i Operę. Wprowadzono nowy silnik JavaScript o nazwie JägerMonkey. Jest dużo szybszy od poprzednika, ale jak wynika z testów – konkurenci wciąż są z przodu. Kolejna zmiana to sprzętowa akceleracja wyświetlania stron internetowych. Dostępna na Windows Vista oraz Windows 7 przez API Direct2D. Wszystko wskazuje na to, że kolejne bety “czwórki” nie przebiją wydajnością Google Chrome. Dogonienie głównego konkurenta planowane jest wraz z kolejnym wydaniem.
Opera 11
Opera, podobnie jak Mozilla Suite jest pakietem internetowym. W jego skład wchodzi nie tylko przeglądarka, ale m.in. klient poczty. Pierwsza edycja tego programu pojawiła się już w 1994 roku, zaś cały aplikacja niemal od początku ma bardzo podobną formę.
Już pierwsza edycja była rewolucyjna, bowiem wprowadziła coś o nazwie MDI. To rodzaj interfejsu, który obecnie nazywamy przeglądaniem na kartach. Pierwsza wersja Opery z kartami takimi, jakie znamy dzisiaj to 4.0. W piątce wprowadzono gesty myszy, czyli drugą innowację kojarzoną głównie z norweską firmą. Kolejny przełom nastąpił dopiero we wrześniu 2005 roku, przy okazji premiery edycji 8.5. Od tego momentu Opera stała się w pełni darmową aplikacją, gdyż wcześniej trzeba było za nią płacić, lub oglądać irytujący baner reklamowy.
Było to znakomite posunięcie. Od tego momentu przeglądarka zyskiwała coraz większe grono zwolenników i obecnie osiągnęła w Polsce udział na poziomie 10%. Czemu nie wyskoczyła w górę jak Firefox?
Opera jest skomplikowana. Ma mnóstwo funkcji, w których można się pogubić. Firefox był prostszy. Opera, choć ceniona przez specjalistów i zaawansowanych użytkowników, nie mogła przyciągnąć do siebie tych mniej obeznanych w dziedzinie komputerów. A takich ludzi jest przecież najwięcej.
Drugim problemem był brak obsługi rozszerzeń. Fakt, Opera standardowo potrafi wiele, jednak nie obsługuje wszystkiego. To kolejna przewaga produktu Mozilli, który można było dostosować do własnych potrzeb przez instalowanie dodatków.
Nastał jednak sądny dzień i głos z przepony przemówił w siedzibie Opery. Rzekł on, kto rozszerzeń nie ma, ten nieszczęśliwym będzie. Tak, tak właśnie było i dlatego Opera 11 wprowadza obsługę rozszerzeń. Jest z nimi tylko jeden problem. Katalog dodatków liczy tylko 266 sztuk (stan na 27 grudnia). Wraz z rozszerzeniami pojawiło się także grupowanie kart, poprawki silnika, graficzne gesty myszy i zmieniony wygląd. Więcej na temat “jedenastki” przeczytacie w osobnym tekście.
Internet Explorer 8 oraz 9 Beta
“Internet Explorer służy do przeglądania internetu z twojego komputera i vice versa”, czyli program, który przez długi czas służył ludziom jedynie do pobierania Firefoksa.
Teraz chciałbym napisać coś dobrego o tej przeglądarce, ale chyba nie jestem w stanie. Dlatego moją sentymentalną wycieczkę chcę zacząć od legendy Internetu, czyli Internet Explorer 6.0. Premiera tej przeglądarki miała miejsce w połowie 2001 roku wraz z debiutem Windows XP. Była to najpopularniejsza przeglądarka (i mówię tu konkretnie o wersji 6.0) niemal do końca… 2008 roku! Niestety z nieznanych mi powodów Microsoft stwierdził, że Internet się nie rozwija, więc dodatkowo zablokujmy ów rozwój i nie usprawniajmy najpopularniejszej przeglądarki na świecie. Brawo, lubię was za takie akcje.
Na szczęście przyszedł rok 2006, kiedy firma Microsoft postanowiła po pięciu latach okazać miłosierdzie wydając siódmą edycję przeglądarki. Z najważniejszych zmian można wymienić nową ikonę aplikacji. Podobno dodano także karty i coś usprawniono, lecz niestety silnik przeglądarki wciąż nie nadawał się do niczego konkretnego.
Premierę Internet Explorer 8.0 przeżyłem już na własnej skórze. Zostałem zaproszony na oficjalną prezentację przeglądarki do siedziby Microsoftu. Tam spotkałem się z ludźmi, którzy tworzyli “ósemkę” i zaprezentowali mi jej możliwości. Przyznam szczerze, byłem pod dużym wrażeniem zmian, jakich dokonali. Potem postanowiłem zainstalować aplikację na swoim komputerze i… okazało się, że IE wciąż do niczego się nie nadaje. Wprawdzie nowych funkcji było mnóstwo i nawet miały one sens. Nawet interfejs był dosyć wygodny. Cóż jednak po tym, skoro program był tak ociężały, że potrafił zirytować nawet najbardziej wytrwałych.
Jestem absolutnie przekonany, że użytkownicy Internet Explorer 8 muszą być nieświadomi tego, że istnieje jakakolwiek alternatywa. Jestem pewien, że osoba, która choć na chwile zainstaluje Operę 11, lub Chrome 8.0 nawet na moment nie wróci do IE8. Jeżeli stanie się inaczej prawdopodobnie ów osobnik jest masochistą, który kocha utrudniać sobie życie. Używanie tego programu to jak seks z brzydką kobietą (ze wszystkimi konsekwencjami kolejnego dnia), jak długa trasa w Cinquecento, jak słuchanie polskiej muzyki biesiadno-tanecznej. Można? Oczywiście, tylko po co?
Mam wrażenie, że któryś z pracowników firmy Microsoft w końcu był zmuszony do odinstalowania Firefoksa i używania Internet Explorera. Wtedy doszedł do podobnych wniosków jak ja. Oto bowiem Internet Explorer 9. Aplikacja, która jest tak inna od poprzednich wersji, że nie powinna nawet nosić nazwy IE.
Pamiętam to jak dziś. Był ciepły, jesienny wieczór, kiedy zostałem zaproszony na konferencję poświęconą nowej przeglądarce. Było to ciekawe, gdyż do tej pory produkt udało się trzymać w tajemnicy. Na konferencji główny nacisk położono przede wszystkim na ogromną wydajność Internet Explorer 9 Beta. Wydajność? Co to ma wspólnego z IE?
Kolejnego dnia, zaopatrzony w plik instalacyjny nowej przeglądarki przystąpiłem do testów i… zaskoczenie. Nowy Internet Explorer jest szybki! To m.in. zasługa sprzętowej akceleracji wyświetlania stron. Obecnie, przez API Direct2D w proces wyświetlania stron zaangażowana jest karta graficzna. Ponadto znacznie usprawniono silnik, dodając wiele funkcji HTML5. Zmienił się także nieszczęsny silnik JavaScript. Teraz nosi on nazwę Chakra i radzi sobie znakomicie.
Zniknął także ociężały interfejs znany z IE8. Został uproszczony do granic możliwości, przez co jego intuicyjność znacznie wzrosła. Ponadto całość sprawia wrażenie programu bardzo szybkiego, czego nie można powiedzieć o poprzedniej generacji przeglądarki.
Teraz jeszcze jedno słowo wyjaśnienia. W Sieci dostępny jest Internet Explorer 9 Beta oraz wydany dwa miesiące później Internet Explorer 9 Platform Preview 7. Beta to kompletna przeglądarka, z nowym interfejsem i silnikiem. Platform Preview 7 to sam silnik obudowany w podstawowy interfejs, który nigdy nie znajdzie się w finalnej wersji aplikacji. Brak mu nawet paska adresu, więc nie zalecam instalacji tej edycji do przeglądania Internetu.
Testy wydajnościowe przeprowadziłem używając edycji Platform Preview 7. Ma bowiem nowszy silnik od Bety, który faktycznie działa sprawniej. Bety użyłem jedynie do pomiarów czasu uruchamiania oraz wykorzystania pamięci RAM.
Apple Safari 5.0.3
Sądzę, że gdybym pominął ten akapit, nikt nie zwróciłby na to żadnej uwagi. Powód jest prosty – nikt nie używa Safari. Początek 2007 roku. Z Safari korzystało… 0,1% polskich internautów. Jednak do końca 2010 roku przeglądarka zanotowała ponad 8-krotny wzrost popularności! Teraz używa jej 0,85% ludzi w naszym kraju…
Jaka jest tego przyczyna? Safari jest proste. Dobrze wyświetla strony i jak się skupię, to znajdę jeszcze trzeci atut tego programu. Niestety dla Apple, dużo łatwiej wymieniać wady. Po pierwsze intuicyjność na poziomie zerowym. Safari wcale nie jest szybkie. Choć dziarsko radzi sobie z testami, to interfejs działa dosyć mozolnie. Do tej pory brakowało także rozszerzeń, które pojawiły się w jednej z ostatnich aktualizacji. Niestety dodatków jest jak na lekarstwo i nie sposób odnaleźć rozszerzenia, które przydadzą się polskim internautom.
Drogi wujku Steve. Chociaż jestem fanem Apple, miałem iPhone, mam MacBooka, zaś logo jabłka powoduje u mnie zauważalnie szybsze bicie serca, to Safari nie nadaje się do niczego. Niech ktoś w Apple zabierze się dobrze za swoją pracę i sprawi, że przeglądarka będzie wygodna. Bez tego raczej ciężko będzie przeskoczyć magiczny próg 1%.
Wydajność w benchmarkach
Czas na testy. Przeprowadzaliśmy je na komputerze wyposażonym w: Intel Core 2 Duo 3 GHz, 4 GB RAM oraz grafikę Radeon HD 3470 (zgodna z DirectX 10). System operacyjny to Windows 7 Professional (64-bit). Ekran, gdyż jest to ważny parametr zwłaszcza w przypadku testów wykorzystujących GPU miał rozdzielczość 1680×1050 pikseli.
Pierwszy test, FishIE Tank stworzony przez firmę Microsoft. Pierwsze miejsce o dziwo nie należy do Internet Explorera 9, ale do nowego Firefoksa. Google Chrome, pomimo uaktywnionej ręcznie opcji “Komponowanie przyspieszane z użyciem procesora GPU” (należy w pasek adresu wpisać about:flags) spisał się przeciętnie. Opera 11 poległa w teście niemal całkowicie, gdyż nie wspiera akceleracji GPU. Jednak jeszcze gorzej zaprezentowało się Safari jak i Firefox 3.6. Internet Explorer 8 nawet nie wyświetlił strony testowej.
Psychodelic Browsing to kolejny test stworzony przez Microsoft, który wykorzystuje możliwości procesora graficznego. Pierwsze miejsce IE9. Drugie – Firefox 4. Chrome znów wyjątkowo słabo, podobnie jak reszta przeglądarek. Internet Explorer 8 nie wie co to HTML5, więc postanowił nie przystępować do testu.
Moje ulubione porównanie. Test SunSpider, który doskonale pokazuje jak niedopracowanym produktem jest Internet Explorer 8. Firefox 3.6 też wyraźnie odstaje od czołówki, w której znajduje się Chrome, Firefox 4, Opera 11, Internet Explorer 9. Safari 5 jest minimalnie wolniejsze, ale jeszcze radzi sobie dobrze. Internet Explorer 8 po raz kolejny nie ukończył testu.
V8 Benchmark Suite version 6. Test stworzony przez Google, więc wynik Chrome nie dziwi. Nieco za liderem Opera 11 oraz nowy Firefox. Internet Explorer 9 poradził sobie przeciętnie, a jeszcze słabiej wypadł Firefox 3.6. To jednak nic w porównaniu dom IE8, który kolejny raz postanawia nie ukończyć testu radośnie rzucając komunikatami o błędach.
Kraken to twór Mozilli bazujący na teście SunSpider. Został jednak przebudowany i jak mówią twórcy, jest czymś więcej niż V8 i SunSpider. Wyniki zaskakują. Tym razem pierwsze miejsce przypadło przeglądarce Firefox 4.0 Beta 8. Drugie miejsce to Opera, zaraz za nią Chrome. Co ciekawe Firefox 3.6 wypadł lepiej od Internet Explorer 9. Naturalnie ósemka po raz kolejny postanowiła nie ukończyć testu.
Peacekeeper jest produktem firmy Futremark. Tej samej, która tworzy aplikację typu 3DMark11, czy też serię PCMark. Peacekeeper bada wydajność JavaScript. Internet Explorer 8 standardowo już nie kończy testu. Liderem zostaje Opera 11, co potwierdza, że ta aplikacja jest niesamowicie szybka. Dalej Chrome, Safari i Firefox 4. Internet Explorer 9 prezentuje się słabo, ale jeszcze słabiej wypadł Firefox 3.6.
Niezależny test HTML5 daj pierwsze miejsce przeglądarce Opera. Co ciekawe Firefox 3.6 prezentuje się lepiej od czwórki. Widać, że programiści Mozilli muszą jeszcze dopracować swój nowy produkt. Zgadnijcie, co zrobił Internet Explorer 8…? Tak, dokładnie. Znów się wysypał.
HTML5test nie bada wydatności, a zgodność ze standardem HTML5. Im więcej punktów, tym więcej stron będziemy mogli wyświetlić. Chrome na prowadzeniu, jednak Safari oraz Firefox nie ustępują mu zbytnio. Opera nieco słabiej. Stawkę zamykają obie przeglądarki firmy Microsoft.
Pamięć RAM i czas uruchamiania
Pierwszy test polegał na uruchomieniu każdej przeglądarki z jedną kartą. W każdym przypadku wyświetlana była główna strona Google. Najmniej pamięci potrzebowała przeglądarka firmy Apple. Zaledwie 20 MB. Najwięcej pamięci zużywał Firefox 4. Trójka radzi sobie w tej kategorii dużo lepiej. Tak czy inaczej różnice są niewielkie i raczej nieistotne, gdy w komputerze mamy 2 lub 4 GB pamięci RAM.
Następny test to uruchomienie 10 kart, każda z inną stroną, lecz za każdym razem był to identyczny zestaw pochodzący ze strony demo.rockettheme.com. Są to skórki dla CMS-a Joomla. Dosyć skomplikowane strony, ale za każdym razem wyświetlają się w ten sam sposób. Zero zmiennych reklam, treść ta sama, a więc idealne do porównania.
Wyniki testu są zaskakujące. Pierwsze miejsce przypadło przeglądarce Mozilla Firefox 3.6. Ta przeglądarka znana jest z oszczędności w pamięci RAM. Kolejne miejsce to Firefox 4.0 Beta 8. Niechlubny rekord najbardziej zasobożernej przeglądarki przypadł mojemu ulubieńcowi. To Internet Explorer 8.
Czas uruchamiana z zimnego startu. Czyli restartujemy komputer i pierwszą aplikacją jaką odpalamy to przeglądarka. Czasami ten moment ciągnie się w nieskończoność, zaś w innych przypadkach aplikacja uruchamia się w mgnieniu oka. Tak właśnie było w przypadku aplikacji Opera, Internet Explorer 8 oraz 9, a także Chrome. Safari nieco wolniej, zaś irytująco długo startował Firefox 4. Test powtórzyłem kilka razy i nowa przeglądarka Mozilli zawsze ciągnęła się na końcu. Chcę jednak zauważyć progres. O ile mnie pamięć nie zawodzi, pierwszym betom “czwórki” zdarzało się startować nawet ponad 10 sekund.
Bezpieczeństwo
Nie mam pojęcia jak sprawdzić bezpieczeństwo przeglądarek internetowych. Nie jestem hakerem, ani nawet programistą, a jedynie użytkownikiem. Na szczęście są ludzie, którzy mają w tym temacie odpowiedni pojęcie. Firma Secunia zbiera informacje na temat bezpieczeństwa systemów operacyjnych oraz aplikacji, w tym przeglądarek internetowych. Wystarczy wejść na ich stronę i rzucić okiem na poszczególne przeglądarki. Dostępne są tam informacje o wykrytych załatanych oraz niezałatanych lukach bezpieczeństwa. Na podstawie tych danych stworzyłem prosty wykres.
Słupki niebieskie – luki załatane, a więc nie stanowiące zagrożenia. Słupki czerwone oznaczają potencjalne zagrożenie, z którym producent przeglądarki jeszcze nic nie raczył zrobić.
Jedną niezałataną luką poszczycić się może Safari firmy Apple. Aż sześć, z pewnością zupełnie niesłusznie, zostało dopisanych na konto Internet Explorera. Opera jest zupełnie wolna od wad, ale spokojnie – premiera tej przeglądarki miała miejsce dopiero kilka dni temu i z pewnością ten stan zmieni się niebawem. Także użytkownicy Google Chrome są bezpieczni. Wielbiciele Mozilli także mogą spać spokojnie. Niepokojąco długi niebieski słupek Firefoksa jest efektem tego, iż premiera wersji 3.6.x miała miejsce niemal rok temu. Przez tak długi czas można było znaleźć w nim kilka błędów, na szczęście żaden z nich nie jest już groźny.
A co z Internet Explorer 9 Beta? Co z Firefox 4.0 Beta 8? Secunia nie sprawdza bezpieczeństwa oprogramowania, które nie jest w wersji finalnej. Te aplikacje z założenia nie są do końca dopracowane.
Podsumowanie
Moja rada – używajcie wszystkiego, co nie nazywa się Internet Explorer 8. Warto także unikać Firefoxa 3.6, który przez ostatni czas mocno się postarzał. No, chyba że lubicie programy, które działają jakby w zwolnionym tempie. Wszystkie pozostałe programy, jak Opera 11, Safari 5, Firefox 4, Chrome 8 oraz nawet Internet Explorer 9 mogę polecić z czystym sumieniem. Z tym, że warto poczekać aż nowy IE jak i Firefox “dojrzeją” do wersji finalnych. Mój osobisty lider to Google Chrome, jednak coraz częściej myślę o przesiadce na Operę. Jedenastka pokazała klasę.